Dzieje śląskiego Kopciuszka – ciąg dalszy

Zespół pałacowo-parkowy w Kopicach w powiecie brzeskim był we władaniu rodziny von Schaffgotsch do lutego 1945 roku. Pałac, obecnie w ruinie, wybudowany został w XIX wieku i jest wpisany do rejestru zabytków nieruchomych województwa opolskiego. W skład zabytku wchodzą także park, kaplica grobowa Schafftgotschów oraz folwark.
Hans Ulryk von Schafftgotsch i jego żona Joanna Gryzik von Schomberg-Godula zakupili obiekt w 1859 roku. W 1864 roku został on zgodnie z ich wizją przebudowany według projektu architekta Karla Ludecke z Wrocławia oraz mistrza budowlanego Konstantego Heidenreicha z Kopic. Ogród zaaranżował Wilhelm Hampel, królewski ogrodnik. Po przebudowie pałac zyskał charakter w stylu neogotyku z elementami neorenesansowymi.

Pałac w Kopicach
Ruiny pałacu od strony południowo-zachodniej otoczone są parkiem krajobrazowym o powierzchni 70 ha zaprojektowanym przez Wilhelma Hempla. W parku jest 10 stawów oraz okazy drzewostanu liściastego i iglastego. Początkowo w parku istniało wiele budowli, m.in. Świątynia Dumania.
Jakiś czas temu prezentowaliśmy na łamach „Kultury na co dzień” książkę Gabrieli Anny Kańtor pt. „Śląski Kopciuszek” – historię małej Joanny Gryzik, jakby wyjętą z bajek, bo zdarza się bardzo rzadko, żeby biedne dziecko nagle otrzymywało dar od losu w postaci fortuny i królewskiego życia. Ta historia jest prawdziwa i – chociaż sposób, w jaki opisuje ją Gabriela Kańtor sprawia wrażenie chwilami nieco naiwnego – przynajmniej z tego względu naprawdę warto ją poznać. „Pani na Kopicach” opisuje dalsze losy naszej bohaterki i jej życie już dorosłe. Książka zaczyna się od szczegółowego opisu ślubu Joanny Gryzik z hrabią Hansem Ulrykiem Schaffgotschem – czyli „koneksji”, która włączała ją do jednego ze znanych rodów arystokratycznych tamtych lat. Jak to jednak w bajkach bywa – a ta historia naprawdę z bajki ma bardzo wiele – małżeństwo zawarte zostało z miłości, a nie tylko z rozsądku. Ale to zaledwie początek drogi, na której Joanna miała realizować wizję swojego wybawcy i najbliższego człowieka – Karla Goduli – który postawił wszystko na jedną kartę, czyniąc ją swoją spadkobierczynią.
Gabriela Anna Kańtor to wielka romantyczka. Historię życia i związku głównych bohaterów opowiada nam w sposób charakterystyczny dla wyidealizowanych romansów, który faktycznie przywodzi na myśl baśnie o niezwykłych księżniczkach i bohaterskich rycerzach. Życie – jakkolwiek nie byłoby piękne – nigdy nie jest bajką i bywają w nim także chwile gorsze. Styl, jakiego używa autorka, opisując dzieje śląskiego „Kopciuszka”, może więc nieco niektórych drażnić. Z drugiej jednak strony, język, jakim posługuje się pisarka sprawia, że obie książki – zarówno „Śląski Kopciuszek”, jak i „Pani na Kopicach”- mogłyby zostać włączone do kanonu lektur szkolnych. Poza tym, że historia życia Gryzikówny pozwala nam mieć nadzieję na to, iż życie potrafi zaskakiwać niespodziewanie pozytywnie, książka zawiera naprawdę sporo ciekawych fragmentów dotyczących historii, kultury i tradycji Śląska. Znajdziemy w niej interesujące anegdoty ze świata znanych i bogatych tamtego czasu – w tej części jest nim na przykład świetnie opisana historia powstawania sukni ślubnej Królowej Wiktorii. To naprawdę warte uwagi! W „Pani na Kopicach” autorka poświęca też bardzo dużo miejsca architekturze pałaców, w których mieszkała główna bohaterka, bardzo plastycznie i szczegółowo opowiada o najdrobniejszych elementach wystroju: meblach, naczyniach, fakturze i wzorze tapet. Poznajemy więc również szczegóły rozbudowy pałacu w Kopicach oraz historię powstania jego pięknych ogrodów. Do tego mamy przewijające się ciągle nazwiska osób, które miały swój znaczący wkład w historię Śląska, ale nie tylko, co sprawia, że książka ma niepodważalną wartość historyczną.

