Anegdoty z czterech stron świata

Birbal, szesnastowieczny wielki wezyr dworu Mogołów, dość często zażywał tabaki. Cesarz Akbar, chcąc ośmieszyć jego przyzwyczajenie, powiedział pewnego razu:
– Birbalu, nawet osioł nie zażywa tego świństwa.
– Oczywiście, władco świata – odrzekł wezyr. – Tylko osioł unika tego, co dobre.
Unikanie tego, co dobre być może jest właściwe osłom. Co jednak tak naprawdę jest dobre dla każdego z nas, o to można by toczyć długie spory. Mimo to są pewne rzeczy, co do których nikt nie ma lub raczej nie powinien mieć wątpliwości. Na przykład śmiech – śmiech jest na pewno dobry dla każdego. „Śmiech ma właściwość przywracania nam równowagi psychicznej” czytamy we wstępie do książki pt. „Anegdoty z czterech stron świata”, który został napisany przez jej współautora Wojciecha Wierciocha i jest właściwie najlepszą jej rekomendacją. Co do śmiechu to można być pewnym, że jest to naukowo stwierdzone. Jest nam potrzebny jak powietrze, rozładowuje napięcie, łagodzi stres. Śmiech wpływa dobrze nie tylko na naszą przeponę, ale także na cały system nerwowy.
Panuje przekonanie, że to, co jest śmieszne, nie może być głębokie ani wyrafinowane, natomiast mądre musi być nudne i niezrozumiałe” – pisze Wojciech Wiercioch – „ Satyrycy mają swoje getto i funkcjonują na obrzeżach literatury poważnej, a wszelkiej maści krytycy krytykują ich z lekceważącą powagą. A przecież satyra – prawdziwa satyra – jest prawdziwą literaturą. Przykładem mogą być fraszki Sztaudyngera, aforyzmy Leca, opowiadania Mrożka, felietony Gałczyńskiego czy Kisielewskiego, skecze Tuwima czy Słonimskiego.
I wiele, wiele innych – chciałoby się dodać. Książka pt. „Anegdoty z czterech stron świata” Wojciecha Wierciocha i Jolanty Szymskiej – Wiercioch to jedna z lepszych pozycji, jaka trafiła do mnie w ostatnich miesiącach. Zbiór niezliczonej ilości anegdot – zabawnych, inteligentnych, lekkich, skłaniających do refleksji – to pozycja, którą warto mieć w domu i zawsze pod ręką, żeby od czasu do czasu przerzucić kolejnych kilka stron (lub więcej bo to potrafi wciągnąć). Oderwać się od spraw bardzo poważnych i ważnych, które składają się na nasze życie.
Jean Paul wygłosił taką tezę: „Potępieni niech będą ci, którzy nie znają żartów, albowiem oni nie zrozumieją też powagi” – cytuje Wiercioch w swoim wstępie. Ludzie śmiertelnie poważni zawsze wzbudzają pewną nieufność. Bo we wszystkim potrzebna jest równowaga – to dotyczy także śmiechu i powagi w życiu.
Zgodnie z definicją, anegdota to krótka forma literacka, zawierająca prawdziwe lub zmyślone opowiadanie o zdarzeniu z życia znanej postaci, żyjącej lub historycznej. Może jednak także dotyczyć życia określonego środowiska czy grupy społecznej. Anegdoty mają wydźwięk humorystyczny, jednak zawierają także pierwiastki dydaktyczne. Anegdota ma zazwyczaj bardzo wyraziste zakończenie, które określa się mianem puenty. Anegdoty mają więc za zadanie bawić, ale także uczyć. Nie muszą przy tym dotyczyć tylko sławnych ludzi. Także każda rodzina, grupa znajomych, klasa uczniów itd. może mieć swoje własne anegdoty.
