Książka przy porannej kawie | Podsumowanie | Lipiec

W tym miesiącu przychodzimy do Was z prawdziwie różnorodną gamą propozycji literackich do czytania przy gorącej kawie czy innej herbacie. Proponujemy Wam zarówno powieść młodzieżową, gorzką i niedokończoną opowieść Agnieszki Osieckiej, a nawet książkę kucharską. Kubki w dłonie i lecimy z podsumowaniem lipca w ramach Książki przy porannej kawie na Literaturze na co dzień!
Tom Hanks, Kolekcja nietypowych zdarzeń, Wydawnictwo Wielka Litera (Joanna Popiel-Szut)

https://wielkalitera.pl/produkt/kolekcja-nietypowych-zdarzen/
Toma Hanksa nie trzeba, mam nadzieję, przedstawiać nikomu. Nie jest oczywiście współczesnym amerykańskim pisarzem. To znany chyba wszystkim amerykański aktor, zresztą wybitny, zdobywca dwóch Oskarów, które otrzymał za stworzenie niezapomnianych kreacji: chorego na AIDS homoseksualistę we wspaniałym filmie z 1993 roku pt. Filadelfia i wyjątkowego Foresta Gumpa, który postrzegał świat między innymi jak pudełko czekoladek, tytułowego bohatera filmu z 1994 roku.
Znamy go wszyscy z ról w komediach romantycznych (Bezsenność w Seattle, Masz wiadomość), z opartego na faktach filmu Apollo 13, gdzie wcielił się w rolę Jimma Lovella, z roli kapitana Millera z głośnego wojennego dramatu pt. Szeregowiec Ryan (nominacja do Oskara – najlepszy aktor pierwszoplanowy) czy Paula Edgecomba z Zielonej mili. Także z filmu o współczesnym Robinsonie Cruzoe Cast away. Poza światem (nominacja do Oskara – najlepszy aktor pierwszoplanowy) czy z przejmującej autentycznej historii kapitana Richarda Philipsa, którego statek został zaatakowany przez somalijskich piratów, przedstawionej w filmie Kapitan Philips (nominacja do nagrody Złotego Globu w kategorii najlepszy aktor w dramacie).
Będąc aktorem u szczytu sławy, zdolnym zagrać tak bardzo różnorodne role – zapewne spełnionym na tym polu – a także reżyserem i producentem filmowym, Tom Hanks postanowił spróbować się w roli pisarza.
Jego książka pt. Kolekcja nietypowych zdarzeń, to właściwie zbiór opowiadań, które w większości nie wiążą się ze sobą i dotykają bardzo rozmaitych tematów. Wspólnym „bohaterem” każdego z nich jest maszyna do pisania. Tym samym autor dzieli się z nami sentymentem, jaki ma do tych niezwykłych, dawno zastąpionych przez komputery, urządzeń. I przy okazji oddaje niejako hołd tradycyjnemu, pachnącemu granatowym tuszem pisarstwu.
Zbiór opowiadań Toma Hanksa pt. Kolekcja nietypowych zdarzeń nie jest książką wybitną, ale dla tych, którzy cenią go jako aktora, na pewno godną uwagi. Tom Hanks pisze dobrze i ciekawie. Interesuje go świat i ludzie z ich rozterkami i pragnieniami. Warto zobaczyć świat oczyma kogoś, kogo dotąd znało się z przeróżnych, świetnie zagranych ról. W ten sposób nieco bliżej nam do niego jako człowieka, który przygląda się otaczającemu światu z uwagą godną socjologa.
Opowiadania czyta się lekko. To świetna pozycja na wakacje, kiedy ma się ochotę na lekturę nieco mniej wymagającą jednak nadal dobrą. W siedemnastu opowiadaniach znajdziemy bohaterów, którzy znajdują się na życiowym zakręcie, nieco zagubionych, poszukujących szczęścia. Hanks pisze o przyjaźni, miłości, związkach, marzeniach. Robi to z subtelnym dowcipem i lekkim przymrużeniem oka. Z ironią odnosi się do współczesnych kłopotów z opanowującymi wszystko i wszystkich nowoczesnymi technologiami. Oddaje się fantazjom pisząc o podróżach w czasie. W poruszającym opowiadaniu pt. Przeszłość jest dla nas ważna opisuje niezwykłą miłość, po którą główny bohater musi udać się w podróż do przeszłości, ryzykując utratę wszystkiego, łącznie z życiem.
