Nie ma się czym przejmować

Jest sobie w Bielsku-Białej taki pociąg, zawsze tam stoi. Czerwony, na ostatnim peronie. Z gatunku jeszcze tych starych, w których nie ma klimatyzacji, ale niezależnie od pory roku zawsze możesz liczyć na ogrzewanie. Zasłużony weteran, który jeszcze nie chce odchodzić na emeryturę. Wykupiony przez prywatne linie kolejowe, kursuje sobie z Bielska do Krakowa, przez Kęty, Andrychów i Kalwarię Zebrzydowską. O konkretnej godzinie wjeżdża na stację, wychodzi wtedy z niego dziesięć osób, którym szkoda było pieniędzy na szybszy środek transportu (pociąg jedzie trzy godziny), a potem jego drzwi się zamykają. Stoi tak sobie chwilę, mając gdzieś cały świat. Po tym czasie jego drzwi znowu się otworzą, ponownie wejdzie do niego kilka osób, a następnie ruszy tą samą trasą, tylko że w drugą stronę. I tak cały dzień. Tam i z powrotem, tam i z powrotem…
Któż nie chciałby tak jak on? Któż nie chciałbym tak jak Boguś? (powiedzmy, że na potrzeby felietonu, nazwę pociąg tym imieniem). Robić swoje i niczym się nie przejmować. Trasa kolejowa między Krakowem a Bielskiem obfituje w łąki i lasy. Nie uświadczysz tu wielu zabudowań, a tym bardziej ludzi. Prawdopodobne, że Boguś będzie sobie jechał i nie spotka żadnego człowieka. No chyba, że ktoś akurat będzie chciał zabić się na torach, ale wątpliwe żeby z taką prędkością pociągu cokolwiek stało się tej osobie (wybaczcie za niesmaczny żart).
Nie, Boguś niczym się nie przejmuje, nie ma się czym przejmować. Nikt bez maseczki na niego nie kichnie i sam zresztą nie musi jej nosić. Nie musi płacić podatków, także tych trzydziestu czterech nowych. Nie zdaje sesji i w ogóle nie studiuje, więc nie musi martwić się ani ocenami, ani zdalnymi zajęciami od przyszłego roku. Nie musi przejmować się płonącym ulicami w USA i zniszczonymi pomnikami, których niszczyciele często nie wiedzą, kogo podobiznę niszczą. Nie obchodzą go ani czarni, ani biali. Boguś nie gra w szachy, więc nie przejmuje się tym, że białe zawsze zaczynają. Boguś jest czerwony. Kogo w dzisiejszych czasach obchodzą czerwoni? Czerwoni nie niszczą sklepów i posesji, choć stan ich życia nie jest godny pozazdroszczenia.
Bogusia nikt nie dyskryminuje, ani przez względu kolor, ani płeć, ani orientację. Co najwyżej przez to, że jest stary. Wróćmy jednak do sytuacji w jego kraju.
W kraju Bogusia trwają wybory, druga tura wyborów prezydenckich. Zostało w niej dwóch kandydatów, którzy obiecują nie wiadomo jakie cuda, choć jako prezydenci i tak nic nie mogą zrobić. Obaj zresztą są jak dzieci i ktoś za nich podejmuje decyzje. Pierwszy myśli, że Polska jest również za Odrą, drugi z kolei słucha się starszego pana, zwolennika tradycyjnej rodziny, który sam żyje z kotem.
Jestem ciekawy, czy Boguś słyszał o jednym albo o drugim. Ostatnio jednak przestał kursować, więc pomyślałem, że może sobie zrobił przerwę i poszedł zagłosować? Nie obchodzi mnie na kogo, bardziej zastanawia, jak chce wypełnić kartę albo w ogóle zmieścić się w lokalu? Wierzę jednak, że jakoś sobie poradzi, zagłosuje, a potem ponownie wróci na trasę, którą tak lubi jeździć, a ja razem z nim. On wie, że nie ma się czym przejmować i może warto też mieć takie podejście. W końcu nieważne, na kogo zagłosujemy, bo ci na górze i tak zawsze się z sobą dogadają.
Warto jednak pójść do urn dla samego faktu pójścia, na dowód, że nam zależy. Warto się czymś interesować, w coś się zaangażować, żeby nie być pustym jak ten dzban. Przejmować się jednak nie warto. Przed nami kolejne pięć lat tego cyrku na kółkach i zawsze lepiej się z niego śmiać, niż nad nim płakać. Dla zbyt zestresowanych polecam przejażdżkę Bogusiem, on nigdy Nas nie zawiedzie.
Jedźmy bezpiecznie tym pociągiem
Marek Blacha