To jest to – recenzja książki „Irlandczyk” Charlesa Brandta

Zanim Charles Brandt rozpoczął karierę pisarską był między innymi zastępcą prokuratora generalnego stanu Delaware. Był to znakomity grunt pod przyszłą działalność – dzięki niej zebrał niezbędne doświadczenie, wiedzę i umiejętności, które przydały się nie tylko podczas pracy prokuratora, ale również przy rozmowach z Frankiem Sheeranem, człowiekiem o którym jest jego książka Irlandczyk, wcześniej wydana pod tytułem Słyszałem, że malujesz domy…
Irlandczyk składa się z dwóch części, które stale się uzupełniają – jedna z nich to historia Sheerana, którą opowiada on sam. Druga natomiast to historia wydarzeń i śledztw, które przewijają się w jego opowieściach – autor opatrzył je własnymi przemyśleniami oraz komentarzem. Charles Brandt zdradza nam też nieco informacji na temat swojej kariery, przeżyć związanych z procesem powstawania książki i relacji z tytułowym Irlandczykiem. Jest on człowiekiem o niezwykłym życiorysie – wieczny buntownik, wychowany przez brutalnego ojca, pracownik obwoźnego cyrku, żołnierz, który spędził na froncie II wojny światowej 411 dni walki, a w końcu działacz związkowy i mafijny zabójca. Doprawdy jest o czym opowiadać i to właśnie robi Sheeran, który jednak unika wspominania swojego udziału w wojnie (sam Brandt wspomina, że musiał go długo namawiać do opowiedzenia choćby części wydarzeń, które miały wówczas miejsce) – historie, które uznał za stosowne opisać, w dość oczywisty sposób przekonują nas, że to właśnie był ten okres jego życia, który odcisnął swoje piętno i sprawił, że zabijanie ludzi, których na tym świecie nie chciała już Cosa Nostra, nie stanowiło dla niego problemu.
Książka Brandta to znakomita lekcja historii Stanów Zjednoczonych – możemy poznać zasady działania związków zawodowych, obserwować wzrost ich siły i wielki wpływ, jaki osiągnęły układając się z mafią. Interesujące są rozdziały w których pojawiają się kolejni działacze związkowi, lecz najważniejszym z nich na zawsze pozostanie James R. Hoffa („Jimmy” – jak zazwyczaj się go nazywa). Ta książka to w dużej mierze jego biografia – od założenia związku przez zostanie jednym z najbardziej wpływowych Amerykanów XX wieku, aż do zniknięcia, które po dziś dzień budzi kontrowersje. Powody i okoliczności śmierci Jimmy’ego Hoffy wyjaśnia nam Frank Sheeran, który przyjaźnił się z nim przez wiele lat i który przyznając się do zabicia go mówi wprost: tego chciała Cosa Nostra. A gdy mafia czegoś chce, to zazwyczaj to dostaje – dzięki Irlandczykowi możemy zagłębić się w jej struktury, dowiedzieć się kim byli najważniejsi ludzie mafii (tacy jak mentor Sheerana Russell Bufalino). Zanurzamy się w świat reguł panujących wśród członków tego przestępczego syndykatu, otrzymujemy informacje na temat tego, w jaki sposób zwalczać go chciał Robert Kennedy i co stanowi jeden z najciekawszych wątków publikacji – dostajemy do rąk odpowiedź na to, kto tak naprawdę stał za zamachem na prezydenta Johna Fitzgeralda Kennedy’ego. Nie wiemy jednak wszystkiego, gdyż Sheeran nie chciał ujawnić wszystkich informacji jakie posiadał – ze względu na bezpieczeństwo swoich bliskich. To, że prawie 40 lat po wydarzeniach w Dallas tak twardy człowiek jak Irlandczyk wciąż nie chciał zdradzić zbyt wielu szczegółów z powodu strachu mówi wiele na temat tego jak niebezpieczny jest to temat.
Irlandczyk przyznał się do zabicia swojego przyjaciela gdyż, jak twierdził, nie miał wyboru – wiele lat później ta zbrodnia wciąż nie dawała mu spokoju i sprawiła, że biorąc przykład z Russella Bufalina postanowił nawrócić się u kresu drogi i robiąc krok dalej połączyć katolicką spowiedź z wyznaniem winy na stronach książki. Czyta się ją jednym tchem – opowieść pochłania i pozostawia z poczuciem niedosytu, ponieważ jako czytelnicy chcielibyśmy dowiedzieć się jeszcze więcej. Jest to pozycja po którą zdecydowanie warto sięgnąć. Tak tę historię opowiedzieli Frank Sheeran i Charles Brandt. Tylko od nas zależy czy uwierzymy im na słowo.