Powieść drogi z pandemią w tle – „Wilcza rzeka” Wioletty Grzegorzewskiej

Marzec 2020 roku zaskoczył nas wszystkich. Ze względu na zagrożenie musieliśmy spędzać czas w domu, odczuwaliśmy strach i niepokój, zastanawialiśmy się, co przyniesie kolejny dzień, tydzień, rok… W tych samych okolicznościach znalazła się również bohaterka książki Wioletty Grzegorzewskiej pt. „Wilcza rzeka” (Wydawnictwo W.A.B.).
Wioletta jest polską pisarką, mieszkającą na stałe w Wielkiej Brytanii. Postanawia zmienić swoje życie i uciec od byłego męża, jednak po dotarciu razem z córką do miejsca, gdzie miał znajdować się wynajęty lokal, okazało się, że go tam nie ma. Tak rozpoczęła się tułaczka kobiet po pokojach dla imigrantów, schroniskach i przytułkach z szalejącą pandemią w tle.
Być może część czytelników, śledzących karierę Grzegorzewskiej, rozpozna analogię między jej prawdziwym życiem, a sytuacjami przedstawionymi w książce. Mają rację – „Wilcza rzeka” to książka autobiograficzna, ale jednak wciąż jest to powieść. Pisarka w trudnych chwilach pisała notatki, niektóre z nich publikowała w mediach społecznościowych.
Sytuacja Wioletty, bohaterki „Wilczej rzeki”, jest również o tyle trudna, że w tym ciężkim okresie nie ma przy sobie nikogo poza córką. Nikt nie może użyczyć jej kawałka podłogi swojego domu, a w przypadku choroby nie zrobi jej zakupów ani nie przygotuje obiadu. Restrykcje w Wielkiej Brytanii były dużo surowsze i bardziej respektowane niż te w Polsce – przez długi czas zabronione było wychodzenie z domu poza zrobieniem zakupów w sklepie.
Proza Grzegorzewskiej przełamuje wiele tematów tabu. Porusza przecież tak ważne tematy jak alkoholizm, samotne macierzyństwo, przemoc domowa, a także chwilowa bezdomność, która może spotkać każdego z nas. Poza tym autorka otwarcie pisze na temat seksualności i miłości kobiety, która wiele w życiu przeszła, ale cały czas pragnie miłości oraz czułości i dzięki niej znajduje w sobie siłę do nierównej walki z przeciwnościami losu.
Wydaje mi się, że pandemia koronawirusa może stać się wydarzeniem pokoleniowym szczególnie dla młodych osób. Wszyscy musieliśmy całkowicie zmienić tryb życia, odłożyć plany na bliżej nieokreśloną przyszłości. Zawsze słyszeliśmy, że świat należy do nas i możemy być kimkolwiek chcemy. Pandemia jednak zweryfikowała te zapewnienia.
Świat bardzo się zmienił i myślę, że szybko nie powróci do dawnego kształtu. Miejmy nadzieję, że stanie się lepszym miejscem niż był przed pandemią. Gorąco polecam „Wilczą rzekę” Wioletty Grzegorzewskiej nie tylko jako świetnie napisaną, wzruszającą i jednocześnie wciągającą książkę, ale również jako spojrzenie na ostatni rok z innej perspektywy. Koniecznie przeczytajcie!