Jak umiera język? – „Śmierć w lesie deszczowym”

Na świecie używamy dzisiaj około 6-7 tysięcy języków. Zdecydowana większość ludzkości posługuje się kilkoma najważniejszymi językami – chińskim, angielskim, hiszpańskim, hindi i arabskim. Sprawia to, że większość języków świata ma bardzo niewielu użytkowników. Przykładem może być opisany w książce „Śmierć w lesie deszczowym” (Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego) język tayap.
Don Kulick to uznany na całym świecie antropolog – profesor na uniwersytecie w szwedzkiej Uppsali. W swoich badaniach szczególnie zajmuje się obszarem Papui-Nowej Gwinei, który uznaje się za jeden z najbardziej zróżnicowanych miejsc pod względem używanych języków. Swoje obserwacje przedstawił w recenzowanej przeze mnie książce.
Wieś Gapun znajduje się w środku lasu deszczowego, daleko od innych skupisk ludzkich. Mieszka w niej około 200 osób, ale tylko 45 dalej posługuje się ich rdzennym językiem tayap. Nie jest on spokrewniony z żadnym innym na świecie, co czyni go jeszcze bardziej wyjątkowym. Wcześniej tylko kilka osób odwiedziło wioskę Gapun – mowa tu o australijskich żołnierzach patrolowych i chrześcijańskich misjonarzach, którzy zawędrowali tam kilkadziesiąt lat temu. Łącznie około dziesięciu osób. Nikt nigdy jednak nie zainteresował się mieszkańcami Gapun w kontekście ich kultury i życia. Byli tylko miejscową ludnością, która przeszkadzała w podbojach lub poganami, których trzeba jak najszybciej schrystianizować. Pierwszą osobą, która zajęła się naukową ich tradycją był Don Kulick.
Oprócz kwestii czysto naukowych o języku tayap, autor opisuje również codzienne życie w środku lasu deszczowego z dala od wszelkich wygód. Na pierwszym planie są tu jednak ludzie z ich radościami, smutkami i lękami, które antropolog stara się zrozumieć i opisać.
Owocem wyprawy jest nie tylko „Śmierć w lesie deszczowym”, ale również pierwsza i jedyna książka o gramatyce języka tayap. Zapewne nikt więcej nie zainteresuje się tym małym językiem, a za kilkadziesiąt lat nie będzie nawet takiej możliwości – nikt wtedy nie będzie się już posługiwał tym językiem, zastąpi go zapewne język urzędowy Papui-Nowej Gwinei, czyli tok pisin.
Książka ta alarmuje, jak bardzo globalizacja może być szkodliwa dla świata. Należy zauważać również jej zalety. Małe społeczności coraz szybciej zatracają swoją wyjątkowość i odrębność z wielu powodów – jednym z nich jest wykluczenie. Łatwiej znaleźć pracę osobie, która posługuje się językiem urzędowym czy najbardziej popularnym w danym kraju. Ogromną rolę odgrywa tu również edukacja – nikt nie chce uczyć w szkole małych, lokalnych języków.
Podsumowując, bardzo polecam „Śmierć w lesie deszczowym”. To książka bardzo potrzebna, byśmy zdali sobie sprawę, jak ważne jest pielęgnowanie tradycji i języka również w naszej kulturze. Reportaż został napisany przez wielkiego znawcę tematu, który opisuje przeżyte przygody i poznanych ludzi w niezwykle interesujący, ale również przystępny sposób. Pełna humoru narracja zadowoli nie tylko antropologów i językoznawców, ale również miłośników podróży i niezwykłych przygód.
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego