„Samosiejki” Dominiki Słowik – PREMIERA

Na tę premierę czekałem w tym roku najbardziej. Dominika Słowik, laureatka Paszportu „Polityki”, autorka powieści Zimowla i Atlas: Doppelganger, powraca. Samosiejki, bo o tej książce mowa, to zbiór opowiadań wydanych przez Wydawnictwo Literackie.
Może się wydawać, że wydanie zbioru opowiadań to najłatwiejsza forma publikacji. Autor pisze kilka luźno lub wcale niepowiązanych ze sobą utworów i łączy je w jednej książce. Najczęściej więc w takim zbiorku pojawia się jedno lub dwa dobre opowiadania, a reszta pojawia się tam, by książka miała więcej kartek. Tak, można to uznać za przepis na wydanie przeciętnego zbioru opowiadań, który przejdzie bez większego echa wśród czytelników i szybko zostanie zapomniany. Na szczęście Dominika Słowik wybrała inną drogę.
W Samosiejkach znajdziemy trzynaście opowiadań – niezwykle aktualnych, idealnie wpisujących się w dyskusje na temat ochrony środowiska i katastrofy klimatycznej. Wpisują się również w naszą potrzebę obcowania z przyrodą, która jeszcze bardziej wzmocniła się w ostatnim czasie. Na początku pandemii, gdy cały świat stanął w miejscu, zauważyliśmy, że czegoś nam brakuje. Mieliśmy więcej czasu, zaczęliśmy chodzić do lasu, hodować w domu rośliny, poświęciliśmy go naszym zwierzakom. W wielu z nas zostanie to na zawsze. Ta potrzeba kontaktu z przyrodą zakiełkowała i zapuściła korzenie.
Może już jest za późno. Świat w opowiadaniach Słowik to krajobrazy, które mogą pojawić się już jutro. Nieustające opady śniegu w październiku, palące słońce – to tylko niektóre anomalie pogodowe w Samosiejkach. Z drugiej strony nasuwa się pytanie, czy zjawiska te ciągle można nazwać anomaliami, skoro stają się normalnością.
Autorka daje nam jasne znaki, że zbliżamy się do końca epoki antropocenu, czyli epoki, w której człowiek ma wyraźny wpływ na ekosystem naszej planety. Ziemię męczy już obecność człowieka, teraz to ona przejmuje stery i chce decydować o swoim losie. Zrobiliśmy już zbyt wiele złego dla naszej planety, a ona zaczyna się buntować. Ale może ludzkość przekroczyła cienką granicę i nieuchronnie zbliżamy się do katastrofy klimatycznej?
Dominika Słowik jest mistrzynią zauważania i opisywania detali. Bez nich jej opowiadania bardzo straciłyby na wartości. Pisarka zwraca uwagę na kwitnące kwiaty, rosnące rośliny czy owady rozkładające swe skrzydła do lotu. Widzę w tym wprowadzoną przez Olgę Tokarczuk kategorię czułości. Autorka pochyla się nad mniejszymi i bezbronnymi istotami, jednocześnie czyniąc je bohaterami swych opowiadań i traktuje na równi z ludzkimi postaciami.
Sztuka pisania opowiadań wydaje się być trudniejsza od napisania powieści. Ze względu na małe rozmiary tej formy literackiej na autorze i redaktorach spoczywa trudne zadanie ograniczania i skracania tekstu. Każde słowo musi być na swoim miejscu, każde słowo jest ważne. Dominice Słowik ta trudna sztuka się udała. Gorąco polecam Samosiejki!
Premiera Samosiejek już dzisiaj!