„Podejrzanie platońska jesteś, Ameryko” – recenzja książki Artura Grabowskiewgo „Am (dziennik z drugiej strony)”

Artur Grabowski, autor książki pt. Am (dziennik z drugiej strony) nominowanej do tegorocznej Nagrody im. Józefa Mackiewicza, to polski poeta, eseista, dramatopisarz i dramaturg, sporadycznie tłumacz. Urodził się w 1967 roku w Krakowie. W wieku trzech lat przez kilka miesięcy mieszkał w leśnym pałacu w Dreźnie, duże znaczenie w jego dzieciństwie miały również długie pobyty u dziadków w Chrzanowie, „miasteczku dostatecznie małym i brzydkim, żeby pozwalało oddać się rozkoszy poznawania jego rozległych przedmieść – taplaniu się w błocie okolicznych łąk, zagubieniu w oświęcimskich lasach, wylegiwaniu się na piaszczystych hałdach pod Trzebinią”*. Grabowski, nieszczególnie przywiązany do przestrzeni, w których się wychował, często podejmował próby ucieczki: najpierw do Nowej Huty, pobliskiej dzielnicy robotniczej, później – aż za ocean.
Dlaczego wspominam o tym wszystkim już na początku? Ponieważ uważam, że właśnie ten przytoczony element ucieczki obecny w życiu pisarza, miał ogromne znaczenie nie tylko w procesie samego pisania książki Am (dziennik z drugiej strony), ale również podczas jej kreacji w zdecydowanie szerszym ujęciu. Pozycję wydano w 2018 roku, jednak została napisana o wiele wcześniej. Książka ukazuje kilkuletni pobyt autora w Stanach Zjednoczonych. Am (dziennik z drugiej strony) nie ma jednak za wiele wspólnego z klasycznie rozumianą literaturą podróżniczą; jednocześnie trudno zamknąć ją w ramach jednego gatunku. To mieszanka różnych stylów i ich delikatnych odcieni.
Elementy autobiograficzne czy sprytnie wpleciona fikcja literacka? Dziennik intymny, monolog wewnętrzny czy zbiór eseistycznych obrazów? Nieoczywistość tejże książki objawia się już podczas zastanawiania się nad gatunkiem literackim, którym można by ją określić. Jedno nie ulega wątpliwości: Am (dziennik z drugiej strony) napisany jest językiem niezwykle bogatym, wielowymiarowym, wręcz zdobnym. To tekst naszpikowany refleksjami, ubranymi w wyszukane metafory, budzącymi wyobraźnię opisami przeróżnych sytuacji, których narrator (zapewne porte-parole samego Artura Grabowskiego) zdawał się być bacznym i czujnym obserwatorem. Przefiltrowane przez pióro spostrzeżenia przyjmują formę krótkich zapisków, których tytuły (również niejednorodne: raz jest to dzień tygodnia, innym razem nazwa miejsca) stanowią pewnego rodzaju rozdziały – w ten sposób podzielona jest cała książka.
Czym jest natomiast tajemnicze Am w tytule książki? Am – inicjał Ameryki, która stanowi źródło, tło i pretekst całego dzieła; Am – egotyczny podmiot inicjalny**, jak sam autor go określił, angielskiego czasownika to be – być; ammm – mantra rozkoszy albo bólu. Co by nie było, te dwie litery naprowadzają nas na najważniejsze, wręcz fundamentalne segmenty całej książki: Amerykę i ja narratora-autora. Fascynujący jest sposób, w jaki przeplata się pisanie o sobie samym, swoim wnętrzu, jego głębi, nieodkrytych zakamarkach, jego zrozumieniu i niezrozumieniu, różnorakich wizjach, o odkryciach, których mnóstwo w codzienności, z apostrofami do Ameryki, o której w końcu czytamy: Ameryko – byłem twoim narratorem, a ty byłaś mi pretekstem**. Pretekstem – aż chciałoby się dodać: natchnieniem, inspiracją. Za jej pomocą również udało się autorowi zastanowić nad kwestiami różnic tej krainy zza oceanu i jego (naszej) ojczyzny. Jak się okazuje, wiele można zobaczyć i odkryć w konfrontacji z nieznaną kulturą, obcą mentalnością. To na tym zderzeniu bohater-autor odkrywa i buduje, a tym, co daje się we znaki najbardziej, jest nieprzystawalność świata, który zna narrator (polskiego, europejskiego), do tego, który poznaje, w którym niejednokrotnie się gubi (amerykańskiego). Stąd druga strona w tytule książki, tak ważna w procesie samopoznania narratora-autora, niekiedy wywołująca nawet tęsknotę.
Należy to powiedzieć: Am (dziennik z drugiej strony) jest lekturą niełatwą i wymagającą sporo od swojego czytelnika. Owszem, może napełnić go zachwytem (nad filozoficznym spojrzeniem na życie lub po prostu – nad językiem polskim), ale jednocześnie wystawi go na próbę. Mnogość wątków, tempo narracji, wielość obrazów… Czytelnik musi za tym nadążyć, jeśli jest chętny na poszerzenie horyzontów i otwarcie się na zupełnie nowe punkty widzenia.
Nagroda Literacka im. Józefa Mackiewicza przyznawana jest autorom za książki, w których w wyjątkowy sposób popularyzują oni rodzimą kulturę, historię i tradycję. Artur Grabowski w swoim dziele Am (dziennik z drugiej strony) niezwykle subtelnie i w sposób absolutnie nieoczywisty opowiada o ojczyźnie, często na zasadzie kontrastu z tym, co spotkał za oceanem. Ta literacka pozycja udowadnia, że podróże są owocne tylko równocześnie z pewną trudną do uchwycenia wewnętrzną ekspedycją, podjętym trudem tułaczki po własnym wnętrzu i niematerialną peregrynacją. Bo przecież, cytując za Andrew McCarthym, im dalej pójdę, tym bardziej siebie poznam.
*Źródło: https://grabowski.art.pl/
**Źródło cytatów: Am (dziennik z drugiej strony), Artur Grabowski, Warszawa 2018.
Autorem grafiki tytułowej jest Kamil Wrzeszcz.