REMIza – nowy format internetowej audycji Remiego Juśkiewicza (muzyka z Londynu)

Prawie rok temu zaczęłam pisać o artystach i ich działalności muzycznej podczas pandemii Covid-19. Całą (już) serię wywiadów rozpoczęła właśnie rozmowa z Remim. Nie tylko otworzył cykl, ale też zachęcił mnie do kontynuacji przedsięwzięcia, odwołując się do własnego przykładu – zresztą bardzo trafnego.
„Przekroczywszy próg pięćdziesięciu lat, postanowił, przy wsparciu swojej rodziny i przyjaciół, rozwinąć skrzydła (jak widać, nigdy nie jest za późno!). Obecnie jest w trakcie studiów magisterskich na Kingston University (production of popular music).Wcześniej z wyróżnieniem ukończył kierunek songwriting na British and Irish Modern Music Institute (West London University). Gdyby nie czas pandemii, Remi byłby obecnie w swojej trasie koncertowej, promującej płytę pt. „Nie mów o miłości” do tekstów Grażyny Wojcieszko. Los jednak zdecydował inaczej…” – tak pisałam w zeszłym roku, ale od tamtego czasu wiele się zmieniło. Przede wszystkim Remi obronił tytuł magistra i szykuje się do podjęcia studiów doktoranckich w październiku, wydał z przyjaciółmi płytę Może pojutrze, a także „stuknęła mu setka” – tzn. Jego Piosenkom na koniec tygodnia – audycji muzyczno – poetyckiej. W związku z przekroczeniem tej magicznej liczby, w realizowanych programach nastąpiły zmiany…
Wczoraj, 11 kwietnia o godzinie 20.30, z wielkim zaciekawieniem zasiadłam do podziwiania nowego formatu, czyli REMIzy. „Odpaliłam” audycję live i… pierwsze zaskoczenie to… świetny background. Choć z pewnym bólem serca odnotowałam brak portretu dostojnego „profesora” Fałkowskiego z niepowtarzalnym wąsem, odnalazłam kilka gitar w tle… i w końcu, w tej uroczej mozaice kolorów, wypatrzyłam zawsze uśmiechniętego gospodarza programu…
Odcinek startowy REMIzy był mocno energetyczny, zabawny, ale nie zabrakło również momentów lirycznych.
Zabawa była przednia – jednak imprezy w remizach mają swój niepowtarzalny klimaty. Mam wrażenie, że Ty też się dobrze wczoraj bawiłeś. „Wytrzeźwiałeś”… emocjonalnie? Opadł stres? Nie minęły jeszcze nawet 24 godziny od premiery…
Bardzo ważny w tym odcinku startowym był udział mojego gościa „na żywo” – Piotra Cajdlera. To jest profesjonalista. Śpiewał swoje piosenki, czytał własne teksty… Trochę razem pograliśmy. Chyba występ spodobał się publiczności. Piotrek przyszedł w gości do REMIzy z butelką czerwonego wina, więc uprzednio wnieśliśmy toast, oczywiście za zdrowie wspomnianej publiczności – ale o tym cicho sza (śmiech!).
A tak na poważnie… Dostałem po audycji wiele sygnałów, że nowa wersja bardzo się podoba. Oczywiście w trakcie jej trwania był też „lajki” i serduszka, ale to czasem jest tylko z grzeczności (śmiech!). Takie gratulacje bezpośrednie są dla mnie istotne i stanowią informację zwrotną o oglądalności i jakości programów.
I teraz wchodzimy na utarte ścieżki. Musze zapytać, dlaczego… „zamordowałeś” Piosenki na koniec tygodnia? Dlaczego???!!!