Jeśli lubicie Toma Hanksa koniecznie zajrzyjcie do Kolekcji nietypowych zdarzeń. Na pewno wybierzecie coś dla siebie. Jeśli dotąd Tom Hanks był Wam obojętny lub nawet nie darzyliście go sympatią (o ile to możliwe 😉), myślę że tym zbiorem opowiadań jest w stanie podbić Wasze serca. Naprawdę jest co poczytać i czyta się to bardzo przyjemnie.
Tatiana Tołstoj, Kyś, Wydawnictwo Znak (Joanna Popiel-Szut)

https://www.znak.com.pl/ksiazka/kys-tatiana-tolstoj-591
Co stałoby się z nami, gdyby nasza cywilizacja z jakiegoś powodu cofnęła się do swoich początków? Wizja katastrofy jądrowej lub podobnej wcale nie jest taka nieprawdopodobna. Można teoretycznie założyć, że część ludzi przetrwałaby. Jednak świat z całą pewnością nie byłby już taki sam.
Urodzona i mieszkająca w Rosji pisarka – o znanym nazwisku, odziedziczonym po bardzo sławnym dziadku (Aleksieju Tołstoju) – Tatiana Tołstoj, swoją książkę podobno zaczęła pisać w roku awarii w Czarnobylu.
Kyś to wciągająca powieść, w której czas akcji trudno dokładnie określić. Wiemy, że rzecz dzieje się w Rosji i że było kiedyś jakieś „przed”, kiedy świat wyglądał zupełnie inaczej. Obecnie w osadach, które nie przypominają miast, mieszkają prymitywni mutanci, wygeneraci i człekozwierzęta, którzy o zdobyczach naszej cywilizacji nie mają pojęcia. Bo tej cywilizacji już dawno nie ma. Czytając pogrążamy się w ciemnościach, w których żyją i przenosimy do ich prymitywnych chat, zajęć i sposobu myślenia. Jednak nasi bohaterowie z tym prymitywizmem wcale nie mają ochoty walczyć.
Tylko najstarsi mieszkańcy pamiętają czasy sprzed Wybuchu, który stanowi cezurę między tym, co było, a tym, co jest obecnie.
W tym przedstawionym w sposób nieco baśniowy a jednocześnie satyryczny świecie, owocem zakazanym są książki, które sieją zepsucie a podobno mogą też przynieść choroby. Tymczasem główny bohater powieści, Benedict, czuje dziwny pociąg do tychże zakazanych książek. Lubi też poświęcić czas wolny od ciężkiej pracy na Chwilozofowanie.
Kyś jest antyutopią i swego rodzaju satyrą na Rosję, „krainą miłą sercu autorki – jak czytamy w Posłowiu autorstwa tłumacza powieści, Jerzego Czecha – zarazem jednak barbarzyńską”. Jednak założeniem pisarki nie jest przeciwstawienie w powieści złej władzy uciemiężonemu ludowi. Wszystkich tak samo w pewnym sensie oskarża o brak woli polepszenia sytuacji. Władza ciemięży lud a lud woli żyć w ciemności. Nieliczni, którzy to widzą i chcieliby zmian, jak główny bohater Benedict, nie mają szans na ich dokonanie.
W jakiś sposób jest to więc historia uniwersalna. Przynajmniej dla nas, bo gdzieś tam przypomina nam się pewien chocholi taniec i zagubiony złoty róg.
Można jednak potraktować tę powieść także jako baśń dla dorosłych, w której, jak to w baśniach, występują źli i dobrzy bohaterowie, chociaż czasami do samego końca trudno ich zidentyfikować. A w ciemnym lesie czai się bliżej nieokreślony kyś i choć nikt nigdy go nie widział, wszyscy są przekonani o tym, że istnieje. Przecież od zawsze strach przed nieznanym sprawia, że ludźmi rządzi się łatwiej bo doskonale paraliżuje ich wszelkie działania.
