ZOSIA | #młodziwmuzyce

Anna Krasnopolska to młoda, utalentowana łodzianka, która występuje pod pseudonimem ZOSIA. Od blisko miesiąca w sieci dostępny jest jej debiutancki singiel „Zastanawiam się”, stanowiący preludium do nadchodzącej EP-ki. Debiuty to ważne chwile w życiu każdego artysty – dla ZOSI to kolejny etap na muzycznej drodze, która tym razem pokazuje się w autorskim, intymnym repertuarze. Zapraszamy do lektury krótkiej rozmowy z artystką, która opowiedziała o tym, co ją inspiruje, jak tworzy swoje kompozycje i jak powstał utwór „Zastanawiam się”.
Natalia Łupińska: Jak doszłaś do przekonania, że chcesz wyjść przed publiczność z własnym materiałem?
ZOSIA: To wyszło naturalnie, za czasów studenckich śpiewałam w dwóch zespołach, które grały niezależną muzykę. Pierwszym z nich był Magister Ninja – tam odpowiadałam za śpiewane refreny, które były uzupełnieniem rapowanych zwrotek. Miałam zupełną wolność w pisaniu tekstu, tworzeniu melodii wokalu, a muszę przyznać, że miałam ucho. Jestem wdzięczna chłopakom za ten szalony czas. Jednak potrzebowałam większej autonomii, większego wpływu na proces twórczy. W tym czasie poznałam też kilka wspaniałych osób, dzięki którym mogłam się rozwijać i jednocześnie sobie dorobić. Wiadomo, że każda złotówka szła na sprzęt muzyczny albo koncert ulubionego zespołu. Był nawet
krótki epizod z muzyką klubową, ale moja melancholijna jednak dusza przeżywała wtedy katusze. Powołałam do życia zespół o nazwie USTA; graliśmy coś w klimatach soft rock. Lubiłam też organizować to wszystko, być trochę takim menagerem. Potem przyszedł czas zmian, kryzysów, wchodzenia w różne role. DOROSŁOŚĆ. Przez kilka lat prócz pracy zawodowej grałam covery. Czas się skurczył i chęci też zmalały, były inne priorytety. Jednak ciągle działo się coś, co nie pozwalało mi z muzyki zrezygnować. Dla mnie to coś wręcz transcendentnego, jakieś znaki [śmiech]. W kwestii finansowej jestem tzw. chomikiem, odłożyłam pieniądze na EP-kę, naprawdę byłam zmotywowana. Puszczałam znajomym moje pomysły, grałam na ukulele przy każdej możliwej okazji. Znajomi [przyp. NŁ] mówili, że super, że powinnam to gdzieś nagrać. W moim wieku nie wypada już wrzucić kiepskiej produkcji. To był przemyślany ruch pod względem muzycznym, co prawda piosenkę „Zastanawiam się” miałam wypuścić w 2020 roku. Pandemia pokrzyżowała jednak wszystkim plany. Teraz widzę, że słowa, tekst mają jeszcze większą głębie; nie chciałam żeby ten przekaz gdzieś umknął.
NŁ: Skąd u Ciebie pociąg do muzyki?
Z: Odkąd tylko pamiętam śpiewałam i mazałam kredą po meblach (nauczycielką zostałam!), chociaż jednak naprawdę dobrze czuję się tylko mając kontakt z ludźmi, którzy nadają na podobnych wibracjach, odczuwają podobnie do mnie, ponieważ gdzieś, kiedyś też ich poszarpało życie i widzę po ich twarzach, że wiedzą, o czym ja śpiewam, że nie muszę nic tłumaczyć. W pewnym momencie zauważyłam też, że nawet w kiepskich momentach śpiewanie i obcowanie z muzyką w ogóle robiło mi po prostu dobrze. Organizm jest bardzo mądry, może gdyby nie ta moja wrażliwość, to nie byłoby tych wszystkich piosenek. Z jakiegoś deficytu uczyniłam po prostu swoją siłę i to był bardzo długi proces.
NŁ: Tworzysz pod wpływem impulsu, spontanicznego przypływu weny czy według jakiegoś z góry ustalonego planu?
Z: A to różnie, często melodie mi wpadają po prostu do głowy, potem próbuję coś dograć na pianinie, gitarze. Tylko cztery razy miałam tak, że piosenka powstała od razu z muzyką i tekstem, którego praktycznie potem nie zmieniałam. Raz miałam tak, że nie mogłam zasnąć – słyszałam całą piosenkę, więc kiedy wszyscy domownicy już smacznie spali, ja poszłam i nagrałam po cichutku na dyktafon. I tak o to dokładnie ta piosenka będzie drugim singlem. Najbardziej jednak lubię, gdy proces twórczy dzieje się podczas luźnej próby, improwizowania. Mija godzina…nagle przychodzi motyw i po prostu to wiem, że nad danym fragmentem będziemy pracować. Jeśli chodzi o pisanie tekstów to ciężka harówa jest [śmiech], ale od jakiegoś czasu zapisuję sobie wersy, które wydają mi się interesujące; co jakiś czas
robię też mózgowi trening kreatywności i próbuję napisać tekst bez muzyki. Wybitnych songwriterów w Polsce znam kilku – Goya, Marek Dutkiewicz, Karolina Kozak, Ania Dąbrowska. To byłby zaszczyt móc współpracować kiedyś z którąś z tych postaci.
NŁ: Kim lub czym najczęściej inspirujesz się tworząc muzykę? Kim są Twoi muzyczni idole?
