„Horyzont” Jakuba Małeckiego – recenzja

Jakub Małecki wraca z najnowszą powieścią pt. „Horyzont” (Wydawnictwo SQN), trochę inną niż pozostałe pozycje w jego dorobku. Co nie oznacza, że jest zła, choć oczywiście można zauważyć kilka drobnych wad.
Maniek Małecki kilka lat temu wrócił z wojny w Afganistanie, jednak cały czas nie może uwolnić się od bolesnych wspomnień z pola walki. Cierpi na zespół stresu pourazowego – każdy głośniejszy dźwięk i inne niespodziewane sytuacje budzą u niego lęk i przywołują demony przeszłości – ciężko mu funkcjonować normalnie. Z wielką trudnością stara się przelać swoje wspomnienia na papier i wydać je w formie książki.
W mieszkaniu obok mieszka Zuza – młoda kobieta, która dopiero próbuje poznać swoją historię. Jej matka umarła kilkanaście lat temu, a z ojcem nie udaje jej się stworzyć głębszej relacji. Opiekuje się schorowaną babcią, która cierpi na demencję. Często myli ją z matką Zuzy, co dziewczyna stara się wykorzystać, by odkryć rodzinną przeszłość…
Historie postaci poznajemy z ich perspektywy. Autor naprzemiennie oddaje głos bohaterom – Zuzie i Mańkowi. Dzięki temu zabiegowi jeszcze dokładniej możemy poczuć emocje, zrozumieć ich pragnienia oraz problemy. Uważam to za ogromną zaletę tej książki, choć nigdy nie byłem fanem narracji pierwszoosobowej.
Realia samej misji w Afganistanie wyglądają bardzo wiarygodnie. Jakub Małecki nieraz wspominał, że w pisaniu „Horyzontu” pomogło mu małżeństwo weteranów wojny w Afganistanie. Niestety, uważam, że brakuje dokładnego przedstawienia historycznego tła konfliktu w Afganistanie i obecności polskim żołnierzy w Azji Środkowej. Nie mogę też nie powiedzieć nic o samym przedstawieniu Afganistanu, który został ukazany trochę egzotycznie – jest nieznany, dziwny i bardzo odległy od naszego europejskiego życia, trudno zauważyć jakiekolwiek podobieństwa do naszego świata. Trochę krzywdzi to samych Afgańczyków i powiela niesłuszne skojarzenie, że Afganistan to tylko nieustające wojny, zacofane wsie i kobiety całkowicie zakryte niebieskimi burkami.
Spodziewałem się również tego, czego zawsze w prozie Małeckiego szukam, czyli tajemniczości i atmosfery magii, przedstawionej w np. w „Dygocie” (nie ukrywam, że to moja ulubiona książka autora) czy „Rdzy”. Chyba też jego sposób pisania bardziej pasuje mi do klimatu małego miasteczka lub polskiej wsi. Liczę, że w swoich przyszłych książkach wróci do tych miejsc i motywów, o których opowiadał wcześniej.
Pomimo, że nie jest to moja ulubiona książka Małeckiego, mogę polecić ją z czystym sumieniem. Jest inna od pozostałych dzieł pisarza, ale nie oznacza to oczywiście, że gorsza. Autor zachwyca pięknymi opisami afgańskiego krajobrazu i odczuwanych przez bohaterów emocji. Wszystko to sprawia, że jest jednym z najciekawszych polskich pisarzy młodego pokolenia. Sięgajmy więc po książki Małeckiego!
Obrazek wyróżniający pochodzi ze strony Wydawnictwa SQN. Jego autorem jest Rafał Gronecki.