„Tkanki miękkie” – recenzja

Zyta Rudzka, autorka fenomenalnej Krótkiej wymiany ognia, powraca! O czym pisze w swojej najnowszej książce pt. Tkanki miękkie? Sprawdziliśmy!

W Krótkiej wymianie ognia Rudzka wzięła na warsztat kobiety – córki, matki i babki. Teraz całkowicie zmieniła perspektywę i napisała książkę o mężczyznach. Ojciec i syn – niby bliscy, ale jednak bardzo dalecy.

Obaj są lekarzami, syn (Ludwik Prokopiuk) – miejskim pediatrą, natomiast ojciec (Michał Prokopiuk) – wiejskim lekarzem. Ten pierwszy jest gburem, a żona (okulistka) od dawna zdradza go z kochankiem. Zajmuje się swoim starym i schorowanym ojcem, który ciągle żyje miłością do Ukrainki – Reginy, która uciekła przed wojną. Ludwik lubuje się we włoskich ubraniach i drogich hotelowych restauracjach. Jego zachowanie bardzo przypomina styl życia jego ojca z młodości. Niby korzystają z życia pełnymi garściami, ale obu czegoś brakuje. Historia lubi się powtarzać.

Bohaterowie Tkanek miękkich ciągle czują się bożyszczami, choć może lepiej byłoby powiedzieć bogami. Byli, bo już nie są, choć cały czas ta urojona iskra boskości tli się w ich rozumach. Wszystko jest tylko złudzeniem, ponieważ cała akcja powieści balansuje między życiem a śmiercią, początkiem i końcem, przeszłość z teraźniejszością i przyszłością. Wszystkie te światy mieszają się ze sobą. Ojciec ma demencję i cały czas mówi o Reginie, lecz jej już dawno nie ma. Z drugiej strony Ludwik ciągle jest przygotowany na śmierć ojca, ciągle myśli, że to już.

Utwór jest skierowany do tajemniczej kobiety, dopiero na koniec dowiadujemy się więcej na jej temat. Jak możemy się domyślać, Ludwik jest samotny i pomimo przybranej maski Don Juana, pokazuje prawdę o sobie – całe jego życie było fałszywe, skupione tylko na wodzeniu wzrokiem za kobietami.

Jak to w książkach Zyty Rudzkiej, zachwyca język. Krótkie, ale dosadne zdania, często pełne absurdu. Czasami nie szczędzi również wulgaryzmów. Zostają one z czytelnikiem jeszcze długo po zakończeniu lektury. Rudzka niewątpliwie należy do mistrzyń mowy polskiej.

Szczerze mówiąc, Tkanki miękkie nie sprawiły mi takiej przyjemności jak Krótka wymiana ognia. Trzeba jednak przyznać, że nie jest to zła książka – Rudzka postawiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko swoją poprzednią książką. Tkanki miękkie polecam dla wszystkich, którzy już kiedyś spotkali się z twórczością pisarki; jeżeli to pierwsze spotkanie z jej twórczością, polecam zacząć od Krótkiej wymiany ognia.

Wydawnictwo W.A.B.

Marcin Mieteń

kocha języki obce, podróże i książki, zainteresowany współczesną literaturą polską i kulturą arabską, a od niedawna także reportażem

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.