Z: Słucham siebie, swoich myśli; obserwuję ludzi, świat. Jasne, że są artyści którzy są bliscy mojemu gustowi muzycznemu, choćby Coma, Ania Dąbrowska, Lana del Rey, Kaśka Sochacka, Kortez, Kasia Lins. Ja jednak nie znajduję podobieństwa muzycznego w mojej twórczości. Jestem osobną historią i sytuacje, bądź osoby o których nie raz piszę są nietuzinkowe.
NŁ: Wolisz tworzyć solo czy chciałabyś stworzyć zespół?
Z: Zdecydowanie czekam na ten dzień, kiedy będę mieć kompletny zespół. Najpierw chcę jednak dać się poznać wydając EP-kę. Chciałabym, żebyśmy tworzyli team, który myśli w jednym kierunku i wzajemnie się inspiruje, gra do jednej bramki. A różnie to bywało do tej pory, niestety. Ja to traktuję jako ważne lekcje, które też zmniejszają moją nieśmiałość, bo póki co jestem taka Zosia Samosia [śmiech], chociaż ZOSIA wzięła się z mojego samozwańczego nurtu „sens of feeling”- czyli spolszczonego „poczuć uczucie”. Mniej więcej o tym są moje piosenki. Kiedy to mówisz, spróbuj znaleźć imię Zosia po angielsku, czyli Sophie. Kiedyś mi to tak wpadło i tak już zostało. Zosia to też polskie imię, a to z kolei nawiązanie do tego, że komunikuję się ze słuchaczami w języku polskim.
NŁ: Jak powstał utwór „Zastanawiam się”? Czy i dlaczego swoją muzyką starasz się zahaczać o ważne społecznie tematy?
Z: Na któreś moje urodziny dostałam przypadkowo ukulele. Ta osoba troszkę zapomniała i nie miała dla mnie prezentu, co nie było w ogóle istotne i podarowała mi właśnie ukulele. I to był najlepszy prezent, jaki mogłam dostać [śmiech]. Chociaż teraz może tego żałować, bo nasze drogi rozeszły się. Jestem samoukiem, więc póki co wykorzystuję instrumenty raczej, aby móc porozumieć się muzycznie z producentem, o co mi chodzi, niż grać na koncertach i jednocześnie śpiewać, chociaż zdarza mi się grać na ukulele. Wracając do pytania, piosenka „Zastanawiam się” to właśnie ta jedna z czterech, do których melodia i tekst powstał w jednym czasie. I pierwsza, która powstała podczas gry na ukulele. Tak wtedy czułam, nie był to łatwy okres w moim życiu, nie przychodzi mi łatwo mówienie o swoich uczuciach, ujście znalazła MUZYKA. Nie wszystkie piosenki to ja, chociaż najłatwiej śpiewa się o czymś, czego się doświadczyło. A poruszanie tematów społecznych w utworach to misja artystów. Tak to czuję. Wiem, jak mi muzyka pomaga i idąc tym tropem myślę, że nie tylko ja tak mam.
NŁ: Jak chciałabyś być odbierana jako artystka przez swoją publiczność? Co najczęściej chcesz im przekazać?
Z: Chcę im dać nadzieję, że marzenia się nie spełniają, tylko marzenia się spełnia, a wszystko zaczyna się od nas samych. Najważniejsi dla siebie jesteśmy my; wtedy jest miejsce na miłość, przyjaźń, sukces, uśmiech, spokój. Mój drugi singiel „Będę Cię kochać”, z którym też mam związane pewne plany, opowiada o wewnętrznym dziecku. Trzeba o nie zadbać, utulić, posłuchać, co ma nam do powiedzenia, co je zraniło. Nawet dorośli ludzie często latami żyją zachowując się jak dzieci, a to dlatego, że mają nieprzerobione sytuacje. One ciągną się nie pozwalając rozpostrzeć skrzydeł i raniąc bliskie osoby. Jednocześnie uważam, że można pomóc tylko komuś, kto tego chce, komuś, kto obserwuje siebie i chce zmienić swoje myślenie, podejście; zobaczyć swoje błędy, może nawet przeprosić. Czasem też trzeba wybaczyć samego sobie, podomykać drzwi. Zostawić ten balast bezpowrotnie.
NŁ: Muzyka to Twój sposób na życie czy hobby po godzinach?
Póki co tak sobie poukładałam życie, że mogę zająć się muzyką nie myśląc o tym, czy przyniesie mi ona zysk. Jasne, że jest to w strefie marzeń, ale wciąż pracuję na to, jak wspomniałam wcześniej marzenia się spełnia, czynię konkretne ruchy, żeby więcej osób o mnie usłyszało, chciało kiedyś przyjść na koncert, kupić płytę. Być częścią tej niezwykłej społeczności, być w niej sobą. To chyba oczywiste, że dzięki temu artysta istnieje i może obdarowywać słuchaczy kolejnymi utworami. To jest jak jeden organizm, zależny od siebie. Praktycznie każdą wolną chwilę poświęcam też kontaktując się z dziennikarzami muzycznymi, szukając po omacku trochę tej drogi, ale jest to ciekawe, nie zniechęcam się. Dałam kiedyś dobro i teraz to dobro po prostu wraca.
ZOSIĘ możecie znaleźć na Spotify, Instagramie, Facebooku oraz oczywiście na Youtube. Wypatrujcie premiery EP-ki i koniecznie dajcie znać, co sądzicie o „Zastanawiam się”!