„Wedlowie. Czekoladowe imperium” – recenzja książki

Łukasz Garbal podjął się niecodziennego wyzwania – postanowił przybliżyć czytelnikom historię najbardziej znanej cukierniczej rodziny w dziejach naszego państwa i zrealizował ten pomysł pisząc książkę, która nie tylko opowiada o członkach familii Wedlów, ale także wykracza daleko poza zwykłą biografię.
Sporą przeszkodą w spisaniu dziejów rodziny, która ma swoje korzenie w niemieckim Ihlenfeld, stał się brak ogromnej ilości dokumentów, które niestety uległy zniszczeniu. Dlatego też autor postanowił zapewne skoncentrować się na losach przedsiębiorstwa Wedlów, a nieco mniej uwagi poświęcić ich życiu osobistemu, choć i o tym dowiadujemy się trochę, dzięki tytanicznej pracy włożonej w odnalezienie i sprawdzenie wszelkiej pozostawionej dokumentacji, która mogłaby pomóc nakreślić obraz fabrykantów, ich rodzin i pracowników. Najlepiej poznajemy oczywiście słynnego Jana Wedla, wnuka założyciela firmy – Karola, a także syna Emila, którego imię wciąż widnieje w nazwie (E.Wedel). Otrzymujemy portret prawdziwego człowieka: jednocześnie uprzejmego, hojnego, dbającego o jakość swoich wyrobów i angażującego się w działalność społeczną oraz charytatywną, a z drugiej strony surowego choleryka. Aż żal, że nie mogliśmy dowiedzieć się więcej o tej nadzwyczaj interesującej rodzinie.
Lektura książki powinna zadowolić pasjonatów historii – możemy zapoznać się z początkami cukiernictwa na szeroką skalę, dowiedzieć się więcej o metodach wytwarzania słodyczy oraz o konkurentach kolejnych pokoleń Wedlów, którzy stawali z nimi w szranki nie tylko o „publiczność” jak nazywano wówczas w reklamach potencjalnych klientów, ale też o nagrody na przeróżnych wystawach organizowanych w wielu miastach Europy, (a nawet za oceanem). Fabryka Wedla staje się tu jakby kolejnym bohaterem żyjącym własnym życiem. Czytanie o losach fabryki pod rządami Jana Wedla na pewno przypomni czytelnikom takie dzieła jak choćby Ziemię obiecaną. Jej rozwój i przeniesienie części produkcji w inne miejsce zajmuje wiele miejsca na kartach książki i kończy się wraz z przejęciem przez komunistów i dorobieniem Janowi gęby „krwiopijcy”, na którego pogrzebie zjawiły się tysiące ludzi – zwłaszcza pracujących dla zmarłego i oddających mu w ten sposób szacunek. Interesująco wypada tu również wątek wojenny, gdyż wielu członków rodziny walczyło za Polskę, a tragiczną śmiercią zginęła Zofia, siostra fabrykanta, która wraz z córką nie przeżyła nalotu na Warszawę.
Wedlowie. Czekoladowe imperium to wartościowy powrót w przeszłość, która została już nieco zapomniana – powinna spodobać się zarówno wielbicielom czekolady jak i miłośnikom historii.