„Tajny dziennik” Mirona Białoszewskiego w Teatrze Dramatycznym w Warszawie

Miron Białoszewski – poeta, prozaik, dramatopisarz (urodzony 30 lipca 1922 r. w Warszawie, zmarł 17 czerwca 1983 r.), jest określany mianem twórcy „osobnego”, trudnego do zaklasyfikowania, przyrównania do kogokolwiek. Był indywidualistą, outsiderem, stojącym nieco z boku bieżących wydarzeń, ale także wszelkiego rodzaju grup poetyckich czy organizacji. Stworzył swój własny teatr, nie dawał się w żaden sposób zaszufladkować. Wyróżnia go sposób „używania” języka, studiów nad językiem, gry słowne, które miały przybliżać go do jak najlepszego, najpełniejszego opisania rzeczywistości. Proza przeplata się w jego utworach z poezją. Dzięki temu lektura staje się wspaniałą ucztą nie tylko dla lingwistów. Jego „Pamiętnik z Powstania Warszawskiego” to doskonały opis wydarzeń z punktu widzenia osoby cywilnej, próbującej odnaleźć się w najtrudniejszej z możliwych rzeczywistości i przeżyć. Nie ma w nim podniosłego tonu, nie ma łez rozpaczy, są fakty i opis codzienności, która obok wybuchających bomb i toczonych walk, biegła rytmem kolejnych dni w okupowanej Warszawie. W podobny sposób napisany jest „Tajny dziennik”. Z jednej strony to bardzo osobiste zapiski z życia pisarza, forma pamiętnika, który został opublikowany dopiero kilkadziesiąt lat po jego śmierci, w 2012 r. i ze względu na te bardzo osobiste treści ogłoszony wydarzeniem wydawniczym roku. Pisarz i poeta odsłania w nim przed czytelnikiem swój świat wewnętrzny, bez jakiejkolwiek autocenzury. Z drugiej strony jest to szczegółowy zapis wydarzeń z kolejnych dni życia artysty, także tych najbardziej zwyczajnych i przyziemnych.

Miron Białoszewski, źródło: Encyklopedia PWN
Być może dzisiaj – w czasach, kiedy pojęcia takie, jak wstyd i intymność niemalże przestały mieć jakiekolwiek granice, i dotyczy to nie tylko tego, co wewnątrz nas, ale wprost ludzkiego ciała – takie obnażenie duszy, serca i umysłu spotkałoby się jedynie z owacją i przysporzyło mu czytelników. Być może jednak pewna delikatność i wrażliwość serca powstrzymywały Białoszewskiego przed odsłonięciem światu za swojego życia tej twarzy – na co dzień nieco ukrytej i nie dla wszystkich dostępnej. Być może niektórym pewne fragmenty „Tajnego dziennika” wydadzą się szokujące i zbyt osobiste. Jednak czy nie jest tak, że każdy lub wielu z nas ma czasami ochotę przełamać barierę konwenansu, dobrego tonu, przyjętych przez ogół kryteriów oceny drugiego człowieka, i opowiedzieć głośno, kim jest naprawdę? Bez względu na to, jak to zostanie odebrane? Zapewne tak. Ale przede wszystkim Mirona Białoszewskiego czyta się z „apetytem” w dużej mierze dla jego sposobu opowiadania świata, sposobu posługiwania się językiem polskim – jedynego w swoim rodzaju, dodającego mu plastyczności, barwy, pół-odcieni. Miron Białoszewski potrafi opowiadać tak pięknie o rzeczach nawet najbardziej banalnych, aż w końcu nie treść, ale sposób „podania” stają się kluczowe i zapadają w pamięć. Dodatkowo „Tajny dziennik” jest niejako kroniką czasu, w którym żyje artysta, po trosze opisem codzienności – zupełnie zwyczajnej i pełnej mniejszych lub większych bolączek, które dotyczą każdego człowieka. Kontakty z bliskimi, relacje z rodzicami, ich odchodzenie. Ciągłe borykanie się ze śmiercią bliskich i dalszych osób. Niewymazywalne naznaczenie przeżyciami drugiej wojny światowej, która, mimo że minęła, jest wciąż w głowie. Uciekanie przed światem, który wydaje się nie do zniesienia, do własnego wnętrza. A potem chęć wyjścia „na zewnątrz”, dotknięcia świata, „zaznania” życia i nawet zachłyśnięcia się nim po to, by po wszystkim znów schować się przed wszystkimi i uznać wszystko za nijakie i nie warte uwagi.