Joanna von Schaffgotsch z mężem, 1908 r
Jednocześnie ta niezwykła opowieść – być może nieco wyidealizowana – ma w sobie wielki urok, a szczególne znaczenie powinna mieć dla ludzi pochodzących i związanych z Górnym Śląskiem. Historia Joanny Gryzik zdaje się tak nierealna, że najchętniej włożyłoby się ją pomiędzy bajki i legendy. Jednak na Śląsku do dzisiaj są ślady jej działalności i pamięć o tym, co zrobiła dla tego regionu, który był jej domem, i o który dbała jak o swój dom. Rozbudowa przedsiębiorstw, które założył Karl Godula, system opieki społecznej i komunalnej dla pracowników kopalń i hut i ich rodzin, wsparcie finansowe dla lokalnych inicjatyw. To wszystko robi wielkie wrażenie.
Tym samym mamy jeszcze jeden aspekt, dla którego książkę „Pani na Kopicach” warto znać. Oto bohaterką jest kobieta żyjąca na przełomie XVIII i XIX wieku, która, otrzymawszy gruntowne wykształcenie, dodatkowo wykazuje się niesamowitym zmysłem biznesowym i społecznym. Bo to właśnie ona, a nie jej mąż, zajmowała się skrupulatnie interesami i rozwijała majątek, który jej powierzono, śledząc światowe trendy i nowinki. Nie jest to więc typowa bohaterka XIX-wiecznych powieści, a przy tym – jest postacią autentyczną. Jeśli nie interesują was bajki i romanse, myślę, że ten aspekt powinien być interesujący dla wielu osób. Niekoniecznie w kontekście feministycznym, ale przynajmniej społeczno-historycznym.

Rzeźba przedstawiająca Joannę Gryzik na Wzgórzu Uniwersyteckim UO w Opolu
Joanna Gryzik jest idealną bohaterką książki i lepszej nie można by wymyślić. Łączy w sobie mnóstwo cech i zalet, które przypisuje się fikcyjnym bohaterom; była osobą pełną energii i pasji, które w dodatku pożytkowała w sposób, który przysparzał mnóstwo dobrego ludziom wokół. Całe jej życie to naprawdę dobry temat na opowieść. Dzięki Gabrieli Annie Kańtor wiele osób, które dotąd nie miały pojęcia o jej istnieniu, może ją poznać i opowiadać jej dzieje innym, tak jak to robią ludzie w niektórych rejonach Śląska już od lat. To dobra lektura z historią w tle, którą czyta się bardzo lekko. Nie ma w sobie nic z opasłych i naszpikowanych szczegółami biografii znanych ludzi. Taka forma na pewno przekona wielu czytelników, a przy tym – jak wspominałam – kategoria wiekowa nie ma tu znaczenia. Równie dobrze można ją czytać dzieciom na dobranoc, odkładając na bok książeczki o wymyślonych księżniczkach, które marzą jedynie o zamążpójściu.
Na samym końcu książki natrafiamy na rozdział, w którym Gabriela Anna Kańtor pisze, od czego w jej przypadku wszystko się zaczęło. Autorka zabiera nas do „ruin” zamku w Kopicach, z którego urody nie zostało już niemal nic. Nie ma też śladu po starannie zaprojektowanych i utrzymanych ogrodach kopickich. Autorka przywraca to wszystko do życia w swojej książce. Trzeba użyć wyobraźni i naprawdę mieć jej sporo, by to miejsce znowu napełnić czyimiś emocjami, uczuciami, planami i pasją. Nie ma nigdzie zapisków rozmów, jakie prowadzili ze sobą mieszkańcy zamku, przechadzając się po ogrodzie. Z wiadomych przyczyn nie ma nagrań ich głosów, mimiki twarzy, które świadczyłaby o emocjach towarzyszących ich życiu i pracy. Pisarka wybrała na sposób opisania fragmentów ich życia język bardzo prosty, kojarzący się z gwarą śląską i myśleniem prostych ludzi, którzy tę historię oglądają z boku. To zdecydowanie lepszy wybór niż sztuczna dramaturgia. Ta historia nie ociera się o skandale czy wydarzenia, które można by opisać używając języka sensacji. Jest w niej natomiast dużo dobrej, pozytywnej energii, która bardzo jest nam w życiu potrzebna, podobnie jak przykłady z życia prawdziwych ludzi, którzy stają się dla nas inspiracją. To wszystko dostajemy w książkach pt. „Śląski Kopciuszek” i „Pani na Kopicach” Gabrieli Anny Kańtor. Może to być niezła propozycja na długie jesienne wieczory i w dodatku dla całej rodziny.
Gabriela Anna Kańtor, Pani na Kopicach, Wydawnictwo MG