To już dawno przestały być tylko piosenki. Zaczęło się od obecności poetów, byli też malarze, nawet moja przyjaciółka z Niemiec wystąpiła w roli ogrodniczki i jeszcze ją nie raz zobaczymy. Pojawiały się również życzenia urodzinowe czy imieninowe w postaci filmów. Zdecydowanie audycja się rozrosła i stała wieloaspektowa. Pomyślałem, że trzeba zmienić format. Kiedyś prowadziłem w Polsce klub Remiza. Zapożyczyłem tę nazwę i chyba jest trafiona. O zmianie zadecydował też pragmatyzm. Często zapraszam zagranicznych gości, dla których ta nazwa jest łatwiejsza do zapamiętania i powtórzenia.
Zamiast dwóch dni – sobota i niedziela, mamy tylko jedną, ale wydłużoną audycję, pełną „smaczków” i niespodzianek?
Moją ideą jest podtrzymać wszystko, co było. Promować ludzi, którzy nie mają jeszcze takiej dużej popularności (podobnie zresztą jak ja), ale swoją działalnością potrafią zaciekawić. Jeden z moich kolegów jest lotnikiem, więc czekamy na podniebną prezentacją; Marek, mój szef w Royal Mail, jest kibicem Legii, mam też kuzyna sportowca… Próbuję och namówić do występów. Dużo osób się wstydzi, a szkoda. Niebawem zaprezentuje się u mnie dziewczyna, która rzeźbi w drewnie z użyciem piły łańcuchowej.
Pierwszy odcinek miał nieco klimat Dzikiego Zachodu – Ty i Piotrek Cajdler byliście takimi Wild English Cowboys from Poland, ale po tej naszej wizycie w „saloonie” powiało też kulturą salonową – Bogdan Dmowski, czytając poezję, czarował swoim głosem, który przez lata trenował przecież na scenie Operetki Wrocławskiej. Czego mamy się spodziewać za tydzień?
W przyszłą niedzielę, czyli 18 kwietnia 2021, wystąpi u mnie Agata Kubiak-Kenworthy, która zaprezentuje swoją twórczość, ale zaśpiewa też moją piosenkę. Jeśli chodzi o poezję, wystąpi Margareta Curtescu z Mołdawii. Widzowie będą też mogli zobaczyć właśnie prace wspomnianej Nataszy Sobczak, która rzeźbi w drewnie. Zapraszam serdecznie!
Jaki jest klucz doboru Twoich gości? Losowanie z kapelusza czy poważna logistyka?
Szukam ludzi interesujących, intuicyjnie wyczuwam, że ktoś może być ciekawym gościem. Nie chodzi mi o konkretne dziedziny sztuki, ale właśnie fascynujące pasje.
Nie mam jakiegoś klucza, nierzadko decyduje przypadek. Jestem zależny od dostępności w określonych terminach zapraszanych gości.
Bardzo często podkreślasz, że audycje nie mogłyby się „zadziać” bez wsparcia, które otrzymujesz – w pierwszej kolejności od Violi (Twojej małżonki), odpowiadającej za montaż i historyczny już startowy „klaps”; a także od Twoich przyjaciół artystów i wiernych fanów.
Viola już się buntuje. Widać pierwsze symptomy zmęczenia. Radio Islanders objęło nas swoim patronatem medialnym. Ponadto będą puszczać moją audycję, a to wymaga montażu, który obciąża moją małżonkę. Czuję, że skończy się to rozwodem… – przynajmniej artystycznym. Podczas którejś z audycji ogłoszę to cały we łzach (śmiech!)
Bardzo pomaga mi Wiesiu Fałkowski, który odpowiada za nową oprawę artystyczną i graficzną audycji. Trochę się o nią wykłócamy – on patrzy jak artysta, ja komercyjnie.
Oczywiście zawsze bardzo pomocna jest Dorotka Górczyńska-Bacik.
Remi, dziękuję za rozmowę!
autor: A. Kuchnia-Wołosiewicz
Bardzo dobre audycje. Dziękuję za umilanie wieczorów. Niech trwają.
Dziękuję za ciekawy wywiad.
Agnieszka, swietny tekst. Jak zawsze.