Czy „Inne Słowa” mogą „Uwolnić Motyle”? Wywiad z Arturem Sczesnym /muzykiem i lekarzem/

„Lekarz dusz”, który z wielką odpowiedzialnością podchodzi do śpiewanych fraz; z troską o ich znaczenie, formę i poprawność. Z grupą Inne Słowa tworzy muzykę „intymną” – przeznaczoną dla skupionego odbiorcy, niebojącego się wysiłu intelektualnego. Celebruje słowa…
Urodzony w 1964 roku w Bytomiu. Studia medyczne na wydziale lekarskim Śląskiej Akademii Medycznej. Specjalista ortopeda traumatolog, specjalista rehabilitacji medycznej. Na życie i hobby zarabia jako lekarz w publicznej służbie zdrowia. Instruktor, sędzia i sędzia medyczny w Polskim Związku Karate Tradycyjnego. Poeta i muzyk amator. Samouk. Od 2019 roku lider grupy artystycznej Inne Słowa. Wcześniej współtwórca i lider zespołu Białe Mewy, grającego na przełomie lat 80/90 muzykę żeglarską. Autor tekstów i często także mużyki dla Ryczących Dwudziestek, projektów Ryczące-Shannon i Ryczące-Drake. Na koncie jeden solowy album Ostańce (2020) i dwa albumy studyjne, już jako Inne Słowa: Uwolnić motyle (2021) oraz Doceniam (2022) – oba wydane przez Soliton.

fot. Roman Hryciów
Inne słowa – jak należy rozumieć nazwę grupy artystycznej skupionej wokół Ciebie?
Zawsze byłem niezwykle wyczulony na tekst. Jego poprawność, przejrzystość, zawartą w nim treść i jakość użytego w języka. Niestety dla bardzo wielu twórców, których dzieła są dziś powszechnie dostępne, dzięki rozwojowi portali streamingowych, język polski to terra incognita. (uśmiech!)
Jakość języka słyszanego na ulicy i w środkach masowego przekazu budzi niepokój. Niestety rzecz dotyczy także dziennikarzy. Nie wspomnę już o zalewającej nas fali powszechnego bluzgu. Ja, jako autor praktycznie całego materiału wykonywanego przez naszą grupę, i pozostali jej członkowie postanowiliśmy przywrócić słowom ich pierwotne znaczenia, a ze śpiewanych przez nas tekstów uczynić danie główne, przyprawione adekwatną muzyką. Więc można powiedzieć, że śpiewamy wiersze, a każdy z nich ma za zadanie coś istotnego przekazać. Staramy się nie włączać do repertuaru piosenek o niczym. Więc może Inne Słowa niech tutaj znaczą Właściwe Słowa. W przeciwieństwie do wszystkich Niewłaściwych. Naszym mottem jest ostatnia piosenka z płyty Uwolnić motyle. Nosi tytuł Inne słowa.
Kto tworzy grupę, jak powstała?
Pomysł zrodził się podczas Festiwalu Danielka 2018. Moje granie usłyszała Kasia Danisz i zaproponowała, żebyśmy z Piotrem Świeściakiem (wtedy grającym w zespole Sąsiedzi) spróbowali połączyć siły. Zagraliśmy jako duet Inne Słowa dwa koncerty w 2019 roku i przyszła pandemia. Piotr poszedł swoją drogą, a ja postanowiłem, że warto wejść do studia i zarejestrować już opracowane utwory. Było to PC Studio Łukasza Drzewieckiego w Łaziskach. No i tak się zaczęło.
Łukasz zaczął do moich tekstów i niezbyt wyrafinowanej gitary dorzucać przypraw. Jego delikatna elektronika stworzyła coś, co sam nazwał przestrzenią. Dołączyła do nas najpierw wokalnie moja żona Mika, na gitarze basowej i instrumentach klawiszowych mój syn Antoni, a na płycie Doceniam Ewelina, żona Łukasza. Tak się stworzyła inicjatywa dwurodzinna. W nagraniach pomagają nam też zaproszeni goście; Wojciech Glądys na instrumentach perkusyjnych i Grzegorz Górniak na trąbce. Ważnym członkiem grupy jest Michalina Musialik, która opracowała graficznie obie nasze płyty.
Ostatnio nagraliśmy piosenkę O obrocie materii, gdzie nasza, Innesłowowa część powstała w PC Studio, a zespół Torka na żywo w Chacie Olimpijczyka w Wiśle zagrał i zaśpiewał tak, że chyba każdemu słuchaczowi robi się cieplej na sercu.
Jaką muzykę gracie?
