,,Fabryka lalek” albo krótka historia pewnej obsesji

Czytadło czy sprawnie napisana powieść awanturnicza? To pierwsze pytanie, jakie nasunęło mi się przed lekturą książki ,,Fabryka lalek” Elizabeth Macneal, która kilka miesięcy temu ukazała się nakładem wydawnictwa WAB. Moje wątpliwości spotęgowała notatka na temat ukończenia przez autorkę studiów z kreatywnego pisania. Czy poważne jest, by się tym chwalić i czy warsztatu oraz konstrukcji tekstu można się nauczyć? Wnioski są zaskakujące. Zapraszam na recenzję.
Akcja ,,Fabryki lalek” dzieje się w XIX-wiecznym Londynie i w warstwie fabularnej czerpie z historii poetki i malarki Lizzie Siddal. Bohaterka powieści, Iris, wiedzie trudny żywot. Praca w sklepie lalkarskim jest dla niej źródłem ciągłej frustracji – z jednej strony zarabia na swoje utrzymanie, z drugiej, doświadcza niesprawiedliwości od pracodawczyni oraz własnej siostry, z którą łączą ją niezwykle skomplikowane relacje. Przypadkowo pojawia się w jej życiu propozycja pozowania do obrazu malarza będącego przedstawicielem angielskiej grupy prerafaelitów. Dla kobiety jest to szansa na poprawę statusu majątkowego, przeżycie czegoś zaskakującego i wreszcie, rozwijanie własnego talentu. Decyzja ta wiąże się jednak z falą cierpienia, którego doświadcza Iris – niezrozumienie społeczne związane z emancypacją bohaterki, niechęć siostry wobec jej ,,postępku”, wykluczenie z grona rodziny. Jednak wydarzeniem, które najmocniej determinuje akcję powieści, jest poznanie przez Iris dość osobliwego ,,artysty” Silasa, który zaczyna pałać do niej uczuciem łączącym znamiona miłości i obsesji. Ich losy co rusz się przecinają, z biegiem akcji coraz częściej aż do dramatycznego zakończenia znajomości.

Elizabeth Siddal
Jednym z atutów powieści Macneal jest naprawdę sprawnie prowadzona akcja. Przestoje w dynamice narracyjnej są znikome i w niczym nie odbierają przyjemności w poznawaniu tej pokręconej historii – chwilami napięcie jest tak duże, że czytelnik ma potrzebę ,,połykania” stron, byleby tylko poznać dalszy ciąg losów postaci. Na uwagę zasługują także bohaterowie – ich sylwetki, mimo że jest to powieść, w której liczy się akcja, są bardzo charakterystyczne. Najmocniejszą stroną ,,Fabryki lalek” jest jednak sposób obrazowania świata. Wykreowany przez pisarkę Londyn to prawdziwa dżungla, w której piękno miesza się ze skrajną brzydotą, dobrzy ludzie co chwila musza umykać przed czającym się w zakamarkach złem, a pięknych i mądrych ze świeczką szukać. Sugestywne i realistyczne (chwilami naturalistyczne) opisy pozwalają poczuć klimat Londynu niemal wszystkimi zmysłami. Słowem, widzimy to miasto jako siedlisko brzydoty, rozpusty i niesprawiedliwości.
Mimo wszystkich zalet książka pozostawia spory niedosyt. Przede wszystkim trzeba sobie jasno powiedzieć, że pełni funkcję rozrywkową. Czy coś ponadto? Ciężko mi to odnaleźć. O ile realia XIX-wiecznego świata są dobrze oddane, to jednak mocno widać pewne niedomagania warsztatowe, infantylność narracji i przewidywalność w prowadzenia akcji. Zbyt dużo mamy schematycznych rozwiązań fabularnych, sporo uproszczeń i tendencyjnych zabiegów podkręcających dynamikę. Łatwo dostrzec zbyt nachalne wykorzystanie tropów literackich znanych z książek, które zdobyły większą popularność niż jest to wróżone ,,Fabryce lalek”. Mowa tu przede wszystkim o ,,Pachnidle”Patricka Süskinda i sposobie pokazania szaleństwa tkwiącego w człowieku. Takie podobieństwo raczej psuje odbiór – nie można oprzeć się wrażeniu, że ta historia już raz się zdarzyła i wiemy, jaki był jej finał.
Prawa do ekranizacji ,,Fabryki lalek” zostały już sprzedane. Myślę, że serial albo film, który powstanie na motywach powieści Elizabeth Macneal, może zdobyć sporą popularność – historia mocno rozbudza wyobraźnię czytelnika. Ja jednak czekam na kolejną książkę autorki. Chciałabym lepiej poznać jej styl i wrażliwość. Mam wrażenie, że w ,,Fabryce lalek” jest jednak (dla mnie) za dużo schematów.
6/10
Agnieszka Winiarska
_______