Krew ma zawsze ten sam kolor – „Bratnia dusza” Davida Diopa

Wydawnictwo Cyranka kolejny raz sprawiło dużą przyjemność czytelnikom – wydali niezwykle ważną książkę. Tym razem jednak najnowsza pozycja w ofercie wydawnictwa została doceniona wieloma już wieloma nagrodami na świecie, w tym jedną z najważniejszych – The Man Booker International Prize. Mowa oczywiście o „Bratniej Duszy” Davida Diopa. O czym opowiada ta krótka powieść i dlaczego zachwyciła świat? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie.
Zacznę jednak od prezentacji autora, ponieważ wydaje mi się, że nie jest dość dobrze znany w Polsce. David Diop jest pół-Francuzem i pół-Senegalczykiem. Urodził się w Paryżu, ale wychował w Dakarze – stolicy Senegalu. Do Francji powrócił na studia, doktoryzował się na Sorbonie na podstawie pracy dotyczącej XVIII-wiecznej literatury francuskiej. W swojej pracy naukowej zajmuje się również frankofońską literaturą Afryki i sposobami opisywania Afryki przez Europejczyków w XVII i XVIII w.
„Bratnia dusza” to jego druga powieść. Razem z tłumaczką na język angielski Anny Moschovakis otrzymał The Man Booker International Prize – nagrodę uznawaną za najbardziej prestiżową na świecie zaraz po Literackiej Nagrodzie Nobla. Jednocześnie został pierwszym Francuzem i pierwszym laureatem o afrykańskich korzeniach, który uzyskał tę nagrodę.
Bohaterami powieści są dwaj senegalscy żołnierze walczący w szeregach armii francuskiej podczas I wojny światowej. Mężczyźni byli dla siebie jak bracia i znali się od dzieciństwa. Pierwszy z nich, Alfa Ndiaye, na kartach powieści opowiada o śmierci swej bratniej duszy – Mademby Diopa. Zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa – David Diop inspirował się historią swego pradziadka z Senegalu, który walczył podczas I wojny światowej. Bohaterów różniło niemal wszystko, pomimo tego kochali się jak bracia, niejako jeden dopełniał drugiego. Alfa wyróżniał się swoją niesamowitą urodą i siłą, Mademba zaś wolał się uczyć. W Senegalu uczęszczał nawet do szkoły dla białych. Tam dowiedział się, że warto walczyć za Francję, poza tym może to przynieść duże pieniądze i niebywałą sławę. Nie wspomnieli jednak, że może też przynieść śmierć.
Gdy Mademba został zraniony prosi Alfę, żeby go dobił – nie jest w stanie znieść więcej cierpień. Jego kompan jednak nie jest w stanie tego zrobić, przez co potem będą go dręczyć wyrzuty sumienia. Postanawia pomścić swojego przyjaciela – nocami przechodzi za linię wroga i poluje na niebieskookich niemieckich żołnierzy. Za każdym razem ucina im dłonie. Na początku koledzy z armii podziwiają jego zacięcie i bohaterskość, potem jednak zaczynają się go bać. Myślą, że jest czarownikiem….
Senegal był kolonią francuską od XIX w. aż do uzyskania niepodległości w 1960 r. Mówi się, że podczas I wojny światowej w szeregach armii francuskiej walczyło ponad 135 tysięcy żołnierzy pochodzących z różnych regionów Afryki. Zginęło co najmniej 30 tysięcy z nich. Za te dramaty winny był (a często cały czas jest) kolonializm. Odczłowieczał mieszkańców Afryki, narzucał im nową tożsamość, kazał porzucić stare tradycje. Powodował traumę, która trwa do dziś. A przede wszystkim wmawiał, że sprawy Francji są ich sprawami.
Nie dajcie się zwieźć objętości książki. Ma niecałe 140 stron, ale za to jakich! Dokładnie tyle wystarczyło Diopowi, by oddać okrucieństwo i bezsens wojny. To proza przesiąknięta emocjami, napisana w tonie gawędy, co świetnie oddał autor tłumaczenia Jacek Giszczak.
Bez chwili zawahania mogę stwierdzić, że „Bratnia dusza” Davida Diopa to jedna z najważniejszych książek wydanych w tym roku w naszym kraju. Nic dziwnego, że powieść została uhonorowana tyloma prestiżowymi nagrodami oraz zdobyła uznanie na świecie – jest to po prostu świetna literatura, choć trzeba przyznać niełatwa.
Inne książki od Wydawnictwa Cyranka:
- Wspaniały debiut prozatorski Łukasza Barysa! – „Kości, które nosisz w kieszeni”
- „Głód. Pamiętnik (mojego) ciała” Roxane Gay
- Ameryka oczami Didion…