Niech żyje kabaret! Czyli… La Folie!

La Folie! Retro Cabaret Show to grupa artystów, którzy wspólną pasję przekuli w prawdziwe widowisko rodem z lat 20-stych ubiegłego wieku.

Pomysł na stworzenie La Folie zrodził się w głowach Kasi, Glena i Magdy kilka lat temu. Doświadczenie w podobnych inicjatywach doprowadziło w swoim czasie do uformowania grupy, która następnie powiększyła się do obecnego składu. O historii kabaretu możecie przeczytać w naszym czerwcowym wywiadzie z artystami (link do artykułu).

Kabaret byłby tylko i wyłącznie kabaretem gdyby przedstawiono go w formie sztuki teatralnej. Przekraczając próg Sceny Berlin Teatru Proxima na Kazimierzu, poczułyśmy się jak gdyby przeniesione w do innego świata, do czasów świetności francuskich kabaretów, années folles, lekkich sukni i drinków z palemką. La Folie już od wejścia zaskoczyło nas atmosferą, podtrzymywaną na tym samym poziomie aż do samego końca.

Scena przywitała nas kameralnością a aranżacja, przypominająca występy ówczesnych kabaretów, została idealnie dopasowana do okoliczności. Większość z widzów zachowała klimat, przygotowując na ten wieczór stroje pasujące do epoki. W przerwach można było porozmawiać z artystkami, w pobliskim barze zamówić coś do picia lub delektować się równie klimatyczną muzyką. Wszystko zostało przemyślane i zaplanowane tak, aby oddać atmosferę w jak najlepszym wydaniu.

Spektakl rozpoczął się wystąpieniem dwóch konferansjerów z Jim Suit, Krzysztof Kasparek i Michał Iwanicki, którzy towarzyszyli nam już do końca, spajając pojedyncze wystąpienia. Panowie przedstawili grupę oraz przybliżyli widzom historię kabaretu oraz burleski w kilku zgrabnych słowach. Humorystyczne nawiązania do znajomości z wielkimi gwiazdami tamtych lat i miejsc, były wyjątkowo udane. Na pochwałę zasługuje Michał, który ubrany w biały smoking, z zakręconym wąsem, przypominał swoimi żartami sytuacjami nie tylko gentlemanów z pierwszej połowy XX wieku, ale również… Dawida Podsiadło i jego charakterystyczny humor! Nie wszystko jednak należy zaliczyć do plusów. Część żartów chłopaków była zdecydowanie nie na miejscu – o seksualności można mówić, pod warunkiem, że nie będzie to powielanie stereotypowego seksizmu.

Pierwszy spektakl otoczył całą scenę czerwienią. Z głośników zaczęły wydobywać się dźwięki piosenki When you are good to mama w wykonaniu Liliany Żabińskiej. Scena Berlin wydawała nam się na tyle kameralna, że śpiew bez mikrofonu byłby lepszym rozwiązaniem, biorąc pod uwagę przyjemny, donośny głos artystki. Wystąpienie Liliany należy z pewnością zapisać do udanych, na uwagę zasługują niezwykła świadomość ruchów, seksapil, rytmika.

Taniec Isadory w wykonaniu Anety Tosi Kity rozpoczął się delikatnie, będąc niemal przeciwieństwem do poprzedniego wystąpienia. Niebieski kolor oświetlenia podkreślał narrację i powagę sytuacji, w jakiej znalazła się postać przedstawiona przez tancerkę. Symboliczne rzucenie chustą mogło zostać odebrane jako moment wyzwolenia, motyw wyplątywania się z więzów. Niestety, jedynie chwilowy.

Występ trzeci był, naszym subiektywnym zdaniem, jednym z najlepszych podczas całego wydarzenia. Kinga Verena Jeż w akompaniamencie The Wine i czerwonego oświetlenia, przedstawiła performans burleskowy, który angażował członków ożywionej widowni, pozwalając kolejnym osobom przebijać zawieszone na jej ciele baloniki. Był to spektakl odważny, ale nie wulgarny. Seksualność została tutaj pokazana w interesujący i lekko humorystyczny sposób.

Po przebiciu ostatnich baloników na podłodze znalazło się mnóstwo brokatu. Ekipa La Folie zdołała przekuć również tak prozaiczną rzecz jak krótka przerwa na sprzątanie w świetne, improwizowane show.

Kolejnym z występów był orientalny taniec z mieczem, w wykonaniu Magdaleny Białek, scena została ponownie oblana czerwonym kolorem, a muzyka dyktowała egzotyczny dialog artystki z bronią białą. W podobnej kolorystyce rozpoczął się występ z piosenką Whatever Lola Wants w duecie Agnieszk Hrakałło-Horawskiej i Michała Rzący. Wykonanie utworu było wyjątkowo aktorskie a całość – stroje w połączeniu z tańcem – przesłodzone w idealnie lolitowy sposób.

Interesującym pomysłem na pokazanie gimnastycznych umiejętności Liliany Żabińskiej było wcielenie się w człowieka-pająka. Forma, w odróżnieniu od pozostałych nie była sensualna, ale wyrażała głęboką zwierzęcość w ruchach.

Po przerwie scenę ponownie zajęli konferansjerzy w towarzystwie „Quiz Girls” z udanym pomysłem na ożywienie widowni.

Sala została wypełniona dźwiękiem Cell Block Tango a na scenie pojawili się Magdalena Białek, Julia Mianowska, Kinga Verena Jeż, A. Hrakałło-Horawska, Aleksandra Mamulska, Gabriela  Ślusarek oraz Michał Rząca. Należy zaznaczyć, że śpiew bez sztucznego nagłośnienia był tutaj zdecydowanie na plus. Artysci byli dobrze zgrani, scena była wypełniona zgrabnymi, zsynchronizowanymi ruchami, nie pozostawiając pustych przestrzeni.

Z nieco innym motywem zapoznała nas Julia Robak, w przedstawieniu pt. „Kocie figle”. Motyw zwierzęcy został zaprezentowany w inny sposób niż wspomniany wcześniej „Pająk”. Artystka skupiła się przede wszystkim na akrobatyce na kole z użyciem obręczy gimnastycznych.

Wisienką na torcie całego wydarzenia był popis aktorskich umiejętności Aleksandry Mamulskiej w przedstawieniu „Taniec z diabłem”. Motyw wewnętrznej walki został zaprezentowany w sposób bardzo pomysłowy i umiejętny. Widoczny element cielesności, który był motywem przewodnim całego spektaklu, odgrywał mniejszą rolę. Głównym punktem programu w występie Aleksandry była otaczająca ją atmosfera niepewności i tajemnicy.

Krzysztof Kasparek i Michał Iwanicki, konferansjerzy czerwcowego spotkania przy Scenie Berlin Teatru Proxima, zaprezentowali również scenkę improwizowaną. „Lodziarnia w Ustrzykach” i pomysłowość żartów osadzonych w czasach années folles, została w umiejętny sposób zmieszana z dzisiejszym humorem.

Jeśli chcielibyście, tak jak my, przenieść się do ubiegłego wieku, zapraszamy do wzięcia udziału w kolejnym wydarzeniu La Folie! Retro Cabaret, które odbędzie się 28 oraz 29 sierpnia na Scenie Berlin Teatru Proxima!

Link do wydarzenia: La Folie! Pin-up Show

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.