Anhelli – mariaż romantycznej wizyjności ze współczesnością

Przyzwyczailiśmy się do myślenia o Juliuszu Słowackim jako o wieszczu narodowym, nieomal powtarzając gombrowiczowskie: „Słowacki wielkim poetą był!”. Czy jednak naprawdę znamy twórczość tego poety? Czy wciąż warto sięgać po jego teksty? „Anhelli” to poemat konfrontujący się z Mickiewiczowską mesjanistyczną wizją polskiej emigracji. 6 grudnia 2019 roku w Teatrze Wielkim w Poznaniu odbyła się premiera sztuki w inscenizacji łotewskiej reżyserki Margo Zālite oraz polskiego kompozytora Dariusza Przybylskiego. Kierownictwo muzyczne nad spektaklem objął Grzegorz Wierus.
Sztuka odkrywa nowe, zadziwiająco współczesne oblicze poematu. To przecież także dzieło odwołujące się do uniwersalnego doświadczenia wygnania, migracji – jakże aktualnych obecnie tematów. Perspektywę ponadnarodową, oderwaną od jedynie polskiej historiozofii, potęguje decyzja twórców o zaprezentowaniu utworu w języku angielskim. Romantyczna wizyjność, surowe piękno i dramat Sybiru mogą stanowić przyczynek do fundamentalnych rozważań na temat losu wygnańców. Przewodnikiem Anhellego, człowieka-anioła, po tej nieprzyjaznej krainie jest Szaman, który na wzór Wergiliusza oprowadzającego Dantego po piekle ukazuje mu, jak początkowa nadzieja ludzi, narodu wygnanego z własnego państwa, zdaje się powoli gasnąć. Nie każde cierpienie zostaje wynagrodzone.
Warto pochylić się także nad formalnymi elementami inscenizacji. Zdaje się, że w pewnym stopniu wyczerpała się forma teatru, w której widz pozostaje biernym obserwatorem akcji. Współcześni artyści starają się podejmować różne środki, by zaburzyć tę komfortową pozycję i niejako umiejscowić widza w centrum wydarzeń, sprawić, by stał się częścią sztuki. Reżyserka zdecydowała się także na przełamanie klasycznego podziału na scenę i widownię. Tuż po wejściu do teatru widzowie zostali poproszeni o ubranie białych szat i założenie świecących bransoletek. Ponadto część miejsc dla widowni została ulokowana na scenie, umożliwiając śledzenie akcji z tej niecodziennej perspektywy.
„Anhelli” to jednak przede wszystkim uczta dla zmysłów. Muzyka – raz subtelna i delikatna, to znowu wybuchająca pełnią ekspresji, harmonijnie współgra z piękną scenografią. Przykuwają uwagę również kostiumy – część pełna węcz barokowego przepychu, część za to skonstruowana z recyklingu. Odwołania dzieła do nurtu ekologicznego upatrywać można także w scenie, w której dzieci wybiegają na scenie z namalowanymi na kartonach literami, składającymi się w pytanie „How dare you?” („Jak śmiecie?”), znane z przemówienia młodej Grety Thunberg, wygłoszonego podczas szczytu klimatycznego ONZ. Zālite chętnie sięga także do symboliki religijnej, czego przykładem może być nadmuchany krzyż opatrzony napisami „Sold” („Sprzedane”). Klucza interpretacyjnego należy szukać w samym tekście poematu – a mianowicie we fragmencie, w którym naiwni wyznawcy przyrównani są do ryb, które zostaną sprzedane na targ. Elementem scenografii są także zwisające z sufitu odwrócone krzyże. Wszystko to zdaje się korespondować z wyzierającym z utworu Słowackiego zwątpieniem, czy poświęcenie ma jakikolwiek sens. Taki mariaż romantycznej wizyjności i nurtów współczesnych nie razi jednak, lecz tworzy spójną, choć momentami zaskakującą całość.