TV Elsynor – recenzja „Hamleta” w Teatrze im. Juliusza Słowackiego

Trudno wyobrazić sobie teatr, który nie wystawiłby Hamleta na swoich deskach chociaż raz. Słynna sztuka Shakespeare’a jest uznawana przez wielu teatrologów i literaturoznawców za arcydzieło. Renoma Hamleta kusi wielu reżyserów, stanowiąc dla nich jednocześnie duże wyzwanie. Widz oczekuje bowiem czegoś więcej niż kolejnego, poprawnie odwzorowanego spektaklu w elżbietańskim stylu. Pod tym względem zdecydowanie ciekawa byłaby dla niego interpretacja Hamleta Bartosza Szydłowskiego, wystawiana na deskach krakowskiego Teatru im. Juliusza Słowackiego. Warto dodać, że reżyser przefiltrował tekst dramatu przez krytyczny szkic Stanisława Wyspiańskiego Hamlet, a dodatkowo nałożył na niego otoczkę współczesnego świata, w którym człowiek jest zewsząd atakowany wibrującymi impulsami. Zobaczmy zatem, co sprawdziło się, a co wypadło gorzej w nowatorskim obrazie, momentami przypominającym telewizję śniadaniową…
Spektakl zainicjowały głośne słowa: Groza! Groza!. Niestety chyba stanowiły one złą wróżbę dla sztuki… Rozpocznijmy zatem od słabszych stron Hamleta. Przez cały spektakl najbardziej zastanawiało mnie jedno pytanie – gdzie widać tutaj tak głośno zapowiadaną i wyraźnie zaznaczaną w wywiadach obecność myśli ze szkicu Stanisława Wyspiańskiego? Można było jedynie wskazać drobne okruchy idei autora Wesela, co stanowiło dla mnie spore rozczarowanie. Nieproporcjonalnie dużo zaś było w spektaklu… wszystkiego innego! Widz miał przed oczyma prawdziwy teatralny miszmasz: piosenki Johnna Lennona, ducha króla jako małego chłopca, przebranego w strój kowboja (dodatkowo była to charakteryzacja wzorowana na plakacie Solidarności z wyborów 1989 roku), Rosencrantza i Gildensterna, udających terrorystów, Horacja, prowadzącego transmisję smartfonem (wyświetlaną dla widowni), a nawet wycinek, wzorowany na telewizji śniadaniowej. Sporo tego wszystkiego, prawda? Momentami trudno było się odnaleźć w tym różnorodnym obrazie.
Oczywiście, przez wszystko nieśmiało przebijała się główna myśl spektaklu. Bartosz Szydłowski chciał pokazać współczesnego człowieka, który zewsząd otaczany jest pulsującymi jak neony impulsami, przez co, jak Hamletowi, trudno odnaleźć się w codziennej rzeczywistości, działać i podejmować decyzje. Oczywiście rozumiem zamysł reżysera – przez przesycenie bodźcami, widzowie również mogli poczuć się zagubieni jak główny bohater, ale wydaje mi się jednak, że można było pokazać główną myśl nieco subtelniej, a może nawet dodałoby to całemu obrazowi większej spójności.
Jednakże Hamlet miał także swoje mocne strony. Przede wszystkim była to scenografia. Wyglądała naprawdę zachwycająco! Co ważne widać tutaj myśl Wyspiańskiego. Zbudowanie jej na zasadzie perspektywy (wydarzenia toczyły się zarówno z przodu sceny, wysypanej czarnym żwirem, jak i z tyłu, w rozdzielonym na dwa poziomy zamku-mieszkaniu) pozwoliło całej historii zachować dużą płynność i dynamikę, gdyż tytułowy bohater mógł po rozmowie z ojcem biegiem wrócić do swojego pokoju i tam toczyć dalsze rozważania. Widzowie mogli też przez cały spektakl „podglądać” co dzieje się w zamku, przez co miało się wrażenie, że rezydencja naprawdę tętni życiem. Elsynor od przedniej części sceny oddzielała solidnie wykonana, ogromna rozpostarta dłoń, na której odbywały się kluczowe dialogi dramatu. Kunsztem odznaczały się także stroje, które przygotowała (podobnie jak scenografię) Małgorzata Szydłowska. Dużym atutem spektaklu było także aktorstwo. Zachwycali szczególnie Marcin Kalisz (Hamlet) oraz Agnieszka Judycka (Ofelia), którzy stanowili na scenie świetny duet. Hanna Bieluszko (Gertruda) i Wojciech Skibiński (Klaudiusz) także poradzili sobie dobrze
Hamlet Bartosza Szydłowskiego stanowi ciekawy eksperyment teatralny. Porównanie człowieka zagubionego we współczesnym świecie z tytułowym bohaterem dramatu było niezwykle interesującym i trafnym zabiegiem. Co jednak ważne, spektakl w Teatrze im. Juliusza Słowackiego nie kończy się tragicznie jak w tekście Shakespeare’a. Otwarte zakończenie daje widzowi nadzieję, że jego los będzie inny niż Hamleta i uda mu się odnaleźć w otaczającym go świecie i w końcu znajdzie szczęście w tętniącej codzienności…
Aleksandra Niziołek
Pokaz przedpremierowy: 8 XI 2019
Premiera 9 XI 2019
Kolejne spektakle: 10, 13, 14 i 15 XI 2019
Scenariusz: Piotr Augustyniak, Bartosz Szydłowski
Reżyseria: Bartosz Szydłowski
Scenografia i kostiumy: Małgorzata Szydłowska
Dramaturgia: Piotr Augustyniak
Choreografia: Dominika Knapik
Muzyka: Dominik Strycharski
Multimedia: Dawid Kozłowski
Reżyseria świateł: Marcin Chlanda
Inspicjent: Anna Wójcicka
Producent: Bartosz Jelonek
Obsada:
Hanna Bieluszko – Gertruda
Agnieszka Judycka – Ofelia
Tomasz Augustynowicz – Laertes
Andrzej Grabowski/Tomasz Międzik – Poloniusz
Maciej Jackowski – Grabarz
Mateusz Janicki – Rosencrantz
Marcin Kalisz – Hamlet
Krzysztof Piątkowski – Horacjo
Wojciech Skibiński – Klaudiusz
Dominik Stroka – Guildenstern
Jerzy Światłoń – Grabarz
oraz
Tytus Grochal – Duch ojca Hamleta