Krótka opowieść o tym, dlaczego (wszyscy) dorośli powinni czytać bajki

Nie wiem jak Wy, ale ja wychowałam się na baśniach Hansa Christiana Andersena. Wydanie, które do tej pory mam w domu, zdobią fenomenalne ilustracje Marcina Szancera. Do dzisiaj, trochę z sentymentu, w moim prywatnym rankingu ilustratorów, jest on wciąż na pierwszym miejscu (chociaż twórczość Rocha Urbaniaka zaczyna do mnie coraz mocniej przemawiać). Doskonałe połączenie wyobraźni Andersena i wrażliwości Szancera oraz umiejętność pokazania, że w człowieku współistnieją blaski i cienie, sprawiło, że po tamtej lekturze – pewnie na początku nieporadnej i trochę naiwnej – wiele tekstów dociera do mnie ,,jakoś bardziej”. Czy zatem my, dorośli ludzie, nie powinniśmy sobie co jakiś czas, dla podtrzymania życiodajnej wyobraźni i wrażliwości, aplikować opowieści, które dotrą do nas poprzez poetykę ,,dziecięcą”? ,,Hubert chce ciastko” Bartłomieja Świderskiego i ,,Mama zawsze wraca” Agaty Tuszyńskiej podejmują trudną tematykę, ale sposób podawania tych historii może do was dotrzeć i rzucić inne światło na kwestie, które na pewno znacie.
Marzenia, to wszystko, co mam
,,Hubert chce ciastko” od Wydawnictwa Ezop z ilustracjami Adama Brodowskiego to gorzka opowieść o marzeniach, których spełnienie nie zawsze jest nagrodą. Tytułowy Hubert to szczur pragnący zdobyć uznanie i przyjaźń człowieka. Skupiając się na rzeczy, która, mówiąc szczerze, jest nie do zrealizowania, traci to, co ma. Poświęca energię na przymilanie się ludziom, zaprzecza swojej naturze i przez to grzebie na zawsze własne szczęście. Płaci za to najwyższą cenę. Książka Bartłomieja Świderskiego nie jest łatwą opowieścią i to pozycja zdecydowanie nie tylko dla dzieci. Pewnie co wrażliwsi stwierdzą po lekturze ,,Huberta…”, że autor obdziera swoich czytelników z idealistycznego nieco poglądu, że dla marzeń warto zrobić wszystko. Trzeba jednak powiedzieć sobie szczerze, że wcale nie jest to prawda. Czy nie chodzi o to, by z całego szeregu ,,dostępnych” pragnień wybierać jedynie te, których spełnianie nas ubogaca? W moim przekonaniu przede wszystkim taka droga wiedzie do szczęścia. Niepozorna bajka niesie ze sobą jasny przekaz – marzenia to jedna z najważniejszych rzeczy człowieka, determinują jego wybory i prowadzą do szczęścia, ale trzeba naprawdę mocno przemyśleć ich sens i zasadność. Na uwagę zasługują świetne ilustracje Brodowskiego utrzymane w konwencji komiksowej. Wzmacniają dynamikę opowieści, rozbudzają naszą wyobraźnię, poszerzają sposób odbioru opowieści, pomagają określić emocje głównego bohatera, co porządkuje niejako uczucia czytelników. Słowem – narracja obu panów jest spójna, a podobna wrażliwość sprawia, że tekst i ilustracja wzajemnie się uzupełniają i dopełniają.
Matka jest wszystkim
Kolejną absolutnie niesamowitą opowieścią, którą powinien poznać każdy dorosły, jest wydana przez Dwie Siostry ,,Mama zawsze wraca” Agaty Tuszyńskiej z pięknymi i poruszającymi ilustracjami Iwony Chmielewskiej. Jest to opowieść oparta na wspomnieniach ocalałej z Zagłady Zosi Zajczyk, która przez wiele miesięcy była ukrywana przez swoją matkę w warszawskim getcie. Już sama tematyka może wzbudzić w czytelniku silne emocje. Ale czeka nas niespodzianka – ,,Mama zawsze wraca” to przede wszystkim opowieść o niezwykłej więzi matki z dzieckiem oraz o miłości, która potrafi najczarniejszą z kryjówek zmienić w świat pełen barw. Dla Zosi Zajczyk, zamkniętej w jednej z piwnic w getcie, matka jest całym światem – swoistym centrum. To ona dba o dziewczynkę, tłumaczy jej rzeczywistość, opowiada o miejscach, których dziecko nie może zobaczyć. Matka pełni w książce funkcje przewodnika, pocieszyciela, opiekuna. To ona cierpi, odczuwa strach i tęsknotę. Wszystko, czego doświadcza Zosia, przefiltrowane jest przez wrażliwość matki. Taki model opieki nad dzieckiem znany jest w literaturze od wieków i wydaje się niejako naturalny. Matka chroni swoje dziecko i dba o nie. W kontekście realiów II wojny światowej funkcja ta zostaje mocno uwypuklona. Dziecko jest zdane tylko na matkę. Na niej też spoczywa ciężar ochronienia jego wrażliwości i osobowości.
Agata Turowska napisała swoją książkę, wybierając powściągliwość i umiarkowanie narracji – nie znajdziemy w opowieści obrazu emocji targających bohaterami, nie znajdziemy obezwładniającego strachu. Świat, o którym czytamy, widziany jest z perspektywy dziecka. Jest to świat trochę abstrakcyjny, kameralny, obserwujemy jakąś jego cząstkę, wyimek, którego doświadcza dziecko. Przyznam szczerze, że uświadomienie sobie różnicy między tym, jak percypuje tamtą rzeczywistość bardzo mały człowiek, a jak ona (niestety) wyglądała, niesie ze sobą ból. Tym bardziej jest to książka warta naszej uwagi – płynie z niej moc refleksji i niemal każda mocno wzrusza. Może dlatego, że ,,Mama zawsze wraca” jest uniwersalną opowieścią o starciu dobra ze złem. Zło to walczące ze sobą państwa i ideologie, dobro niesie z kolei ze sobą mama Zosi Zajczyk. Kto wygrał? Przekonajcie się sami.
Na Waszą uwagę zasługują ilustracje Iwony Chmielewskiej. Nie pełnią funkcji stricte obrazującej przedstawiony świat. Ich autorka bardziej skupiła się na tym, by pokazać sposób odbierania świata przez dziecko – stąd prostota form, uproszczenia formalne i zabawy z perspektywą. Ponadto wszystkie ilustracje utrzymane są w ciemnych barwach, trochę tak, jakby ich autorka chciała nam pokazać, że nawet za pięknym obrazem, który dla córki buduje matka, kryje się mrok. Ale to nie on wygrywa na tych ilustracjach.
* * *
Na koniec chcę zachęcić Was raz jeszcze, byście porzucili chociaż na chwilę obrane i znane ścieżki literackie. Wiele zyskacie, zbaczając z nich. Jest szansa, że zostaną w was poruszone struny, które zarosły szczelną warstwą codzienności. A przecież dziecko mamy w sobie na zawsze i warto je karmić dobra literaturą. I to jest właśnie dobra literatura.
Agnieszka Winiarska
_______________
_____________