Kundera i debiutanci – recenzja „Śmiesznych miłości” w Teatrze WARSawy

Co się stanie, jeśli weźmiemy szóstkę początkujących aktorów, bardzo dobry tekst i doskonałych mentorów? Coś tak dobrego, że chce się oglądać bez końca i poprosić o dokładkę!
„Śmieszne miłości” w reżyserii Adama Sajnuka, prezentowane na scenie Teatru WARSawy, oparte są na trzech opowiadaniach Milana Kundery pochodzących z książki pod tym samym tytułem. Wbrew tytułowi nie dostajemy jednak jedynie komedii. Proza Kundery – pełna odniesień do czasów, w których żył i tworzył, dwuznaczności i refleksji – nie jest tekstem łatwym. Owszem, prezentowane historie wywołują niejednokrotnie u publiczności wybuchy wesołości, ale po tym, jak gasną światła, trudno jest nie zastanawiać się nad tym, ile z bohaterów mamy w sobie i czy pod płaszczykiem frywolności i absurdu nie chowamy złamanych serc i zawiedzionych nadziei.
W role głównych bohaterów wciela się szóstka młodych aktorów. W „Nikt nie będzie się śmiał” są to Malwina Laska oraz Michał Pawlik, w „Fałszywym autostopie” Weronika Łukaszewska i Bartosz Bednarski, a w „Edwardzie i Bogu” Julia Borkowska i Ignacy Liss. Partnerują im znani, profesjonalni aktorzy (Aneta Todorczuk/Katarzyna Kwiatkowska, Agnieszka Przepiórska, Mariusz Drężek, Adam Krawczuk oraz Bartosz Adamczuk/Rafał Mohr), ale to na debiutantach spoczywa w głównej mierze ciężar zmierzenia się z niełatwą materią tekstu Milana Kundery. Udaje im się to doskonale. Są w swych rolach autentyczni – bawią, wzruszają, wyzwalają w publiczności całą gamę uczuć. Nie dość, że ich aktorstwo jest naturalne i widać, że na scenie czują się pewnie, a granie daje im dużo radości i satysfakcji, to ujmujące jest jeszcze to, że wyglądają tak, jakby czuli się bardzo dobrze ze sobą jako zespół. Na ogromną pochwałę zasługują role Łukaszewskiej i Bednarskiego, którzy w ciągu kilku minut dokonują ogromnej transformacji z ról sekretarki i pana Zatureckiego z „Nikt nie będzie się śmiał” w bohaterów „Fałszywego autostopu”. Jest to jedyna część sztuki, w której nie ma nawet w epizodycznych rolach innych aktorów. Historia rozgrywa się więc między dwójką bohaterów, którzy zakładając maski swojego „drugiego ja” toczą grę, w której nie ma zwycięzców, są jedynie przegrani. Zachwyt wzbudza również Ignacy Liss w roli Edwarda, który jest niezwykle autentyczny jako postać szukająca drogi między wiarą a pożądaniem oraz religią i polityką.
Adam Sajnuk prowadzi swych aktorów z wyczuciem. Kształtuje postacie wyraziste i konkretne, nie pomija żadnego z młodych artystów, pozwala im na zaprezentowanie siebie jako jednostki, ale również jako ważną część zespołu. Z trzech niezależnych historii tworzy spójny obraz, umiejętnie rozkłada napięcie – zaczyna lekko i przyjemnie, następnie prowadzi nas przez ciemne ścieżki ludzkiej duszy, by zakończyć naszą wspólną podróż momentem zadumy i głębokiej refleksji na temat kondycji otaczającego nas świata.
Na wspomnienie zasługuje również scenografia, a raczej jej niemalże całkowity brak. Stojąca na środku sceny kanapa, która jest zarówno wnętrzem garsoniery, jak i samochodem, oraz stojące w głębi dwa stołki barowe i stół. Prosto, pusto, nie ma za czym się schować. Jest to trudne zadanie, ale i z nim aktorzy radzą sobie bardzo dobrze.
Spektakl został zrealizowany w ramach projektu „Społeczna Scena Debiutów”, którego głównym celem jest stworzenie przestrzeni dla młodych aktorów, tak by pod nadzorem merytorycznym profesjonalistów mieli oni szansę na rozwijanie swojego warsztatu oraz możliwość zaprezentowania wyników pracy szerokiemu gronu odbiorców. Debiutanci ze „Śmiesznych miłości” spisali się doskonale i w pełni wykorzystali daną im szansę.
Reżyseria i scenariusz: Adam Sajnuk
Obsada: Julia Borkowska, Malwina Laska, Weronika Łukaszewska, Bartosz Bednarski, Ignacy Liss, Michał Pawlik