Spektakl pt. „Tajny dziennik” wyreżyserowany na podstawie prozy Mirona Białoszewskiego miał swoją premierę na scenie Teatru Dramatycznego w Warszawie w 2018 r. Obecnie znów pojawił się w repertuarze, w wersji do obejrzenia online. W sztuce rolę narratora odgrywa na zmianę czterech aktorów. Henryk Niebudek , Robert Majewski , Michał Piela i Piotr Siwkiewicz uosabiają nieco inne oblicze poety i inny głos w jego głowie. Sposób opowiadania i gry każdego z nich różnią się od siebie, co nadaje sztuce wielowymiarowości. Dzięki temu też łatwiej jest nam wyobrazić sobie autora w różnych okresach jego życia i w różnym nastroju. W scenografii wykorzystano autentyczne elementy wystroju mieszkania Mirona Białoszewskiego, co można uznać za symboliczne zaproszenie widza do życia autora w sensie niemal dosłownym. Do wnętrza, które było przecież także jego kryjówką przed światem.
Na pewno nie jest łatwo przedstawić na scenie teatralnej nieustającą narrację, swego rodzaju potok myśli, z których rodzą się słowa, przeskakiwanie z wątku na wątek, chwile zamyślenia. Zabieg z czterema aktorami na scenie jest bardzo udany, a tym bardziej – na pewno nie „mimo to” – że każdy z nich jest zupełnie inny, każdy świetny w tej roli. To sprawia, że nie ma mowy o monotonii. Ale rzecz jasna nie może być o niej mowy od samego początku. Zarówno sposób opisywania myśli, jak i bardzo szeroki zakres podejmowanych wątków sprawiają, że z zainteresowaniem przysłuchujemy się każdemu słowu, bo każde z nich ma tu swoje ważne znaczenie, wagę i miejsce.
„Tajny dziennik” Teatru Dramatycznego to sztuka „klimatyczna”, pełna dobrej męskiej energii i męskiej wrażliwości. Pierwszą rolę gra tutaj słowo – doskonale wybrane z miliona innych i zestawione z innymi równie starannie wyselekcjonowanymi. Naprawdę warto poddać się temu klimatowi i zachwycić grą panów Niebudka, Majewskiego, Pieli i Siwkiewicza, którzy ze słowami Mirona Białoszewskiego obchodzą się z wielkim wyczuciem, dodając im chwilami temperatury lub pozwalając wybrzmieć i dając nam czas na odpowiednie odczytanie ich znaczeń. Główny bohater, z jednej strony zamknięty w sobie i izolujący się od świata zewnętrznego, zasłaniający okna w mieszkaniu i nie znający pory dnia, odbywający długie spacery po pogrążonym w ciemności korytarzu w swoim bloku w środku nocy, z drugiej jest bacznym obserwatorem otaczającej rzeczywistości w jej najbardziej czułym wymiarze – odchodzenia, ambiwalencji uczuć, relacji z innymi, wspomnień, które rzutują na całe życie aż do jego końca. Ale także najprostszych jej przejawów, które czynią kolejne dni podobnymi do siebie, a życie człowieka podobnym do życia innych ludzi wokół, żyjących w tym samym czasie i miejscu, ale także w każdym innym. Wersja online nie odbiera mocy tej sztuce. Pozwala nam natomiast w pewnym sensie obcować z czymś tak wartościowym sam na sam. Naprawdę warto z tego skorzystać.
„Tajny dziennik” Teatr Dramatyczny w Warszawie
reżyseria: Wojciech Urbański , adaptacja Elżbieta Chowaniec, Wojciech Urbański
Zdjęcia: Teatr Dramatyczny w Warszawie