Nic nie jest takie, jak myślisz – „Kobieta w Fioletowej Spódnicy”

Premiera w naszej ulubionej Serii z Żurawiem! Gdzie tym razem zabierze nas Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego? Czym nas zaskoczy?

„Kobieta w Fioletowej Spódnicy” zachwyciła japońskich czytelników. Książka szybko stała się bestsellerem. Autorka – Natsuko Imamura zdobyła za nią prestiżową Nagrodę im. Akutagawy, która przyznawana jest od 1935 r. Oprócz tytułu zwycięzca otrzymuje również 1 000 000 jenów (ok. 35 000 zł) i zegarek kieszonkowy. Co ciekawe Imamura przez pewien czas pracowała jako pokojówka hotelowa, podobnie jak bohaterka jej powieści.

Tytułowa Kobieta w Fioletowej Spódnicy każdego dnia pojawia się w galerii handlowej, zawsze kupuje tę samą drożdżówkę, przechadza się po parku, gdzie zaczepiają ją dzieci. Przegląda ogłoszenia w gazecie, w których szuka informacji o pracach dorywczych. Z jednej strony nie wyróżnia się na tle przeciętnej osoby i pewnie w biegu nie zwrócilibyśmy nawet na nią uwagi. Z drugiej zaś narrator kreuje ją jako gwiazdę lokalnej społeczności i wyjątkową osobę. Na początku pewnie każdy pomyśli, że to ona będzie główną postacią kierującą fabułą, ale nie do końca okaże się to prawdą.

Wróćmy jednak do narratora, a konkretniej narratorki – Kobiety w Żółtym Kardiganie, która jest (w chyba nie do końca zdrowy sposób) zafascynowana Kobietą w Fioletowej Spódnicy, gdyż zna jej plan dnia, wie w jakich godzinach pojawia się ona w parku oraz centrum handlowym. Pracuje w hotelu i usilnie stara się, żeby Kobieta w Fioletowej Spódnicy dostała tam pracę. Chyba nie zdradzę zbyt wiele, gdy powiem, że uda jej się wypełnić swój plan, ale by dowiedzieć się, co stało się potem musicie sami sięgnąć po książkę. Naprawdę warto!

Lektura ma niesamowity klimat. Czuć tę męczącą duchotę, niepokój i napięcie. Nie wiadomo komu ufać, kto jest dobrym lub czarnym charakterem. Nie mamy zaufania do żadnej z postaci. Niewątpliwie potwierdza to talent Imamury do kreowania świata w powieści i opowiadania historii.

„Kobietę w Fioletowej Spódnicy” polecam na długi listopadowy wieczór. Zapewne jeden wystarczy, bo książka jest niewielka objętościowo – tylko 142 strony, ale jakie! Od tej książki po prostu nie można się oderwać. Na koniec chciałbym tylko dodać, jak bardzo się cieszę, że na polskim rynku wydawniczym pojawia się coraz więcej tłumaczeń literatury spoza Europy i Ameryki Północnej, czyli różnie rozumianego „Zachodu”. To niezwykle ważne byśmy spojrzeli na nasz świat z innej perspektywy, a literatura jest zdecydowanie najlepszym sposobem, by to zrobić!

Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego

Marcin Mieteń

kocha języki obce, podróże i książki, zainteresowany współczesną literaturą polską i kulturą arabską, a od niedawna także reportażem

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.