CSI: Kopenhaga, czyli recenzja powieści Sorena Sveistrupa „Kasztanowy ludzik”

Soren Sveistrup, dotychczas znany jako scenarzysta serialu The Killing (2011-2014) oraz chłodno przyjętego Pierwszego śniegu (2017), w reżyserii Tomasa Alfredsona, postanowił wydać debiutancką powieść.
Historia Kasztanowego ludzika toczy się wokół zaginięcia córki Rosy Hartung – Ministra Spraw Społecznych w duńskim rządzie. Państwo Hartung próbują wrócić do codziennych spraw po tym jak – wydaje się – stracono wszelkie szanse na odnalezienie ich najstarszego dziecka – Kristine. Równie istotnymi bohaterami powieści Duńczyka są policjantka Naia Thulin oraz Mark Hess, zawieszony na nieokreślony czas oficer Europolu, którego zadaniem (przez czas zawieszenia) jest pomagać policji z ojczystego kraju. Gdy dochodzi do zbrodni w której ofiarą jest kobieta, śledczy odnajdują na jej miejscu kasztanowego ludzika, który staje się znakiem rozpoznawczym seryjnego mordercy. Zanim schemat jego działania zostanie odkryty pojawi się więcej martwych kobiet i znaków zapytania co do rzekomej śmierci Kristine Hartung.
Kasztanowy ludzik to książka, która wyszła spod ręki scenarzysty – widać to w sposobie pisania Sveistrupa, przez co na początku można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia ze scenariuszem, który został zmieniony w powieść. Nie ułatwia to czytania, lecz krótkie rozdziały działają na korzyść autora, a styl scenarzysty The Killing polepsza się po każdym z nich, co sprawia, że cała kryminalna machina nabiera rozpędu wciągając w swe tryby czytelnika, który czyta kolejne strony z rosnącym zainteresowaniem.
„To po prostu figurka składająca się z dwóch kulek i czterech patyków, najzwyczajniejsza na świecie, ale Thulin przez sekundę czuje, jakby serce przestało jej bić, chociaż nie potrafi wyjaśnić dlaczego.
– Kasztanowy ludzik. Mamy go przesłuchać?”
Bohaterowie stworzeni przez autora są wiarygodni i pomimo irytacji jaką mogą chwilami wywołać ich wybory, są interesujący. Moim osobistym faworytem jest Mark Hess, człowiek idealnie skrojony pod skandynawskie kino (ekranizacja powieści powinna okazać się dużym sukcesem) – doświadczony funkcjonariusz z osobistą tragedią w tle. Dobrze wypada przedstawienie jego relacji z Thulin, która wraz z Hessem prowadzi śledztwo w sprawie tajemniczych morderstw. Znakomicie skonstruowana jest sama intryga – czytelnik jest wodzony za nos od samego początku i sam musi decydować czy wierzyć w kolejne teorie wysnuwane przez bohaterów. Sporym ułatwieniem jest geneza mordercy przedstawiona w pierwszym rozdziale. Świetnie zaprezentowane zostało tło – duńskie społeczeństwo, w którym mroczne instynkty schowane są za maskami. Warto zwrócić uwagę na pokazanie jednej z dzielnic Kopenhagi, która staje się podsumowaniem zmian w demografii Danii i jej polityki migracyjnej – to właśnie w niej mieszka Mark Hess, będący obiektem zdziwienia i zainteresowania miejscowych, których zaskakuje fakt, że może w niej mieszkać biały człowiek.
Pierwsza powieść Svena Sveistrupa okazuje się sukcesem: dobrze poprowadzona akcja, równie interesujący bohaterowie, nieoczywiste rozwiązanie kwestii tożsamości mordercy i tło społeczne Kopenhagi składają się na bardzo dobrą powieść kryminalną, którą można polecić wszystkim miłośnikom gatunku.