„Nic tu po was” – recenzja

Zapewne nie sięgnąłbym po tę książkę, ale przyznaję – do lektury skusiła mnie jej okładka. Chciałem dowiedzieć się, co może oznaczać płonące dziecko. Nie spodziewałem się tego, co w niej znajdę! Co kryje w sobie Nic tu po was Kevina Wilsona (Wydawnictwo Agora)?
Lilian pracuje w dwóch supermarketach i generalnie nie jest zadowolona ze swojego życia. Pochodzi z ubogiej rodziny, nie ma dobrych kontaktów z matką. W przeszłości uczyła się w bardzo prestiżowej szkole, do której uczęszczały głównie dzieci zamożnych rodziców, ale z pewnych przyczyn została z niej wyrzucona. Tam jednak poznała Madison – swoją najlepszą przyjaciółkę, która, jak okaże się później, na jakiś czas odmieni jej życie.
Pewnego dnia do Lilian przychodzi list z zaproszeniem od Madison. Koleżanka ma dla niej propozycję, o której nie chce napisać w liście. Madison mieszka w ogromnym domu kawałek drogi od Lilian, jest żoną wpływowego polityka, który pnie się po kolejnych szczeblach kariery na najważniejszych państwowych stanowiskach. Małżeństwo zatrudnia nawet kilku pracowników, którzy zajmują się domem. Czego brakuje w ich idealnym życiu, że na pomoc wezwali przyjaciółkę Madison z przeszłości?
Mąż Madison ma dwoje dzieci z pierwszego małżeństwa, a trzeba przyznać, że to dzieci wyjątkowe. Ale właśnie ta wyjątkowość prowadzi do wielu problemów i może pogrzebać jego nadzieje na rozwój kariery. Rodzina trzyma w tajemnicy, że dzieci pod wpływem dużych emocji… zapalają się. Ich skóra nagle staje w płomieniach. Lilian ma zająć się rodzeństwem.
Myślę, że każdy czytelnik podczas lektury tej książki przeżyje cały wachlarz emocji – od radości po wzruszenie. Niech nikt nie da się zmylić – pomimo surrealistycznych wątków Nic tu po was to niezwykle „życiowa” powieść o potrzebie akceptacji i relacjach międzyludzkich.
Nic tu po was polecam raczej dla młodszych czytelników, myślę, że najbardziej wpadnie w gusta nastolatkom w ostatnich klasach podstawówki lub rozpoczynających edukację w liceum. Nie znaczy to jednak, że starszym czytelnikom nie spodoba się ta powieść. Wręcz przeciwnie – ja świetnie się bawiłem przy jej lekturze! Polecam, nomen omen, gorąco!