Recenzja spektaklu „Zapiski z wygnania” (Opera Krakowska)

Już ponad rok minął od premiery Zapisków z wygania (9 marca 2018), a mimo to spektakl wciąż gromadzi pełne sale widzów w teatrach całej Polski. Sztuka, będąca muzycznym monodramem odegranym przez Krystynę Jandę, zdobyła liczne nagrody teatralne, w tym prestiżowe wyróżnienie dla aktorki na 24. Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej czy nagrodę główną na XVII Festiwalu Prapremier Nie/Podległa 2018.
Podstawą dla scenariusza Zapisków z wygnania, napisanego przez Magdę Umer, była książka Sabiny Baral o tym samym tytule co jej teatralna adaptacja. Utwór zawiera wspomnienia polskiej Żydówki, którą okrutna zawierucha Marca 68’ wypędziła wraz z rodziną z ojczyzny. Na fali antysemityzmu zaledwie dwudziestoletnia dziewczyna została zmuszona opuścić swój ukochany Wrocław, przyjaciół, szkołę – wszystko, co do tej pory stanowiło sens całego jej życia. Historia Sabiny Baral napisana oszczędnym, wręcz ascetycznym językiem, stanowi gorzkie świadectwo nie tylko dramatycznych przeżyć rodziny bohaterki, ale wszystkich Żydów wygnanych wówczas z Polski. Jest niemym krzykiem i przestrogą dla przyszłych pokoleń – ukazuje destrukcyjną siłę nienawiści oraz pogardy, kotłujących się pod pokrywą antysemityzmu. Książka przedstawia dramat ludzi, którzy otrząsnąwszy się z dramatycznych wojennych doświadczeń, w końcu odnaleźli swoje miejsce w świecie. Zostają jednak brutalnie z niego wygnani i skazani w ten sposób na tułaczkę, pełną rozpaczliwych pytań o własną tożsamość.
Przeniesienie książki Sabiny Baral na teatralne deski to wyzwanie z pewnością arcytrudne. Oddaniu emocji bohaterki, jej smutku, tęsknoty, a zarazem gorzkiej ironii, sprostać mogła tylko Krystyna Janda w duecie z Magdą Umer. Spektakl udowadnia, że największą siłę wyrazu buduje maksymalny (sic!) minimalizm sceniczny. Janda występuje na scenie wyłącznie w otoczeniu grupy muzyków pod przewodnictwem Janusza Bogackiego, grających klimatyczne utwory Agnieszki Osieckiej, Wojciecha Młynarskiego czy Ewy Demarczyk. Ubrana w prostą, czarną suknię, z papierosem w ręku powoli i dobitnie recytuje tekst Zapisków. Aktorka, ukryta za tiulowym materiałem, na którym projektor wyświetla jej powiększoną twarz, przekazuje historię bohaterki w sposób dotykający każdego widza. Jej opowieść, snuta momentami przez łzy, a czasem z uśmiechem bezradności na twarzy, staje się dla współczesnego widza wyrzutem. Wyrzutem, ale także historią, która daje nadzieję. Ostatecznie główna bohaterka, mimo trudu i upokorzenia, osiąga życiowy i zawodowy sukces, a jej Zapiski wybrzmiewają przejmującym głosem, przypominając nam o wydarzeniach Marca 68’.
Do tej pory spektakl został odegrany między innymi w Krakowie, Bydgoszczy, Łodzi czy Wrocławiu. We wrześniu można obejrzeć go w Warszawie (Teatr Polonia), w Poznaniu (Teatr Wielki) oraz w czeskim Pilznie.