Najczęściej anegdoty pokazują nam jakąś znaną nam osobę od mniej znanej strony, która ujawnia się w pewnej konkretnej sytuacji. Przy czym bardzo często to właśnie te anegdotyczne „sytuacje” pokazują nam czyjś charakter najlepiej
Oczywiście trudno jest przeczytać od deski do deski wszystkie zamieszczone w książce Wojciecha Wierciocha i Jolanty Szymskiej – Wiercioch anegdoty i nie tak powinno się ją czytać. Można ją czytać od początku albo od końca, lub też wybierając dowolnie którąś stronę ze środka. Można zaczynać od niej dzień lub czytać ją przed snem. A jeszcze lepiej – w środku dnia zajrzeć do niej dla złapania „oddechu”. Życie czasami nas przytłacza, często czujemy się jak w kołowrotku codziennych, powtarzających się zdarzeń, spotkań i słów. To potrafi popsuć nastrój, ponieważ brakuje nam dystansu. To kolejna istotna rzecz, którą można uznać za element przesłania płynącego z anegdot zebranych w tym zbiorze. Chodzi o dystans nie tylko do otaczającej nas rzeczywistości, ale przede wszystkim – do samych siebie. Zamiast stawać codziennie od nowa do walki z „demonami”, które często pochodzą tylko i wyłącznie z naszej głowy, powinniśmy wziąć sobie głęboko do serca słowa Wojciecha Wierciocha:
Warto (…) nie tylko czytać anegdoty, ale również żyć lekko, finezyjnie, z zachowaniem humorystycznego dystansu do najnudniejszych i najboleśniejszych nawet spraw. I codziennie pamiętać o niniejszych słowach Marka Twaina: „Humor jest największym błogosławieństwem dla ludzkości.”
Policzenie, ile anegdot jest w książce zajęłoby sporo czasu. W każdym razie jest ich naprawdę dużo. W jaki sposób i w jakim czasie udało się autorom zebrać je wszystkie i opracować tego we wstępie do książki Wojciech Wiercioch nie zdradza, ale autorom należy się za to naprawdę wielki podziw. Bardzo obszerny zbiór został podzielony na części zgodnie z założeniem, że zamieszczone w nim anegdoty pochodzą z różnych stron świata i w związku z tym możemy znaleźć w nim między innymi anegdoty z Anglii, Francji, Indii, Niemiec, Chin, Japonii i tak dalej.
Jednak największą zaletą książki jest to, że krótkie, zabawne, a czasami nawet filozoficzne „historyjki”, które są w niej zawarte, dotyczą osób znanych i podziwianych żyjących na przestrzeni wieków. Znajdziemy w niej więc nazwiska pisarzy (Mark Twain, Rudyard Kipling, George Bernard Shaw, Arthur Conan Doyle), malarzy (Marc Chagall, Edgar Degas), aktorów (Charlie Chaplin, Greta Garbo) a także polityków (Theodore Roosevelt, Harry Truman, Winston Churchill) oraz królów i książąt. Są tu też nazwiska myślicieli, przewodników duchowych i naukowców. To tylko kilka wybranych na chybił trafił przykładów, jest ich w książce dużo więcej. Jednym słowem – są to ludzie bardzo dobrze wszystkim znani od strony ich talentu, wybitnych dzieł, osiągnięć i ważnych dokonań w życiu. Z książki pt.” Anegdoty z czterech stron świata” możemy poznać ich z zupełnie innej strony – zdecydowanie bardziej ludzkiej i przystępnej, a czasami bardzo zaskakującej. Zebrane w tym zbiorze anegdoty pokazują więc coś bardzo ważnego, a być może najważniejszego, o czym warto zawsze pamiętać – wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, nawet najwybitniejsi spośród nas mają swoje wady, słabości i obawy. Wielcy artyści, naukowcy, politycy i władcy tego świata miewają problemy identyczne jak my, a problemy te są niezmienne od wieków. Poza tym także popełniają błędy i bywają śmieszni.
I na zakończenie coś jeszcze, o czym również warto pamiętać – cytując raz jeszcze Wojciecha Wierciocha:
(śmiech) jawi się również jako skuteczne narzędzie walki społecznej: walki z głupotą i niegodziwością. Śmiejmy się! Wyśmiewajmy to, co pretensjonalne, banalne, ograniczone, a zarazem pełne pychy, gniewu, chciwości i zawiści. Śmiejmy się! „Przyszłość należy do lwów, które umieją się śmiać” (Zaratustra).”
Polecam wszystkim bardzo „Anegdoty z czterech stron świata” Wojciecha Wierciocha i Jolanty Szymskiej – Wiercioch – naprawdę warto poświęcić tej książce swój czas i uwagę. Szukajmy w życiu równowagi i śmiejmy się! Śmiejmy się z samych siebie, ze swoich wad i błędów, wybaczajmy sobie własną niedoskonałość, patrzmy na świat i ludzi z dystansem, nie bierzmy wszystkiego tak poważnie. Nie traktujmy powyższych wskazówek jako pustych słów i banałów, tylko jako naprawdę niezłą receptę na życie.
A przy okazji – na pewno nie zaszkodzi mieć „pod ręką” dobrą anegdotę podczas kolacji ze znajomymi. W tej książce można znaleźć ich tyle, że starczy na kilkadziesiąt takich spotkań.