Co warto poświęcić, by być szczęśliwym? – recenzja „Unorthodox” D. Feldman

W Nowym Jorku, światowej stolicy rozrywki i sztuki, żyje społeczność ultraortodoksyjnych Żydów. Do tej pory bardzo mało wiedzieliśmy o ich życiu i funkcjonowaniu jako grupy. Rąbka tajemnicy odkryła Deborah Feldman w książce Unorthodox. Jak porzuciłam świat ortodoksyjnych Żydów wydanej przez Poradnię K.
Deborah Feldman urodziła się i dorastała w społeczności Satmar w Williamsburgu (część Brooklynu). Jako młoda kobieta zdecydowała się opuścić rodzinę i zacząć nowe, świeckie życie. Do tak trudnego wyboru doprowadziły długie lata spędzone w tej zamkniętej grupie, gdzie każdy aspekt życia kontroluje religia postrzegana w bardzo surowy sposób.
Wśród ultraortodoksyjnych Żydów kobieta idealna nie powinna się wywyższać. Skromność postrzega się tu inaczej – rozumieją przez to zakaz śpiewania i zabierania głosu w towarzystwie. Zabronione jest czytanie świeckich książek. Musi również golić swoją głowę, a łysinę zakrywać pod chustą lub peruką. I najważniejsze – jej głównym zadaniem jest urodzenie jak największej liczby dzieci.
Społeczność Satmar została założona przez węgierskich Żydów ocalałych z Holokaustu. Być może tutaj należy dopatrywać się źródeł tak silnego radykalizmu. Według nich tragedia II wojny światowej była karą od Boga za zeświecczenie – jeżeli teraz będą bardzo restrykcyjnie podchodzić do przepisów zawartych w Torze, uchronią się od nieszczęść. To samo źródło ma kompulsywna wręcz chęć odbudowy społeczności po tym, jak wielu jej członków poniosło śmierć w obozach koncentracyjnych. Jak możemy się domyślać, zasady najłatwiej nałożyć na podległe mężczyznom kobiety…
Deborah od samego początku swojego życia nie dała się zamknąć w serii nakazów i zakazów. Już jako mała dziewczynka po kryjomu chodziła do biblioteki i wypożyczała z niej książki, które następnie ukrywała pod materacem swojego łóżka. Miała w sobie ogromne pragnienie nauki, wybijała się pod tym względem spośród innych dziewcząt. Ultraortodoksyjne Żydówki chodzą do szkoły do momentu zamążpójścia, trudno więc znaleźć kobietę z wyższym wykształceniem. Według ściśle ustalonych reguł uniwersytet nie jest miejscem dla dobrej pobożnej Żydówki.
Decyzja o opuszczeniu rodziny nie przyszła z dnia na dzień, a dorastała w niej przez całe życie. Na szali postawiła wolności, spełnianie swoich marzeń i całkowite porzucenie swojego dawnego życia, w tym również kontaktów z bliskimi. Trudno nam sobie wyobrazić, jak trudnego wyboru musiała dokonać Deborah Feldman…
Pewnie tak jak większość osób sięgnąłem po książkę po obejrzeniu serialu Unorthodox na Netlixie. Należy jednak zauważyć, że produkcja jest inspirowana książką, nie jest ekranizacją. Serial kładzie nacisk na życie po opuszczeniu społeczności Satmar przez bohaterkę, książka natomiast skupia się na życiu w Williamsburgu. Radziłbym zacząć od książki, by lepiej poznać żydowską kulturę i obyczaje, a przede wszystkim historię ultraortodoksyjnych Żydów z Nowego Jorku, a potem z zainteresowaniem, mając już tło historyczno-kulturowe, obejrzeć serial.
Książka wywarła na mnie dużo większe wrażenie – jest dużo bardziej dramatyczna niż wersja filmowa. Płynie z niej również ważne przesłanie – warto walczyć o swoje szczęście! Każdy radykalizm, niezależnie od religii oraz ślepe podążanie za nakazami i zakazami w końcu zawsze doprowadza do tragicznych skutków.