Paryski upał – recenzja „Nędzników” Ladja Ly

Ladj Ly od dziecka zamieszkuje Monterfeil. Reżyser nie ukrywa jak wielki wpływ miejsce to miało na kształtowanie się jego tożsamości i osobowości. To tam narodził się artystyczny kolektyw Kourtrajmé, który dał początek kilkudziesięciu dziełom. To w dzielnicy Bosuqets dojrzewała pasja filmowa Ly, która zaprowadziła go na języki krytyków na całym świecie.
Nastoletni Ladj uchwycił w obiektywie kamery brutalne działania policji w ramach interwencji na przedmieściach. Nagranie opublikował, co wywołało lawinę konsekwencji wobec agresorów. Młody filmowiec pochodzenia malijskiego uświadomił sobie jak wielką siłę sprawczą dają mu jego zamiłowania artystyczne. Doświadczenia te stanowiły impuls do nakręcenia krótkometrażowej wersji „Nędzników” z 2017 roku. Na kanwie 16-minutowej produkcji Ladj Ly postanowił popełnić pełny metraż, który od kilku dni gości na afiszach polskich kin.
Francuski reżyser zabiera widzów w podróż po niesławnych zakątkach aglomeracji paryskiej. Nietrudno wyczuć, że nie jest to dla Ly pierwszyzna i doskonale przenosi specyfikę przedmieść na warsztat artystyczny. Największą zaletą rozszerzenia metrażu jest zdecydowanie większa swoboda w ukazaniu społeczeństwa wspomnianych obszarów. We Francji wrze i wrzenie to nie bierze się z próżni. Każda jednostka, każda grupa, każda społeczność różni się od siebie radykalnie, a zarazem jednoczy we frustracji. Napięcie wisi w powietrzu, wybuch jest nieunikniony.
Uczucie gorączkowości jest regularnie stymulowane przez strukturę akcji. Z trójką policjantów (Alexis Manenti i Djibril Zonga w rolach cynicznych policjantów oraz Damien Bonnard jako nowy, wręcz idealistycznie nastawiony, członek zespołu), widz zostaje prowadzony od problemu do problemu, a z każdą sytuacją wyjście z kłopotów wydaje się nieuchronnie oddalać. Wrażenie to potęgują dynamiczne zdjęcia Juliena Pouparda.
Długi metraż dał też pole do popisu Ly w kwestii kreacji bohaterów. Niestety, materii tej dotyczy jeden z moich największych zarzutów wobec „Nędzników”. Postacie są co prawda nakreślone wyraźnie, ale reżyser posunął się za daleko i w końcowym odbiorze wydają się niemal dwuwymiarowe. Jest to zabieg w pewnym stopniu zamierzony, jednak próby uwiarygodnienia bohaterów pod koniec filmu demaskują to rozwiązanie. Źli policjanci, nawrócony przestępca w roli mędrca, młody mściciel – sztampa nie mniejsza w teorii, niż na ekranie.
„Nędznicy” momentalnie kłują również sileniem się na patetyzm. Z ust Salaha wydobywają się wyłącznie wzniosłe sentencje, co daje wrażenie wręcz siermiężnego mistycyzmu. Samo nawiązanie do dzieła Hugo i związana z tym symbolika wydaje się grubymi nićmi szyta. Nie dlatego, że jest tak wąska – wręcz przeciwnie. Aluzje pomiędzy dziełem literackim, a filmem Ly mnożą się na potęgę, z każdym kolejnym przypadkiem rozmywając wydźwięk owych odniesień.
Film Ladja Ly nie jest pozbawiony wad. Nie zmienia to jednak faktu, że podejmuje on aktualną i istotną problematykę. „Nędznicy” w założeniu wykreowani zostali jako apel i na tej płaszczyźnie sprawdza się bezbłędnie. Trzymam kciuki za tłumy w kinach, a nie zmuszone do wyjścia na Pola Elizejskie.
Ocena: 7/10