Na szczęście autorka nie pozbawia nas całkiem nadziei. Nie da się przecież spalić wszystkich książek, które pozostały po Wybuchu i całkowicie zablokować dostępu do nich tym, którzy tego bardzo pragną. A nauka alfabetu i czytanie książek to dla głównego bohatera powieści mimo wszystko nadzieja na wyjście z ciemności, z których się wywodzi i w których nie chce już tkwić. I chociaż nie uda mu się pociągnąć za sobą innych – a przynajmniej nie od razu – to przecież właśnie od takich jednostek wyrastających ponad resztę zwykle zaczynają się zmiany. A czasami nawet wielkie zmiany. I ta myśl pozostaje w nas po przeczytaniu ostatnich stron powieści Tatiany Tołstoj.
Agnieszka Osiecka, Neponset, Wydawnictwo Prószyński i S-ka (Natalia Łupińska)

https://www.proszynski.pl/Neponset-p-34702-.html
Osiecka była artystką totalną, poetką, pisarką, reżyserką, autorką tekstów piosenek, dziennikarką. Na stałe zapisała się na kartkach historii polskiej literatury jako osoba, której twórczość była równie ciekawa, co jej życie prywatne. Każdy zna takie utwory jak Niech żyje bal, Kochankowie z ulicy Kamiennej czy Uciekaj moje serce, a także z pewnością kojarzy słynne Listy na wyczerpanym papierze, które wymieniała z Jeremim Przyborą.
Agnieszka Osiecka to postać na firmamencie polskiej literatury wyjątkowa, podobnie jak napisany przez nią Neponset – nieopublikowana aż do 2016 roku powieść napisana na przełomie lat 70. i 80. Proza Osieckiej jest, jak wiadomo, osobista i stanowi zawsze aktualny i trafny komentarz do otaczającej człowieka rzeczywistości i przemian w jego świadomości.
Tak jest również w przypadku Neponsetu – przeszywającego studium samotności jednostki z elementami autobiograficznymi (choroba alkoholowa, niemożność zagrzania kąta w obcym kraju, poczucie wyobcowania, nieszczęśliwa miłość). Powieść jest jak wchodzenie w relację z zamkniętą w sobie, poharataną wewnętrznie osobą – trzeba cierpliwie czekać, aż się przed nami otworzy, obnaży, wyjdzie z wypracowanej sfery komfortu.
Neponset to poruszająca czytelnika, gorzka-słodka opowieść o kobiecie, która kocha, ale nie jest kochana. Głównej bohaterce, Marcie, brakuje bariery ochronnej i dystansu, dlatego zatraca się w swoich emocjach i otaczającej ją rzeczywistości, gubi się w nich. Nie trzeba wcale znać biografii Agnieszki Osieckiej, aby poczuć, że jej duch wciąż obecny jest na kartkach tej skromnej powieści.
Z Tobą było inaczej. Ty ledwie stanąłeś w drzwiach; czasem na nowo ostrzyżony, a czasem trochę pijany albo z wędką – to było tak, jakby powietrze wpływało do mieszkania.
Markus Zusak, Złodziejka książek, Wydawnictwo Nasza Księgarnia (Natalia Łupińska)

https://nk.com.pl/zlodziejka-ksiazek/2627/ksiazka.html#.XS2c0nswjIU
Drobna uwaga. Na pewno umrzecie. Markus Zusak wkłada te słowa w usta narratora swojej powieści, którym postanowił uczynić… Śmierć. Brzmi ciekawie? Z pewnością.
Złodziejka książek to pozycja trudna do jednoznacznej oceny. Z jednej strony jest to mało oryginalna historia, osadzona w realiach II wojny światowej opowiadająca o sile przyjaźni i koszmarze wojennej rzeczywistości – niezaskakująca, ale przyjemna. Z drugiej, to opowieść, którą snuje sama Śmierć zbierająca wtedy swoje słuszne żniwo. Mówi się, że dla dojrzałych czytelników, Złodziejka książek będzie nieatrakcyjną powiastką, trudno się dziwić, skoro jest to, w teorii przynajmniej, książka kierowana do dzieci i młodzieży. Ale czy to sprawia, że przestaje być wartościowa i godna uwagi? Zdecydowanie nie.
