„Epoka Antychrysta” – recenzja powieści Pawła Lisickiego

Paweł Lisicki to znany katolicki publicysta, a także autor wielu książek na temat chrześcijaństwa. Być może właśnie z tego powodu jego najnowsza powieść Epoka Antychrysta wywołała tak wielkie poruszenie nie tylko w środowiskach będących grupą docelową jego dotychczasowej twórczości.
Głównym bohaterem powieści jest Juan Pablo Bergamot, człowiek wybrany jednogłośnie przez konklawe na głowę kościoła katolickiego, a przybierający, jako papież, imię Judasz. Pierwszy rozdział rozpoczyna się 15 października 2217 roku przemową nowo wybranego hierarchy, który przybierając imię zdrajcy uświęca go, potępiając pozostałych apostołów. Przemówienie jest szokujące nawet dla tych, którzy nie pamiętają kim właściwie był Judasz – jest to pierwszy sygnał tego, co będziemy mieli okazję przeczytać na kartach książki. Samo przemówienie, jak i jego efekt, przypominają nieco otwarcie serialu HBO Młody Papież w którym grany przez Jude’a Lawa Pius XIII zaskakuje swoją oracją tłum zebrany na placu św. Piotra. Tak jak u Paola Sorrentina – Lenny Belardo przybiera imię Piusa, kontynuując tradycję kościoła, tak Judasz jest duchowym spadkobiercą papieży Franciszków, którzy rozpoczęli przemianę kościoła i jego „unowocześnienie”. Trzeci Sobór Watykański dopuszcza do Kolegium Kardynalskiego kobiety, miejsca kultu przekształca w muzea lub w miejsca uciech seksualnych, a w bazylice św. Piotra znajduje się dyskoteka.
Świat wykreowany przez Pawła Lisickiego przypomina częściowo Nowy wspaniały świat Aldousa Huxley’a – mamy tu do czynienia z odgórnie ustalonym porządkiem, który będąc przestrzeganym, stoi na straży wolności jednocześnie depcząc każde tej wolności przejawy. Chrześcijanie nie żyją co prawda w rezerwatach, jak ma to miejsce w słynnej antyutopii, lecz tak jak i oni są mieszkańcami niższej kategorii. Wyznawcy Jezusa stają się dla świata Epoki Antychrysta ostatnim wyrzutem sumienia, przez co narażają się na śmierć lub obozy reedukacyjne w których usłyszą, że wolność to możliwość robienia wszystkiego oprócz wyznawania prawdziwej wiary. Widać to zwłaszcza we fragmentach przedstawiających losy dwóch kardynałów, którzy rzucają Papieżowi Judaszowi wyzwanie. Sam Papież za cel chrześcijaństwa uważa całkowite uwolnienie człowieka od jakichkolwiek norm i nakazów – echem odbijają się tu słowa z Braci Karamazow, że „jeśli nie ma Boga, to wszystko jest dozwolone”. Ludzie uwalniają swoje najgorsze seksualne instynkty, kopulując na placach i w starych świątyniach, kościół współpracuje z rządem światowym i korporacjami, którymi są kliniki „dobrej śmierci”. Jest to świat zupełnego moralnego rozkładu, w którym Judasz wciąż widzi tlącą się iskierkę wyznawców Jezusa, a którą chce zgasić przy pomocy wiernych współpracowników poprzez największe śledztwo w historii, mające rozwikłać zagadkę Zmartwychwstania, raz na zawsze udowadniając, że nigdy nie miało ono miejsca. Jest to zdecydowanie najciekawsza część powieści. Próby szybkiego zamknięcia śledztwa przez prokuratorów Pelikanowicza i Sukarson, a torpedowane przez latynoskiego śledczego Jesusa Marię Ressurectiona, prowadzą w końcu do zbrodni i fałszerstwa. Na pierwszy plan w tej części książki wysuwa się jednak nie papież, a kardynał: mężczyzna po operacji zmiany płci, który staje się kardynałką Giovanną Bigośnicki. Postać ta przechodzi lekką transformację na wieść o swojej rychłej śmierci, gdyż nawet XXIII wiek nie jest wolny od chorób, poddaje w wątpliwość nadzieje pokładane dotychczas w Judaszu, stając w chwili próby po stronie hierarchy i walki o „nowoczesność”. Gdy wydaje się, że zwycięstwo zła staje się nieuniknione nadchodzi koniec Epoki Antychrysta i triumf wiary – Paruzja.
Paweł Lisicki kończy w ten sposób całą epokę, której nadejście zapowiedział Jan Ewangelista, a na którą składają się widoczne w powieści elementy: − odejście od miłości i wiary (poprzez degenerację każdej dziedziny ludzkiego życia – od sztuki po seksualność) − nadejście Antychrysta (którym staje się, niewierzący w to, papież Judasz, stawiający w centrum nie miłość wobec bliźniego i miłosierdzie lecz prymitywną miłość człowieka do samego siebie i chcącą uczynić człowieka bogiem). Zaskakiwać może forma jaką wybrał autor – nie każdemu mogą przypaść do gustu liczne opisy seksualnych dewiacji czy bluźnierstw jakich odpuszczają się postacie z książki. Pojawia się również wątek polski – jeden ze zbuntowanych kardynałów pochodzi właśnie stąd. Polska oraz Nigeria uważane są tu za kraje zacofane, w których nawet kliniki „dobrej śmierci” nie przynoszą wystarczająco wysokich dochodów. Moim zdaniem nietrafionym pomysłem są nazwiska wielu bohaterów: choćby wspomnianej Bigośnicki czy Leninisty – teoretycznie największego ideologicznie przeciwnika Judasza, a praktycznie piewcę jego postępowej taktyki ulepszenia katolicyzmu. Uważam, że użycie tak groteskowo brzmiących nazwisk psuje odbiór książki – z jednej strony mamy walkę dobra ze złem i poważną dyskusję nad upadkiem moralnym, a z drugiej strony farsę, jaką są absurdalne nazwiska postaci.
Epoka Antychrysta to powieść trudna – zwłaszcza dla czytelników, którzy chcą kościoła bardziej nowoczesnego, a także dla tych, którzy znajdują się na przeciwległym biegunie, gdyż wiele jej fragmentów mogą uznać – opacznie – za zbyt obrazoburcze. Lektura książki wymaga skupienia, a jej treść może odrzucić wiele osób. Niemniej jednak warto się z nią zapoznać i sprawdzić jak może wyglądać koniec świata.