Jeśli drzwi nie zamkniesz w porę, szeptać zacznie ktoś wieczorem. Recenzja książki Alexa Northa – „Szeptacz”

Szeptacz Alexa Northa wzbudzał ogromne zainteresowanie na wiele miesięcy przed premierą – tak duże, że prawa do ekranizacji książki zapewnili sobie Joe i Anthony Russo – twórcy m.in. filmów Marvel Studios (wyreżyserowali ostatnią część Avengers). Zasadne wydaje się zatem pytanie, czy powieść Brytyjczyka wzbudza podobne emocje w czytelnikach.
Głównym bohaterem powieści jest Tom Kennedy – uznany pisarz, który cierpi po śmierci ukochanej żony. Wychowuje samotnie syna Jake’a, z którym nie potrafi się porozumieć i jednocześnie próbuje przełamać twórczą niemoc, która opanowała go po tragicznym końcu małżeństwa. Receptą na nasilające się problemy ma być przeprowadzka do małego miasteczka Featherbank i zamieszkanie w domu, który od początku wydaje się Tomowi niepokojący, a który wzbudza zachwyt syna pisarza. Featherbank, zamiast oazą spokoju, okazuje się miejscem w którym wiele lat wcześniej doszło do przerażających zbrodni, których dopuścił się Frank Carter, seryjny morderca zwany przez prasę Szeptaczem, odsiadujący obecnie wyrok w więzieniu. Dramat rozgrywa się na nowo, gdy w miasteczku zaczyna grasować naśladowca Szeptacza. Stawką będzie życie Jake’a Kennedy’ego, który tuż przed zaginięciem cytuje przerażonemu rodzicowi wierszyk:
„Jeśli drzwi nie zamkniesz w porę, szeptać zacznie ktoś wieczorem. Jeśli na dwór wyjdziesz sam, złego pana spotkasz tam. Jeśli okno uchylisz choć trochę, pukanie w szybę usłyszysz przed zmrokiem. Jeśli jesteś sam i miewasz się źle, pan Szeptacz na pewno odwiedzi cię”.
Intryga przedstawiona przez Northa stoi na wysokim poziomie, chociaż składa się z elementów, które wielu z nas widziało wielokrotnie. Mamy składniki znane i lubiane przez fanów kryminałów i dreszczowców. Występują tu ojciec i syn, którzy nie mogą się ze sobą porozumieć? Tak. Seryjny zabójca w typie Hannibala Lectera, wzbudzający grozę i tajemnicę? Też. Doświadczony gliniarz, któremu nie daje spokoju zbrodnia sprzed lat? Proszę bardzo. Pani detektyw, chcąca udowodnić własną wartość i zrealizować marzenia o karierze w policji? Również. Trudno wymyślić coś, co mniej lub bardziej nie wejdzie w ramy gatunku, a jednak siłą książki są właśnie dobrze wykorzystane schematy i intryga, której rozwiązanie nie staje się oczywiste po przeczytaniu 50 stron dzieła. Dzieło Northa przypomina powieści Stephena Kinga: spokojne miasteczko, w którym drzemie zło, tajemniczy dom, warstwa obyczajowa przeplata się z wątkiem kryminalnym. Książka nie jest jednak odtwórcza, dzięki talentowi Brytyjczyka – można zrozumieć postępowanie bohaterów i wczuć się w ich sytuację – nie są tylko tłem dla historii, ale jej najważniejszym elementem. Szczególnie dobrze napisana jest postać Pete’a Willisa – doświadczonego policjanta, który pragnie odnaleźć ciało ostatniego zamordowanego dziecka. Zarówno Tom jak i Jake to również postacie z krwi i kości – ich wzajemna relacja jest główną osią powieści. Z kolei wątki wszystkich bohaterów przeplatają się po to, by w finale zamknąć równolegle prowadzone historie. Interesującym, choć moim zdaniem nie do końca trafionym pomysłem było wykorzystanie dwójki narratorów – z których jednym jest Tom Kennedy. Sama książka jest napisana bardzo przystępnym językiem, dzięki czemu czyta się ją w szybkim tempie. Nie rozczarowuje również główny antagonista powieści, którego tożsamości nie poznajemy aż do ostatnich rozdziałów.
Szeptacz to dobry kryminał, który spodoba się przede wszystkim fanom gatunku: powinni po niego sięgnąć zarówno wielbiciele prozy Stephena Kinga, jak również fani… Heavy Rain, wyprodukowanego przez studio Quantic Dream (Zabójca z origami i Szeptacz mogliby zostać dobrymi przyjaciółmi). Jeśli macie ochotę na umiejętnie skonstruowany i interesujący dreszczowiec to książka właśnie dla was.