„Dziewczyna, kobieta, inna” – recenzja nagrodzonej Bookerem powieści

Wiele słyszałem o książce Dziewczyna, kobieta, inna (w oryginale Girl, Woman, Other) już jakiś czas temu. O jej autorce, Bernardine Evaristo, zrobiło się szczególnie głośno, gdy równoległe z Margaret Atwood zdobyła The Man Booker Prize for Fiction w 2019 roku. Dzięki Wydawnictwu Poznańskiemu i wspaniałej tłumaczce Adze Zan powieść trafiła w ręce polskich czytelników.
Książka przedstawia historie dwunastu, jak wskazuje tytuł, dziewczyn, kobiet i innych. Różnią się od siebie w prawie każdym aspekcie – ich przodkowie pochodzili z różnych zakątków świata, same pracują w rozmaitych zawodach, mają różne orientacje seksualne. Łączy je kilka rzeczy: Wielka Brytania, przeżyte doświadczenia, ale przede wszystkim – różnie pojmowana kobiecość.
Choć książka prezentuje z pozoru niezależne od siebie historie kilkunastu kobiet z różnych światów, spostrzegawcze oko czytelnika dostrzeże, że wiele z nich splata się ze sobą. Bohaterki nie są nawet świadome tego, że podczas spektaklu w teatrze siedzi osoba, której autorka da głos na kolejnych stronach powieści.
Pierwszą bohaterką jest Amma – czarna i nieheteronormatywna autorka awangardowych sztuk teatralnych. Na początku kariery wystawiała je na małych i mniej znanych scenach, teraz udaje jej się wybić na szczyt – dostaje szansę na wystawienie swojego spektaklu w londyńskim National Theatre. Jednak Evaristo nie pisze tylko o świecie artystycznym – innymi postaciami są m.in. bizneswoman Carole czy starsza gospodyni domowa żyjąca na wsi gdzieś na północy Anglii.
Dziewczyna, kobieta, inna to opowieść o poszukiwaniu miejsca w świecie i swojej tożsamości, wiele tu również o doświadczeniu rasizmu i homofobii, ale również generalnego rozczarowania życiem. Większość bohaterek książki Evaristo pochodzi z pierwszego lub drugiego pokolenia imigrantów, które przyjechały do Wielkiej Brytanii w poszukiwaniu lepszej pracy i poprawienia sytuacji ekonomicznej. Niestety, po kilku, kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu latach życie nie wydaje się takim, jakim go sobie wymarzyły. Może to czas na zmianę i wzięcie spraw w swoje ręce?
Evaristo zastosowała w powieści bardzo interesujący zabieg – zdania zaczynają się małą literą, często brakuje kropek i przecinków. Muszę przyznać, że na początku trudno było mi się przyzwyczaić do takiej formy pisania, jednak z czasem zacząłem dostrzegać jej zalety. Dzięki niej możemy przeżywać bliższą relację z każdą z dwunastu bohaterek, jeszcze bardziej przeżywać ich emocje i zmagania, a także dużo łatwiej przełożyć ich doświadczenia na własne życie.
Każda z postaci wykreowanych przez Evaristo używa swojego specjalnego języka – zależnego od wykształcenia, pochodzenia, wieku czy klasy społecznej. Ukłony należą się tutaj tłumaczce Dziewczyny, kobiety, innej Adze Zano, która w niesamowity sposób oddała zróżnicowanie językowe bohaterek w języku polskim. Artystka (tak, tłumaczenie to również sztuka), by odwzorować różne wersje języka angielskiego, używała potocznych i slangowych, ale również dialektalnych wyrażeń z języka polskiego – wszystko z wyczuciem i rozsądkiem, brzmi to bardzo naturalnie. Nawet czasami zapominałem, że w oryginale książka powstała w innym języku.
Czytając nagrodzone książki, często mam wątpliwości, czy naprawdę wśród nominowanych nie było jakiejś lepszej pozycji czy zdolniejszego autora. W przypadku Dziewczyny, kobiety, innej nie miałem takich myśli, wręcz przeciwnie – od pierwszych stron czułem, że to jedna z najważniejszych książek tego roku, o ile nie najważniejsza. Elif Shafak, jedna z moich ulubionych autorek, powiedziała: Bernardine Evaristo jest jedną z tych autorek, które powinni czytać wszyscy i wszędzie. Podpisuję się pod tym stwierdzeniem obiema rękami!