„Wspomnienia arabskiej księżniczki” – recenzja

Ta historia brzmi jak z bajki, ale wydarzyła się naprawdę. Księżniczka porzuca pałace, klejnoty i sławę, by żyć z ukochanym – nie dość, że z innego kraju to jeszcze odmiennej religii. Zaczyna nowe życie w zupełnie innym świecie. Zacznijmy jednak od początku.

30 sierpnia 1844 r. na dworze sułtana Omanu i Zanzibaru urodziło się dziecko – jedno z 36 Sa’ida ibn Sultana. Dziewczynce nadano imię Salama, a jej matką była jedna z czerkieskich nałożnic sułtana. Jako członkini rodu sułtańskiego wiodła niezwykle wygodne życie, jednak pewnego dnia postanowiła porzucić luksusy dla miłości…

Po śmierci matki przeprowadziła się do Stone Town (starej części) miasta Zanzibar, gdzie poznała swojego przyszłego męża, niemieckiego kupca Rudolpha Heinricha Ruete. Trzeba tu podkreślić, że muzułmanki nie mogą wychodzić za mąż za niemuzułmanów. Para zatem zdecydowała o ucieczce z Zanzibaru i osiedleniu się w Niemczech. Salama przyjęła protestantyzm i zmieniła imię na Emily. Para doczekała się czworga dzieci. Niestety ich sielanka nie trwała długo – Rudolph zginął pod kołami tramwaju w sierpniu 1870 r., zaledwie kilka lat po poznaniu ukochanej. Po jego śmierci kobieta została sama w obcym kraju z trojgiem dzieci (pierwszy syn umarł niedługo po porodzie). Emily zmarła w 1924 r. i została pochowana przy mężu. Do grobu wrzucono woreczek piasku z zanzibarskiej plaży.

Emily często zmieniała miejsce zamieszkania. Na początku przebywała w Hamburgu, umarła w Jenie, a cały okres I wojny światowej mieszkała w… Bydgoszczy (wtedy Bromberg), która znajdowała się w granicach zaboru pruskiego. Jej dom znajdował się przy al. Mickiewicza 17.

Książka Wspomnienia arabskiej księżniczki powstała dla dzieci autorki. Kobieta chciała, by poznały jej losy przed przyjazdem do Europy i rozumiały swoje korzenie. Nie znajdziemy więc w książce zbyt dużo polityki – raczej jest to książka skupiająca się na samej autorce i jej rodzinie, jak również życiu codziennym na afrykańskiej wyspie.

Emily opisuje swoje lata szkolne i dzieciństwo. Czuć w jej słowach nutkę nostalgii, ale nic w tym dziwnego – były to z pewnością najspokojniejsze lata jej życia. Zazwyczaj to właśnie te najradośniejsze wspomnienia z dzieciństwa zostają w naszej pamięci.

Niektóre cytaty mogą nas zadziwiać. Ruete pisze np., że niewolnikom na Zanzibarze żyje się lepiej niż niektórym Europejczykom. Nie zapominajmy jednak kim była autorka przed przybyciem do Europy. Żyła w bardzo hermetycznym środowisku, pełnym przepychu i luksusu. Na pewno miała dużo mniej kontaktu z niewolnikami, którzy ciężko pracowali, ukrywano ich przed nią. Z drugiej strony pamiętajmy, że książka została napisana ponad 100 lat temu – wtedy większość mieszkańców naszego kontynentu również żyła w urągających godności warunkach. Ludzie nie doceniają tego największego skarbu, czyli wolności, gdy już go mają.

Wiadomo, że nie ocenia się książki po okładce, ale trzeba podkreślić, jak pięknie wydano tę pozycję i jak wspaniałą pracę wykonała Fundacja Fotografistka. Płócienna oprawa i świetnej jakości papier to tylko początek. W środku znajdziemy przepiękne fotografie Zanzibaru, autorki i jej bliskich, jak również reprodukcje obrazów przedstawiających władców z dynastii Al Sa’id. Książka ta z pewnością będzie świetnym prezentem na każdą okazję, a szczególnie na zbliżające się święta Bożego Narodzenia.

Wspomnienia arabskiej księżniczki Emily Ruete to książka niesamowita i zaskakująca. Nieczęsto zdarza się, że w ręce czytelników trafiają wspomnienia członka rodziny królewskiej z Afryki czy Bliskiego Wschodu, a tym bardziej napisane przez kobietę. Uznaje się ją za pierwszą autobiografię Arabki. Ponadto lektura książki to również niepowtarzalna okazja, by zobaczyć, jak wyglądało życie na Zanzibarze w połowie XIX w. z perspektywy kobiety. Koniecznie przeczytajcie!

 

Fundacja Fotografistka

 

Inne książki o tematyce arabskiej i muzułmańskiej:

 

Marcin Mieteń

kocha języki obce, podróże i książki, zainteresowany współczesną literaturą polską i kulturą arabską, a od niedawna także reportażem

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.