Kim naprawdę była Olga Boznańska? Recenzja książki „Boznańska. Non finito”

- Styl Angeliki Kuźniak jest bardzo charakterystyczny i mocno widoczny w materii jej książek. Jak go odbierasz? Pomaga? Przeszkadza?
Agnieszka Winiarska: Z książkami, których poetyka jest wyraźnie określona, jest trochę tak, że albo się je kocha, albo omija szerokim łukiem. Nie każdy lubi, gdy narrator i jego zabiegi formalne są mocno widoczne w materii książki. W przypadku tekstów Angeliki Kuźniak mamy do czynienia z takim właśnie zabiegiem – łatwe w dostrzeżeniu są zarówno szwy konstrukcyjne i odautorskie komentarze. Dzięki temu lektura ,,Boznańskiej. Non finito” zyskuje na dynamice i co najważniejsze, postać malarki wydaje się czytelnikom bliższa. Według mnie to atut tej biografii.
Marcin Mieteń: To zdecydowanie ogromna zaleta tej książki! Styl wydaje mi się bardzo lekki, doskonale czyta się tę książkę.
- Czy są jakieś fakty z życia Olgi Boznańskiej, na które autorka jej biografii zwraca szczególną uwagę? Czemu ma służyć taki zabieg?
AW: Angelika Kuźniak w swojej książce wiele miejsca poświęca postaci ojca Olgi Boznańskiej oraz jej siostrze, Izabeli. Te osoby przez całe życie malarki bardzo mocno na nią oddziaływały bezpośrednio i pośrednio. W moim przekonaniu dużo pełniej poznajemy Boznańską, mając świadomość pod czyim wpływem była oraz jakie były motywacje podejmowanych przez nią decyzji.
MM: Wydaje mi się, że największy nacisk położony jest na sprawy sercowe Olgi Boznańskiej, a oprócz tego na jej różnego rodzaju dziwactwa. Całkowicie to rozumiem – takie rzeczy wyróżniają bohaterkę wśród innych sławnych postaci, czynią ją osobą charakterystyczną i zachęcają do dalszej lektury – z wielką przyjemnością i ciekawością przewracamy kolejne karty biografii.
- Czy konstrukcja biografii – porównanie życia malarki do cyklu dnia oraz przedstawienie jej twórczości z różnych perspektyw (w książce wypowiadają się świadkowie), wnosi coś do obrazu samej Boznańskiej?
AW: Oczywiście, taki zabieg konstrukcji biografii mocno wpływa na jej atrakcyjność. Ponadto, możemy poznać malarkę z różnych perspektyw – jako kobietę, artystę, przedsiębiorcę, siostrę, koleżankę, obiekt westchnień. To daje czytelnikom powód do refleksji nad wpływem życia prywatnego na życie twórcze; pokazuje także w jaki sposób te dwie płaszczyzny się mieszają i uzupełniają.
MM: Przede wszystkim Boznańska jawi nam się jako osoba niejednoznaczna, dosyć tajemnicza. Poznajemy zdanie różnych osób na jej temat, autorka sama zaznacza, kiedy wypowiedź którejś z nich mija się z prawdą.
- Czy jest to książka dla fanów biografii czy fanów malarstwa?
AW: Myślę, że nietuzinkowy sposób prowadzenia narracji może być niezwykłym urozmaiceniem dla fanów biografii – należy pamiętać jednak, że nie każdy może zaakceptować styl Angeliki Kuźniak. Co do fanów malarstwa – nie jestem pewna, czy ze względu na stosunkowo małą ilość zamieszczonych w niej reprodukcji obrazów, książka będzie dla nich ciekawa.
MM: Zdecydowanie i dla fanów biografii, i dla fanów malarstwa! Każdy znajdzie w niej coś dla siebie.
- Czy jest w książce Angeliki Kuźniak coś, co może utrudniać odbiór postaci?
AW: Chwilami ilość dygresji za bardzo oddala czytelnika od głównego toku opowieści. Czy jest to wada tej książki? Myślę, że nie, ale czasami zabieg ten może nieco utrudnić odbiór, wprowadzić lekki chaos. Może, ale wcale nie musi.
MM: Być może częste odbieganie od samej historii życia malarki. Z drugiej strony takie wtrącenia dają nam lepszy odbiór całej epoki – końca XIX i pierwszej połowy XX wieku. Z pewnością nie można traktować tego jako wady książki, wręcz przeciwnie, choć rzeczywiście, czasami wtrącenia te idą za daleko.
