„Pokora”, czyli dlaczego trzeba przeczytać najnowszą książkę Twardocha

Szczepan Twardoch powraca! Po bestsellerowych „Królu” i „Królestwie” cofa się w czasie jeszcze bardziej i tym razem przenosi czytelnika w początek XX wieku. O czym dokładnie jest „Pokora” (Wydawnictwo Literackie)? Czy warto przeczytać tę powieść?
Berlin, 11 listopada 1918 roku. Główny bohater książki, Alois Pokora, opuszcza szpital po rekonwalescencji spowodowanej odniesionymi w walce ranami. Nic nie jest jednak takie samo jak przedtem. Wraz z końcem wojny kończy się stary świat. Nikt nie wie, jak będzie wyglądała nowa rzeczywistość.
Alois zostaje wrzucony w wir wydarzeń. Historia dzieje się na jego oczach, ale raczej nie chce brać w niej udziału. Sensem jego życia jest Agnes – córka właściciela mieszkania, w którym wynajmował pokój jako nastolatek, gdy chodził do szkoły. Całą powieść można uznać za jeden długi list skierowany do dziewczyny. Choć jest to relacja bardzo specyficzna, o czym przeczytacie dalej.
Warto przyjrzeć się tutaj sylwetce głównego bohatera. Alois Pokora jest synem górnika z Górnego Śląska. Udaje mu się wyrwać z biednej rodziny i ukończyć szkołę, choć spotyka go tam wiele przykrości – jest dręczony przez rówieśników. Jako nastolatek poznaje wspomnianą Agnes. Fascynacja i zauroczenie przeradzają się w obsesję, a w trudnych czasach wojny wspomnienie o dziewczynie jest motorem napędowym do walki i wzmaga zmysł przeżycia, choć finał tej historii miłosnej jest nieco zaskakujący. Pokora mówi w trzech językach – po polsku, niemiecku i wasserpolsku (tak Niemcy nazywali polskojęzycznych mieszkańców Górnego i Dolnego Śląska), walczy w niemieckiej armii podczas I wojny światowej; po zakończeniu działań wojennych coraz głośniej wybrzmiewają koncepcje wolnościowe dotyczące Śląska. Trudno wpasować się w wytyczone ramy. Ale czy na pewno jest to konieczne?
Najprościej byłoby powiedzieć, że „Pokora” to powieść o poszukiwaniu własnej tożsamości i trudno się z tym nie zgodzić. Pierwszą myślą, która przyjdzie nam do głowy, zapewne będzie, że chodzi tu tylko o tożsamość narodową. Ale to jedynie część całości, trudno powiedzieć, czy najważniejszym problem. W książce pojawia się również kwestia tożsamości seksualnej – sam Alois Pokora jest osobą biseksualną; kilka osób, które Alois spotka na swojej drodze, to również osoby nieheteronormatywne. W nowej epoce ludzie w końcu starają się być sobą i nie patrzą na ocenę innych. Nawet Berlin i całe Niemcy próbują zdefiniować samego siebie – na ulicach walczą ze sobą bojówki różnych partii, organizacji i stronnictw.
Twardoch pokazuje, że każda tożsamość jest sztucznie stworzona, by czuć przynależność do jakiejś grupy. Alois wydaje się jednak dobrze czuć w byciu tylko sobą, nie wpasowując się w żadną narodowość, partię czy inną grupę. Nie jest ani Niemcem, ani Polakiem, Ślązakiem chyba też jednak nie. Jest Pokorą i z tym mu najlepiej.
Nie można pozbyć się wrażenia analogii fabuły „Pokory” z obecną sytuacją na świecie. Pandemia z pewnością bezpowrotnie zmieniła nasz świat, żyjemy w czasach przełomu, z niepokojem patrzymy w przyszłość. Rzeczywistość szybko nie wróci do stanu sprzed marca. A może nie wróci do niego nigdy? Może nowe czasy będą lepsze od minionych? Zapewne każdy z nas, gdzieś w głębi siebie, zadaje sobie te pytania. Zadawali je sobie zapewne wszyscy Europejczycy w 1918 roku. I nie tylko. Momenty przełomowe dla świata przychodzą niemalże cyklicznie, nawet częściej niż raz na jedno pokolenie. Nie zmienia się tylko człowiek – nigdy nie wyciąga wniosków z błędów swoich przodków.
Twardoch kolejny raz wykazał się swoim talentem pisarskim – styl książki jest naprawdę świetny! Dosadny, ale poetycki zarazem, z pięknymi metaforami i opisami. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że od „Pokory” po prostu nie można się oderwać i z wypiekami na twarzy czekamy na rozwój wydarzeń w życiu głównego bohatera. Bardzo mocno czuć atmosferę przedwojennego Berlina, który dzisiaj możemy oglądać już tylko we wczesnych filmach Marleny Dietrich czy, np., w filmie „Cabaret” z 1972 roku.
Jeżeli ktoś kazałby Wam wybrać tylko jedną książkę do przeczytania w tym roku, koniecznie wybierzcie „Pokorę”! Bez wątpienia to najważniejsza premiera literacka tej jesieni, a być może nawet roku. Każdy miłośnik dobrej książki powinien przeczytać najnowszą książkę Szczepana Twardocha. Szczególnie polecam na długie jesienne wieczory!