Ładną. I dojrzałą, choć na pewno niszową. Ale nie wiem, czy jest to piosenka poetycka, autorska czy chwilami jakaś odmiana folku a nawet bluesa. Jednak zawsze na pierwszym miejscu jest tekst. Przekaz. Coś, co przeczytane lub wyrecytowane też powinno być jasne i przyswajalne. Ale czasy mamy takie, że niemal każdy ma problemy z koncentracją. Podejrzewam, że w niemuzycznej wersji do odbiorcy dotarłyby trzy pierwsze wersy. I może jeszcze ostatni. Więc staramy się dobrać atrakcyjną formę dla dania głównego.
Kiedy w Twoim życiu pojawiła się muzyka?
W harcerstwie, czyli na przełomie lat 70/80. Na płycie Ostańce (tej solowej) najstarsza piosenka jest z końca 1980 roku. Lata osiemdziesiąte to fascynacja piosenką żeglarską. Z lat dziewięćdziesiątych pochodzi za to większość piosenek z płyty Uwolnić motyle. Przetrwały zresztą całkiem przypadkowo na strychu, nagrane na kasetach. Musiałem się ich na nowo uczyć.
Zaraziłeś nią swoich bliskich, żonę i syna? A może muzyczna historia Miki – Twojej małżonki, zaczęła się gdzieś wcześniej?
Nie musiałem zarażać. Mika śpiewa ze mną od chwili poznania w 1981. Przy ogniskach, w chatkach studenckich, na żaglówkach, kejach… I tak dalej przez 33 lata małżeństwa. Obecnie recenzuje i sprawdza poprawność językową moich tekstów. Na co dzień uczy języka polskiego w klasach licealnych, więc jest profesjonalistką. Antoni też jest profesjonalistą, zawodowym muzykiem – jedynym w Innych Słowach. Co prawda koncert dyplomowy zagrał na saksofonie barytonowym, ale obecnie gra na gitarze basowej i instrumentach klawiszowych. Na życie i hobby zarabia jako lekarz na oddziale ortopedii. Takie to nasze muzykowanie.
Jesteś “grany” w rozgłośniach radiowych, koncertujesz – masz poczucie artystycznego spełnienia?
Bywamy na antenie (choć w dobie radia internetowego to nie zawsze precyzyjne określenie). Bardzo często jesteśmy POD WIELKIM DACHEM NIEBA Piotra Spottka, gdzie miałem dwukrotnie zaszczyt być gościem audycji; w PIOSENKACH Z TEKSTEM Bogusława Nowickiego, jesteśmy na playliście Radia Danielka, tam też byłem gościem audycji Jarosława Drozda i Izy Adamczyk. Zdarzało nam się, że któryś z naszych utworów był piosenką dnia. Puszcza nas Sławek Orwat w Polish Chart, jesteśmy na Łagodnej Liście Przebojów. Pewnie w innych miejscach też; nie o wszystkich wiem.
A występy na żywo?
Ostatnio zagraliśmy kilka koncertów; lokalnie. Nasza muzyka sprzyja małym salom i wytrawnym słuchaczom – do pięćdziesięciu osób. Gra się dobrze, bo na sali często mamy znajomych albo osoby, które wiedzą, po co przyszły. Nikt nie gania z piwem w plastiku i nas nie przekrzykuje. Nie wszystkie piosenki możemy w dobrej jakości wykonać na żywo, ale mamy taką żelazną porcję, która nam wychodzi, a ludziom się podoba. Jeden z koncertów był połączony z wystawą obrazów i rzeźb Krzysztofa Czadra, artysty z Jaworza i mojego sąsiada. Jego twórczość jest ilustracją wielu utworów na naszej stronie internetowej (sklepzpiosenkami.pl). Ale uczciwie przyznaję, że jesteśmy przede wszystkim grupą studyjną.
Co jeszcze przed Tobą muzycznie? Plany, marzenia…
Dokończyć trzeci album studyjny, do którego praktycznie cały materiał już jest gotowy, ale trzeba go nagrać instrumentalnie i wokalnie, a to zabiera dużo czasu. Zwłaszcza, że PC Studio jest na Śląsku a my na Podbeskidziu. Przygotowujemy kilka takich nie-kolęd, ale muzycznych refleksji o polskim świętowaniu, których wykonanie chcemy znów połączyć z wernisażem wystawy malarskiej.
A marzenia? Żeby się wojna skończyła. Żeby ta nasza wątła demokracja przetrwała. Żeby się jakoś poważnie nie pochorować. Żeby w ogóle było dla kogo śpiewać te nasza inne słowa.
Dziękuję za rozmowę!
autor: Agnieszka Kuchnia-Wołosiewicz
https://wartoczytac.wixsite.com/start/agnieszka-kuchnia-wolosiewicz