Perypetie Liesel Meminger mieszkającej u przybranych rodziców, która pewnego dnia odkrywa siłę słów oraz wartość prawdziwej przyjaźni i miłości, to ciepła i mądra opowieść o tym, jaką rolę w życiu człowieka odgrywa słowo, ile siły niesie w sobie pozornie zwykła książka, a także jak cennym i uwznioślającym są prawdziwe, bezinteresowne miłość i przyjaźń.
Złodziejka książek nie rości sobie żądania do bycia traktowaną jako powieść historyczna, to raczej opowieść o człowieczeństwie i relacjach międzyludzkich w trudnych czasach. Choć prosta i napisana mało spektakularnym językiem, pozostaje propozycją, o której się nie zapomina, fascynującą przeprawą przez dojrzewanie młodej dziewczyny otoczonej przez śmierć, cierpienie i niesprawiedliwość, która ukojenie znajduje w stronicach książek.
Piotr Strzeżysz, Sen powrotu, Wydawnictwo Bezdroża (Marta Szymańska)

https://bezdroza.pl/ksiazki/sen-powrotu-piotr-strzezysz,besepo.htm?fbclid=IwAR2caFPXlVtDnz_lsn-Pw8jCEPSO3ihVxdNB4et3AlUChWtXf40BK1IEyMQ#format/d
Są takie książki, które pozwalają nam podróżować, nie ruszając się z miejsca. Które zabierają nas w odległe miejsca nie tyle malując słowami niezwykłe krajobrazy, co poruszając wyobraźnię do głębi opisem spotkań z drugim człowiekiem, zwierząt, soczystych owoców i, co najważniejsze, samej drogi. Te książki zabierają nas do rzeczywistości ukrytej przed codziennymi spojrzeniami, tej bardziej onirycznej, ulotnej. Autor Snu powrotu uwodzi słowami, tworząc opowieść delikatną, nienachalną, a jednocześnie intensywną i pełną przeróżnych obserwacji, przygód i doświadczeń.
Piotr Strzeżysz to autor książek podróżniczych, który od ponad dwudziestu lat realizuje dziecięce marzenie o włóczeniu się po świecie z rowerem. Książka Sen powrotu powstała po jego podróży z USA do Patagonii. Jego podróże zawsze mają dwie płaszczyzny: fizyczną i tą niematerialną, trudniejszą do uchwycenia, co jednak udaje się fenomenalnie Strzeżyszowi na kartach jego książek.
Poniżej zostawiamy Wam jeden krótki fragment książki, który, mamy nadzieję, zachęci Was do tej wyjątkowej książkowej podróży:
Może właśnie w taki sposób powinno się żyć, może po to się żyje? Siedzieć na gołej, ciepłej ziemi, słuchać, jak grube krople deszczu rozbryzgują się na blaszanym dachu, zajadać dojrzałe mango i zalewając palce lepkim sokiem, przechwytywać w obcych spojrzeniach żółty kombinezon niezmiennie uśmiechającej się Lupe.
Gabriel García Márquez, Miłość w czasach zarazy, Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA (Magdalena Granat)
Miłość w czasach zarazy Gabriela Garcíi Márqueza wydana w 1985 roku to powieść, którą jedni kochają, a inni odkładają na półkę nie doczytawszy do końca. Z jednej strony smutna i przybijająca, z drugiej napawająca optymizmem i dająca nadzieję. Niezwykle głęboka, bogata w szczegóły opowieść o losach Florentina Arizy – wrażliwego, uczuciowego, romantycznego mężczyzny oraz Ferminy Dazy – kobiety silnej, nieustępliwej, twardo stąpającej po ziemi. Historia o przemijaniu i trwaniu w swoich postanowieniach, o poddaniu się losowi i stawaniu mu naprzeciw, o odrzuceniu i przyjmowaniu danych przez życie możliwości, o walce i poddaniu, o cierpliwości i szaleństwie. O miłości przede wszystkim.
