Sikorka, która grała Chopina – recenzja spektaklu ,,Pani Pylińska i Sekret Chopina’’

,,Nigdy nie biorę pieniędzy za ostatnią lekcję,
bo ona ma tylko jeden cel – zachęcić.’’
– Éric-Emmanuel Schmitt
Podobno sikorki są powracającymi duszami naszych ukochanych, którzy spoglądają na nas przez szyby. Siadają na parapetach, przekrzywiają głowy, stroszą piórka i po krótkiej chwili odlatują, tak jak Ci za którymi tęsknimy. Czy to prawda? Chyba nie, jednak dla widza w teatrze nie ma znaczenia prawdziwość oglądanych scen – liczy się wiara w to, co rozgrywa się przed jego oczami. Naturalnie to aktor, reżyser oraz autor muzyki zwykle przesądzają o tym, czy jako widzowie będziemy skłonni uwierzyć w opowieść, choćby była tak romantycznie niemożliwa jak ta powyższa opowiedziana przez bohatera spektaklu Erica. Zwykle chodząc do teatru czuję się porywany w jakąś podróż, gwałtownie i nagle. W spektaklu ,,Pani Pylińska i sekret Chopina’’, opartym na powieści autobiograficznej Érica-Emmanuela Schmitta, nie byłem porwany, lecz delikatnie uniesiony w bardzo subtelną opowieść, wręcz poetycką, choć zdecydowanie nie sielankową.

Urszula Grabowska i Patryk Szwichtenberg podczas premiery spektaklu ,,Pani Pylińska i sekret Chopina”
fot. Piotr Kubic
Bohater tej opowieści, młody Éric (w tej roli Patryk Szwichtenberg), w dzieciństwie pokochał muzykę Chopina, graną przez jego ciotkę (Alina Kamińska). Pragnąc grać Chopina trafia do ekscentrycznej, obcesowej i zarazem wyjątkowej nauczycielki gry na fortepianie, Madame Pylińskiej (Urszula Grabowska), która jakoby mogłaby mu zdradzić sekret, jaki kryje w sobie Chopin. Dwudziestoletni Éric posłusznie stosuje się do wyszukanych rad i bezwzględnych zaleceń Madame Pylińskiej, sięgających głęboko w umysł i duszę ówczesnego studenta filozofii. Jednak to znów ciocia Aimée, ponownie wkroczy w jego świat i pozwoli odnaleźć sekret, w zamian za co będzie mógł się jej odwdzięczyć, omijając wstyd i rezygnację oraz pielęgniarkę (Magdalena Woleńska) w szpitalu do którego trafiła ciotka.

Patryk Szwichtenberg, Magdalena Woleńska, Alina Kamińska i Urszula Grabowska podczas premiery spektaklu ,,Pani Pylińska i sekret Chopina” fot. Piotr Kubic
Niezbyt szybka akcja spektaklu obraca się wkoło dwóch elementów scenografii, metalowych ram ułożonych w kształt pianina i fortepianu. Rezygnacja z prawdziwych instrumentów pozwala na obserwację wszystkich ruchów i zachowań, których nie przytłaczają masywne sylwetki drewnianych pudeł ze strunami i młoteczkami. Również gra świateł jest niezwykle oszczędna, a całość sprawia wrażenie pewnej ascezy, czy może raczej szlachetności, jaką w sobie kryją szkice kreślone piórkiem i tuszem.

Adam Opatowicz (reżyser) i Krzysztof Materna przed spektaklem.
Taką właśnie szlachetną kreską Adam Opatowicz (reżyser spektaklu) przedstawił widowni sentymentalną opowieść, wspierając się muzyką Chopina we wspaniałych aranżacjach Janusza Olejniczaka.
Ostatnie zdanie ma tylko jeden cel – zachęcić Cię drogi czytelniku do tego, byś również pozwolił się unieść temu spektaklowi w Teatrze Bagatela w Krakowie.
Mateusz Leon Rychlak