Nie bójcie się duchów Tamizy

Dobra opowieść powinna mieć swój początek, środek i zakończenie. Jeśli poprzestawia się te części, wtedy nic z tego. Bywa też, że niektórzy w ogóle zapominają o środku i opowiadają tylko początek i zaraz potem koniec. To też nie jest dobrze. Bo wtedy to nie jest prawdziwa opowieść.
Bohaterowie powieści Diane Setterfield pt. Była sobie rzeka znają się na tym naprawdę doskonale. Opowieści są ważną częścią ich życia. Wypełniają im wyobraźnię i czas spędzany po pracy w gospodzie Pod Łabędziem. Aż któregoś dnia zupełnie nieoczekiwanie stają się częścią jednej z nich.
Była sobie rzeka to powieść niezwykła. To nie ocena, ale fakt – na jej kartach dzieją się naprawdę niezwykłe rzeczy. To powieść dla tych, którzy bez oporów oddadzą się jej nurtowi. Nurtowi, który dobrze wie, dokąd zmierza, chociaż wydaje się, że rozwiązanie tak wielu zagadek naraz na stronach jednej powieści nie jest możliwe. I dla tych, którzy nie mają obaw aby dać się ponieść swojej wyobraźni, a rzeczy wyobrażone są dla nich nie mniej ważne niż rzeczywistość.
Bohaterowie powieści uwielbiają snuć i słuchać interesujących, a czasami niesamowitych, opowieści. To bardzo ważny element ich codzienności. W czasie, w którym żyją, to najlepszy sposób na wypełnienie długich wspólnych wieczorów. Szybko jednak przekonują się, a wraz z nimi czytelnik, że najbardziej niezwykłe opowieści przynosi samo życie. Niemal wszyscy, których poznajemy w kolejnych rozdziałach książki, są trochę zagubieni w swoim świecie, a źródło ich problemów zdaje się tkwić w dzieciństwie, które nie było takie, jakie być powinno i pozostawiło w ich sercach trudne do zagojenia rany. Na tle ich losów poznajemy tajemniczą historię zaginięcia pewnego dziecka, a właściwie – jak się wkrótce okazuje – kilkorga dzieci. Jakiś tajemniczy związek z tym wszystkim ma wyłowiona z rzeki i cudem ożywiona dziewczynka. Oto los splata ze sobą te wszystkie historie jak niezwykłą osnowę po to, by bohaterów tych historii w jakiś sposób przywrócić życiu, które zdawało się utknąć na mieliźnie bez nadziei na odmianę przeznaczenia.
Była sobie rzeka to niezwykła powieść. Pełna tajemnic. Nie taka, której bohaterów lubi się od razu – niektórych trudno jest nam polubić do samego końca, nawet jeśli ich serca są szczere a pobudki szlachetne. To przez te tajemnice. Każdy z nich ma swoją własną i ona kładzie się cieniem na jego historii. I ten cień wiele utrudnia. To opowieść z pogranicza snu i baśni, która porwie was i przeniesie w miejsca nieznane po to, żebyście mogli przekonać się, że mamy do czynienia wcale nie z wyśnionym światem, tylko bardzo realnym. I z problemami jak najbardziej prawdziwymi, a czasami bardzo bolesnymi.
Okazuje się, że Diane Setterfield zna się na tworzeniu dobrych historii tak dobrze, jak jej bohaterowie. Jednak zdaje się, że dla niej główną bohaterką powieści jest tak naprawdę rzeka Tamiza, która, jak czytamy w nocie na końcu książki „zasila nie tylko otaczające ją tereny, lecz także wyobraźnię ludzi, a robiąc to, podlega niezliczonym przemianom.” I od wieków ma swój wpływ na życie ludzi, którzy nad nią żyją.
Ta powieść nie jest dla każdego. Jej sens może wielu umykać, może drażnić to, że rzeczywistość wciąż przenika się z czymś, co pochodzi z innego świata. Inaczej niż w życiu. Ale czy na pewno inaczej?
Mimo, że ta powieść nie każdemu przypadnie do gustu polecam ją wszystkim. Bo to świetna historia. Brakuje nam takich opowieści w naszym współczesnym, bardzo realistycznym życiu. Nie bójcie się po nią sięgnąć. Dajcie się porwać w objęcia rzeki, która ma swoje własne tajemnice. Daje życie i je odbiera. Kocha się ją, chociaż chwilami budzi strach. Szuka się w niej nadziei, ukojenia ale i ma ochotę utopić swoje zwątpienie. Ta rzeka zabierze Was w niezwykłe miejsca, pomiędzy niezwykłych ludzi i pokaże wam ich dziwne losy, nad którymi czuwają duchy Tamizy.
Powieść Była sobie rzeka jest jak powrót do najlepszych, najbardziej emocjonujących lektur z lat dzieciństwa i wczesnej młodości, które czytało się z wypiekami na twarzy i gęsią skórką na plecach, tylko że problemy w niej opisane są niestety bardzo „dorosłe”.
Była sobie rzeka, Diane Setterfield, Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2020