Podejrzany klan. Recenzja filmu „Na noże”

W jaki sposób doprowadzić do kłótni dwóch zagorzałych fanów Gwiezdnych Wojen? Przypomnieć im nazwisko Riana Johnsona i zapytać o zdanie na temat przedostatniej części gwiezdnej sagi. Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi (2017) podzielił fanów na całym świecie: jedni uważali go za film nudny, wtórny i niszczący markę Star Wars, drudzy z kolei chwalili Riana Johnsona za pójście swoją drogą i zmiany, które wprowadził. Odskocznią od wielomilionowego widowiska Disney’a stał się dla niego powrót do mniej spektakularnego kina.
Na noże to komedia kryminalna rozgrywająca się przez większość czasu w posiadłości Harlana Trombley’a – słynnego autora kryminałów, który umiera niespodziewaną, samobójczą śmiercią. Na miejscu pojawiają się policjanci wraz z towarzyszącym im słynnym prywatnym detektywem – Benoit Blanc, grany przez Daniela Craiga, zostaje wynajęty przez anonimową osobę do wyjaśnienia śmierci nestora rodu i odpowiedzi na pytanie, czy aby na pewno to właśnie Harlan (w tej roli Christopher Plummer) targnął się na swoje życie. Podejrzani są wszyscy członkowie rodziny oraz młoda, latynoska pielęgniarka Trombley’a – Marta Cabrera (Ana de Armas), która staje się „oczami i uszami” Blanca ze względu na swoją specyficzną przypadłość. Martę mdli na samą myśl o kłamstwie, co okazuje się bardzo przydatne w weryfikowaniu informacji na temat klanu Trobmley’ów, które posiada zżyta ze zmarłym pielęgniarka. Reżyser wodzi za nos widzów pokazując kolejno przywary i możliwe motywy zbrodni każdego z domowników: zarówno córki Harlana – Lindy (bardzo dobra rola Jamie Lee Curtis) oraz jej męża Richarda Drysdale’ów (świetny Don Johnson, który w końcu wraca na salony), samotnego syna Walta (jak zwykle trzymający wysoki poziom Michael Shannon) oraz synową Joni (kolejny dobry występ Toni Collette), opłakującą męża i realizującą czeki od teścia na rzecz edukacji córki. Jest również czarna owca rodziny – Ransom (Chris Evans), syn Lindy i Richarda, który wydaje pieniądze zarobione przez dziadka i nie kala swego życia pracą.
W toku śledztwa prowadzonego przez detektywa poznajemy kolejne szczegóły wydarzeń mających miejsce w dniu tragedii. Nasza sympatia przechodzi z jednego członka rodziny na drugiego. Tak samo jak podejrzenie, co do tożsamości mordercy. Johnson zostawia nam tropy, które pozwalają samemu odkrywać prawdę, a jednocześnie sprytnie budzi w nas wątpliwość, co do słuszności naszych tez. Finał intrygi jest ukoronowaniem bardzo dobrego scenariusza i podsumowaniem równie dobrego filmu. Pomimo wysokiego poziomu całej obsady najjaśniej błyszczą w swoich rolach Daniel Craig i Ana de Armas. Obydwoje znaleźli się na liście nominowanych do Złotego Globu i nie mam wątpliwości, co do słuszności tych wyróżnień. Brytyjczyk zachowuje się jakby był Herculesem Poirotem i Porucznikiem Columbo połączonymi w jednym ciele. Peter Falk byłby dumny z inteligentnego, przebiegłego, a mimo to sprawiającego wrażenie lekko ciamajdowatego Blanca, mówiącego z charakterystycznym, zabawnym akcentem. Ana de Armas jest z kolei sercem całego filmu – to ona staje się tak naprawdę najważniejszą osobą w fabule produkcji – jako szczera i dobra Marta budzi w nas współczucie i sprawia, że kibicujemy jej przez cały seans, jednocześnie uśmiechając się w każdym momencie w którym jest zmuszana do ukrywania prawdy. Warto również zwrócić uwagę na Chrisa Evansa, który łapie drugi oddech po latach noszenia tarczy Kapitana Ameryki (odpoczynkiem od Marvel Studios była też bardzo dobra kreacja Franka Adlera w Obdarowanych z 2017 roku).
Na noże to świetna produkcja, która posiada błyskotliwy scenariusz i pozwala widzom uczestniczyć w całym procesie rozwiązywania zagadki, co daje sporą przyjemność. Mogę polecić ją każdemu, kto potrafi docenić dobre kino.
Ocena: 7,5/10