Jestem moralniejszy od pana! czyli “Opowieści” Dostojewskiego

Cztery wyjątkowe historie przenoszą nas do dziewiętnastowiecznej Rosji, gdzie pełno jest namiętności, nietypowych zdarzeń oraz pokrętnych relacji.
“Opowieści” to fascynujący zbiór mniejszych prac Fiodora Dostojewskiego. Skład się on z czterech opowiadań: “Białe noce” (1848 r.), “Cudza żona” (1860 r.), “Sen wujaszka” (1859 r.) oraz “Krokodyl” (1865 r.). Każdą z nich kieruje, bardziej bądź mniej widoczna, namiętność. Niestety nie mniej często ma ona tragiczne skutki.

Autor „Opowieści”, F. Dostojewski
Niezwykle jest zagłębić się w historie stworzone przez Dostojewskiego-satyryka. W „Opowieściach” znajdziemy wiele wątków komicznych, niemniej wyczuwalna jest typowa dla znawcy dusz gorycz. Nieprawdopodobne zdarzenia mają często źródło w najciemniejszych porywach serc bohaterów, cierpią zaś niewinni i czyści. Komizm otacza chorobliwych zazdrośników i megalomanów, nie omija statecznych dam, ubiegających się o wpływy.
Szczególnie komiczne są wszelkie przytyki do moralności, które czynią sobie bohaterowie. Na jej braku lub też wypominanych niedostatkach zbudowana została “Cudza żona”. Znamienne będą tu słowa jednego z bohaterów: “Młodzieńcze, pan nie może mi dawać lekcji moralności, jestem moralniejszy od pana”, przy czym obaj zainteresowani znajdują się w dość “niemoralnych ” okolicznościach. Dynamiczna akcja, zabawa językiem i niezwykle kąśliwy humor – to “Cudza żona”. Tym bardziej zaskakuje, że stworzona została przez Dostojewskiego, znanego przecież ze snującej się narracji i pochylania się nad największymi udrękami ludzkości.
Równie komiczny jest “Krokodyl (Zdarzenie niezwykłe albo przygoda w Pasażu) Prawdziwa opowieść o tym jak pewien jegomość w wiadomym wieku i o wiadomym wyglądzie został połknięty żywcem, do szczętu, przez krokodyla z Pasażu i co z tego wynikło”, gdzie osią historii jest, nietrudno się domyślić, pożarcie pewnego mieszczanina przez gada, na domiar złego cuchnącego gumą. Z jednej strony znany bohaterom świat wypacza się przez wspomniane zajście, z drugiej zaś widzimy jak, poza pewnym fermentem w towarzystwie, nie robi to dla nich dużego znaczenia, staje się kalką ukrytych namiętności czy pragnień. Połknięty mieszczanin zaczyna dawać upust swoim megalomańskim zapędom – warunki w brzuchu gada sprzyjają tworzeniu “systemów socjalnych”, właściciel krokodyla najpierw rozpacza nad zwierzęciem (może pęknąć!), następnie pomnaża zyski z osobliwości – góruje przecież “zasada ekonomiczna”, a przyjaciel nieszczęśnika nie może zrozumieć, jak można opłakiwać bardziej krokodyla niż człowieka… Mamy również żonę połkniętego mieszczanina, która zdaje się nie być zadowolona z braku męża – “mąż powinien mieszkać w domu, a nie w krokodylu…”. Na domiar złego nie jest nawet pewne czy krokodyl jest prawdziwy!
Niemniej jednak i tu Dostojewski zagląda prosto w duszę – “Dziwna rzecz z tą przyjaźnią! Mogę szczerze powiedzieć, że w dziewięciu dziesiątych przyjaźniłem się z nim ze złości”… I skłania do refleksji nad zwichrowaną naturą bohaterów i być może nas samych.
W zbiorze nie zabrakło też historii tragicznych. W otwierających “Opowieści” “Białych nocach” zapoznamy się z Marzycielem – samotnym petersburżaninem, przypominającym małego, zbędnego człowieka. Marzyciel o miłości tak czystej, że aż onieśmielającej mówi: “w moim sercu jest tyle miłości do pani […], tyle miłości!… I zrobiło mi się tak gorzko, że nie mogę pani tą miłością pomóc”. Opowiadanie łamie serce w najpiękniejszy możliwy sposób, pozostawia złość na łagodność i akceptację własnego losu, być może też zbliżający się koniec głównego bohatera.
Komiczno-gorzkie jest natomiast najdłuższe z opowiadań – “Sen wujaszka”. Tu przeplatają się tragiczne losy młodych bohaterów, niedbających o status społeczny i starszych, chorobliwie zapatrzonych w relacje towarzyskie, dość wypaczoną moralność (“Czerwieniłam się za pana, Pawle Aleksandrowiczu!” – mówi najbardziej zakłamana z bohaterek próbując umoralnić interlokutora) oraz zyski z kojarzonych małżeństw.
Opowiadanie zostało stworzone na kanwie manier Gogola: tematem jest życie codzienne w prowincjonalnej Rosji, a stylistyka odpowiada po trosze komediom obyczajowym, takim jak “Ożenek” czy “Inspektor”. Również imiona bohaterów, na wzór tych gogolowskich, mogą nam dużo powiedzieć o nich samych. Jeden z nich, Mozgliakow, zawiera w sobie słowo мозгляк, którego znaczenie oscyluje wokół znikomego, nieistotnego w fizycznym czy psychicznym aspekcie, do niczego niezdolnego [1].
Aby tradycji prozy obyczajowej stało się zadość, Dostojewski przybliża nam również przekrój przez małostkową i prowincjonalną społeczność. Dla przykładu, jedna z dam, by zaskarbić przychylność wydaje tak ostry osąd ówczesnej rzeczywistości: “Jeśli jest coś rycerskiego i wspaniałego we współczesnym społeczeństwie, to tylko właśnie w wyższych warstwach. Książę nawet w ubraniu z rogoży jest księciem, książę nawet w lepiance będzie jak w pałacu! A mąż Natalii Dmitrjewny omal, że pałacu sobie nie zbudował, a jednak jest tylko mężem Natalii Dmitrjewny i niczym więcej!”.
Czytając tak wyjątkowe opowiadania sprzed dwóch wieków, można zauważyć jak bardzo różnią się opisywane w nich emocje, stany od tych, które możemy znaleźć w literaturze współczesnej. Komentuje to Zadie Smith: “lubię XIX-wieczne uczucia. Wzniosłość, wzruszenie, cierpienie, namiętność. Mam wrażenie, że dziś skutecznie je sobie pomniejszamy – wolimy, żeby było letnio, w cudzysłowie. To czasy małych emocji. Głębokie zakochanie czy rozpacz wydają się śmieszne (…)”. Jednak czy fakt, że sięgamy po literaturę tak intensywną, jak ta stworzona przez Dostojewskiego, nie świadczy, że właśnie za wzniosłością tęsknimy?
[1]źródło:https://slovar.cc/fam/rus-enc/2351650.html, https://ru.wiktionary.org/wiki/%D0%BC%D0%BE%D0%B7%D0%B3%D0%BB%D1%8F%D0%BA