Nie zdążę – recenzja

Dwa autobusy dziennie. Trzy godziny czekania w deszczu. Rozkłady jazdy, które zmieniają się jak w kalejdoskopie. To codzienność prawie czternastu milionów ludzi w Polsce, którzy są wykluczeni komunikacyjnie. Problem ten podjęła Olga Gitkiewicz w swojej najnowszej książce pod tytułem Nie zdążę (Wydawnictwo Dowody na Istnienie) – premiera już dzisiaj!
Olga Gitkiewicz jest polską reporterką, jej debiutancki reportaż Nie hańbi zdobył nominacje do Nagrody Literackiej „NIKE” 2018 roku, nagrody za najlepszy reportaż literacki im. Ryszarda Kapuścińskiego i nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Jeszcze 30 lat temu mało kto w Polsce posiadał samochód, ale na pewno nie powodowało to trudności w poruszaniu się w najbliższym otoczeniu i po całym kraju. Według statystyk w 1989 roku polską koleją podróżowało miliard pasażerów rocznie. Sytuacja uległa zmianie w latach 90., kiedy to marzenie o własnych czterech kółkach zaczęło być dostępne prawie na wyciągniecie ręki.
Autorka wyruszyła w podróż po naszym kraju. Przez 21 miesięcy i ponad 40 tysięcy kilometrów badała problem wykluczenia komunikacyjnego, który dotyczy prawie połowy Polaków. Przeprowadziła dziesiątki rozmów z pasażerami, ekspertami w dziedzinie transportu i z przedstawicielami różnych przedsiębiorstw i firm świadczących usługi przewozu osób.
Obecnie, poza samochodem, jedynym środkiem transportu jest często rower. W małych miastach i wsiach skazani są na to wszyscy, którzy nie posiadają auta. Nie robią tego z ekologii i troski o środowisko – po prostu nie mają innego wyjścia. Wydaje się, że rozwiązuje to wszystkie problemy. Nic bardziej mylnego. Pomyślmy tylko o osobach niepełnosprawnych, starszych bądź matkach z dziećmi, które fizycznie nie są w stanie wsiąść na rower, choć i tak często korzystają z niego pomimo wielu trudności.
Nawet jeżeli do miejscowości dojeżdża pociąg to i tak będą z nim problemy. Zasada numer jeden: jeśli coś na kolei ma się zepsuć, to na bank zepsuje się w piątek o szesnastej dwadzieścia. Zasada numer dwa: może się zepsuć również w inne dni. – mówi jeden z rozmówców autorki. Wydaje się, że głównym wrogiem kolei w Polsce są… pasażerowie, a co gorsza, władze i organizatorzy transportu są najmniej zainteresowani informowaniem ich o zmianach rozkładów i nieplanowanych sytuacjach. Zdarza się wiele śmiesznych i absurdalnych sytuacji prawie jak z filmów Barei, np. pewnej niedzieli wszyscy, którzy kupili bilet, mieli na nim napisane, że nazywają się Katarzyna Swiniarska. Albo gdy prezydent Austrii chciał przyjechać na szczyt klimatyczny do Katowic pociągiem, jego wagon po prostu nie przyjechał do Wiednia. To tylko część problemów, które i tak większość z nas zna pewnie z własnych doświadczeń.
Gitkiewicz pokazuje również historię niszczenia transportu publicznego od początku. Sięga do historii USA, gdzie ludziom wmawiano, że samochód jest tym, co sprawi, że będą szczęśliwsi. Doprowadziło to do prawie całkowitego upadku jakiegokolwiek transportu publicznego.
Mieszkając w mieście nie zauważamy tego problemu. Mamy przecież dostęp do wielu środków transportu publicznego – autobusy, tramwaje i metro. Dlatego warto sięgnąć po Nie zdążę Olgi Gitkiewicz, by zmienić perspektywę i poznać sytuację osób, które mieszkają obok nas, jednak często za daleko, by z łatwością nas odwiedzić. Siedzą zamknięci w swoich domach bez możliwości dojechania do większego ośrodka miejskiego.