- W książce zamieszczono bardzo wiele fotografii i reprodukcji obrazów Boznańskiej? Co o nich sądzisz? Czy czegoś ci zabrakło?
AW: Jestem chyba jedną z nielicznych, ale… w książce Angeliki Kuźniak brakowało mi obrazów Olgi Boznańskiej. Ciągle odczuwam niedosyt, bardzo chętnie poznałabym ich więcej.
MM: Trochę za mało samych obrazów Boznańskiej – powinno być ich co najmniej o kilka więcej. Z drugiej strony wielkim plusem jest to, że książka zawiera wiele archiwalnych zdjęć Krakowa, samej malarki i rzeczy do niej należących.
- Ważną postacią w życiu Olgi była jej siostra Izabela, postać równie ekscentryczna jak jej sławniejsza siostra. Jak odebrałaś jej życiorys?
AW: W moim przekonaniu Izabella Boznańska, podobnie zresztą jak Olga, to postać tragiczna. Uwikłana między własnymi namiętnościami a wymaganiami narzucanymi przez rodzinę (zwłaszcza ojca). Z Olgą łączyła Izabelę osobliwa więź – nie mogły żyć ze sobą, ale nie potrafiły także funkcjonować bez siebie. Mimo wszystko miały swoje wsparcie. Była to nieidealna, ale raczej silna więź. Myślę, że mimo wszystko, obie na tym zyskiwały.
MM: Izabelę Boznańską można uznać za symbol epoki i dekadencji. Prowadziła bardzo burzliwe i bujne życie towarzyskie. Uważała jednak, że egzystencja ludzka nie ma żadnego sensu, a kurczowe trzymanie się jej jest oznaką tchórzostwa. Jest to chyba najsmutniejsza postać w całej książce. Miała też ogromny wpływ na życie Olgi, były bardzo do siebie podobne.
- Czy po przeczytaniu książki coś zmieniło się w twoim odbiorze samej Olgi Boznańskiej i jej twórczości?
AW: Zdecydowanie tak. Artysta, który jest opisany tak wielowymiarowo, jak u Kuźniak, na dłużej zapada w pamięć czytelnika. Przez co i percepcja jego obrazów się zmienia. Chyba nie polubiłybyśmy się z Boznańską, ale fascynuje mnie jej wyczucie koloru! Niby szarość i biel, niby mgła i łzawość spojrzeń, ale w tym wszystkim jest głębia.
MM: Zdecydowanie tak! Książka pokazuje wiele ciekawostek na temat życia malarki, a najciekawsza jest jej droga do sukcesu na światowych salonach i życie prywatne. Największym zaskoczeniem był wątek… myszy! Nie będę jednak zdradzał, o co w nim chodziło.
- Przez niektórych Boznańska nazywana jest „malarką szarości”. Dlaczego? Też tak uważasz?
AW: Wszystkie obrazy Boznańskiej utrzymane są w stonowanej kolorystyce i faktycznie, dominuje w nich biel i szarość. Chociaż, jak potwierdzają liczne badania, nie jest to do końca prawda. To swoiste przydymienie barw trochę oddaje samą Boznańską – jakiś niepokój, który czaił się w niej, a który miał odzwierciedlenie w jej obrazach.
MM: Rzeczywiście jej obrazy na pierwszy rzut oka wydają się ubogie kolorystycznie. Dominują w nim raczej szarości, biel. W jednym z muzeów przeprowadzono jednak dokładną analizę barw występujących w jej dziełach. Wyniki wykazały, że to cała paleta barw!
- Co, według ciebie, było najważniejsze dla Boznańskiej?
AW: Malarstwo, malarstwo i jeszcze raz malarstwo. Dla sztuki była w stanie wiele poświęcić.
MM: Sztuka, sztuka i jeszcze raz sztuka! Poświęciła jej całe życie, cały czas zmierzała do perfekcji, malarstwo było dla niej powietrzem, bez którego nie mogłaby żyć. Nigdy nie założyła rodziny, nawet jej przyjaciele pochodzili ze świata sztuki. Myślę, że była osobą spełnioną i usatysfakcjonowaną swoim życiem, mimo że chyba samotną, co przez niektórych jest uważane za klucz do szczęścia.
Obraz na górze: Olga Boznańska, „Autoportret”
Agnieszka Winiarska, Marcin Mieteń