Walka o ludzką wolność, czyli „Obywatelka Kane” na scenie Starego Teatru

Wizja człowieka zniewolonego rozbudzała wyobraźnię poetów i artystów od wieków. „Obywatelka Kane” w Teatrze Starym w Krakowie to współczesne ujęcie tego problemu w świecie wyniszczonym przez kapitalizm, przesiąkniętym zepsuciem i fałszem.
Patty Hearst wychowywała się w bogatej i sławnej rodzinie. Chodziła do szkół, których budynki były nazwane jej nazwiskiem, a stypendia zafundowane przez jej dziadka. Wnuczka Williama Randolpha Hearsta miała od najmłodszych lat wszystko zapewnione, od rzeczy materialnych po edukację i najlepsze szkoły. Prowadziła życie przez wielu uważane za idealne. W wieku 20 lat została porwana przez grupę terrorystyczną SLA dla okupu. Wywołała wielkie zdziwienie, kiedy zdecydowała się przyłączyć do rewolucjonistów. Jako członkini SLA brała udział w napadzie na bank i innych akcjach terrorystycznych. Kiedy grupa upada, Patty dostaje się w ręce policji. Mimo karygodnych czynów, otrzymuje wyjątkowo łagodny wyrok, który i tak nie obowiązuje jej całkowicie ze względu na wydarzenia polityczne. Patty po paru latach w więzieniu na powrót staje się „wolnym” człowiekiem.
Sztuka napisana przez Jolantę Janiczak, a wyreżyserowana przez Wiktora Rubina wykorzystuje historię Patty do ukazania problemów dzisiejszego świata. Rewolucyjną postawę Patty zestawiają z jej zamkniętymi w szklanej kuli rodzicami i byłym partnerem. Nawet dziadek Hearst jest zniewolony przez ramy języka i kiedy ukazuje się na ekranie, aby rozpocząć spektakl, mówi niewyraźnie, jąkając się. Rodzinę Patty ogranicza nie tylko bogactwo, ale też cechy, które przez nie w sobie wykształcili. Troska o swoją córkę jest fałszywa, a przez ich wypowiedzi przebija się płytkość i egoizm. Zrobią wszystko, byle nie stracić fortuny, którą dostali w spadku po ojcu. Twórcy sztuki nie boją się używać symboli. Poprzednie wcielenie Hearstówny pokazują za pomocą maski świni, a rewolucję oznaczają symbolem trójkąta z promieniami. Napad na bank Patty przeprowadza z gołą piersią, co przypomina „Wolność wiodącą lud na barykady” Delacroixa. Reżyser opowiadając historię dziewczyny nie bał się przemycić alegorii, które nadają spektaklowi głębszy wymiar i morał.
Sztuka wykorzystała nie tylko symbole do przekazania treści, ale także widownię. Momentami sceny przypominały happeningi. W napadzie na bank rzeczywiście część widowni została oddzielona i wzięta w niewolę przez aktorów, a Marta Ścisłowicz w roli Patty Hearst wspięła się na fotele i z mikrofonem w ręku wypytywała widzów, kto jest ich wrogiem i co chcieliby wysadzić. W innej scenie grupa SLA zaczęła werbować na scenę kolejnych członków swojej grupy. Natomiast po wyjściu ze spektaklu rzeczywiście można było kupić koszulki, które reklamował ze sceny przyszły filantrop, były chłopak terrorystki. Złamanie czwartej ściany, która zwykle oddziela widzów od aktorów, pomogło w uwiarygodnieniu wydarzeń. Z perspektywy widza nie zawsze było to komfortowe doświadczenie. Możliwość wejścia na scenę i wzięcia udziału w przedstawieniu była dla niektórych atrakcyjna i część widzów rzeczywiście się na to zdecydowała; mnie za to przechodziły ciarki na samą myśl. Mimo to, adrenalina i lekkie poczucie zagrożenia pomogły w odbiorze spektaklu. Wydarzenia i nieprzewidywalność aktorów trzymały widzów w napięciu.
Oprócz elementów happeningowych z udziałem widowni, wielokrotnie korzystano z narzędzi audiowizualnych. Nie obyło się bez odwołań do sławnego Obywatela Kane’a, który z ekranu przemawia do wnuczki. Kilka scen nagrano również poza teatrem, co było ciekawym przeniesieniem akcji do rzeczywistości. Spektakl przesiąknięty był aktami przemocowymi, od skakania po autach po kradzież dzieł sztuki i wyzywanie swoich rodziców wulgaryzmami.
Sztuka Wiktora Rubina i Jolanty Janiczak wprowadza widza w stan niepokoju. Przez jego skrajnie antykapitalistyczny wydźwięk i skłonność aktorów do wyśmiewania się z hipokryzji bogaczy, człowiek zaczyna analizować swoje czyny i zastanawiać się nad ich moralnością. Historia Patty nie jest popularna i wiele osób nie wie, co spotkało wnuczkę magnata prasowego. Twórcy „Obywatelki Kane” dodali jej opowieści głębi, a w widzach obudzili potrzebę buntu i niezgody na krzywdzącą rzeczywistość.
Obsada:
Marta Ścisłowicz (gościnnie)
Bogdan Brzyski
Małgorzata Gałkowska
Roman Gancarczyk
Krzysztof Globisz
Radosław Krzyżowski
Dorota Segda
Łukasz Stawarczyk
Szymon Sobecki (gościnnie)
Twórcy:
Wiktor Rubin Reżyseria
Jolanta Janiczak Scenariusz, dramaturgia
Łukasz Surowiec Scenografia, video
Marta Szypulska Kostiumy
Krzysztof Kaliski Muzyka
Szymon Kluz Reżyseria światła
Monika Winiarska Asystentka reżysera i scenografa
Kalina Dębska Asystentka reżysera
Krzysztof Sokołowski Inspicjent / sufler
Więcej informacji na https://stary.pl/pl/