Opis rodzącego się uczucia, które najpierw stłamszone przez ojca Ferminy, następnie przez nią samą odrzucone, rozkwita ponownie po ponad 50 latach. Gabriel García Márquez przedstawia miłość w wielu odsłonach. Jako młodzieńczą i nieśmiałą fascynację opartą na ukradkowych spojrzeniach, przez nasycone szaleńczym zauroczeniem potajemne listy, po dojrzałą, spokojną przystań u schyłku życia. Znajdziemy tu też opis przelotnych romansów, które czasami przeradzają się w prawdziwe uczucie, małżeństwo z rozsądku, w którym niewymuszenie rodzi się czuła i dojrzała miłość oraz nieustające przez dziesięciolecia platoniczne uczucie Florentina do Ferminy.
Autor prowadzi narrację w specyficzny sposób. Najpierw poznajemy bohaterów w dojrzałym wieku, aby później cofnąć się w czasie do początków ich znajomości. Nie znajdziemy tu zbyt wiele dialogów, którem nawet jeśli się pojawiają, nie są za bardzo rozbudowane. Cała książka przesycona jest dusznym, wilgotnym powietrzem Karaibów, co nadaje jej dodatkowego klimatu. Z drugiej strony czytelnik może złapać trochę oddechu, gdyż Márquez dorzuca sporą dawkę humoru. Opowieść jest wielowarstwowa, przy kolejnym czytaniu zawsze można odkryć coś nowego, spojrzeć z innej strony. Daje wiele okazji do zastanowienia się, przemyślenia na nowo. Gorąco polecam zarówno tym, którzy jeszcze nie czytali, jak i tym którzy już zetknęli się z historią wytrwałego Florentina i dumnej Ferminy. Naprawdę warto.
Marta Dymek, Jadłonomia, wydawnictwo Dwie Siostry (Agnieszka Winiarska)

http://www.wydawnictwodwiesiostry.pl/katalog/prod-jadlonomia.html
Niejeden czytelnik naszego porannego cyklu recenzenckiego może być w tym momencie nieco zaskoczony.
Zapewne zadacie sobie też pytanie, co takiego jest w tej książce kucharskiej, że polecamy ją właśnie tutaj. Przecież na rynku wydawniczym co rusz, jak grzyby po deszczu, pojawiają się publikacje dotyczące jedzenia i, co ważne, są ciekawe i piszą je jeszcze ciekawsi ludzie – skąd więc pomysł, żeby zrecenzować właśnie Jadłonomię?
Odpowiedzi jest kilka:
🍏nowe spojrzenie na poczciwą marchewkę – autorka książki zdecydowanie zadbała, żeby jej przepisy nie były kolejnymi opowiadającymi o mdłych buraczkach, które co prawda są zdrowe, ale bez odpowiedniej oprawy (czytaj: przyprawy) zdecydowanie nie zyskują fanów. Marta Dymek pokazuje, że nie ważne, czy podamy naszym gościom selera doprawionego wanilią czy surówkę z łodygi brokuła…ważne byśmy podeszli do produktu z fantazją.
🍏zaskoczenie co stronę – Jadłonomia jest świetną propozycją dla tych, którzy lubią gotować, ale nie bardzo wiedzą jak zacząć. W tej książce znajdziecie przepisy na dania tak proste i jednocześnie tak szalone, że chwilami wydaje się, że one…nie miały prawa się zdarzyć Mówię tutaj na przykład o strąkach bobu pieczonych w całości na soli. Prostota i szacunek do produktu jest w tym przepisie idealnie zestawione ze szczyptą awangardy w sposobie przyrządzenia dania.
🍏coś dla leniwych – wyobraźcie sobie taki przepis na babkę pomidorową: puszka krojonych pomidorów wymieszana z mąką, tłuszczem, szafranem i szczyptą cukru. Niemożliwe, żeby to było smaczne? Zaręczam, że jest, a do tego robi wrażenie na gościach i, co czasami najważniejsze, wymaga od nas minimalnego nakładu pracy. Dodam jeszcze, że niemal wszystkie przepisy z książki Marty Dymek są właśnie takie – szybkie, niewymagające od nas kilkudniowych przemyśleń, czy biegania po sklepach z superfood albo innymi kulinarnymi nowinkami. Ma być trochę tak, jak żyjemy (albo jak powinniśmy żyć) smacznie, z fantazją i prosto, bez nadęcia, blisko tego, co rośnie u nas w ogródku.
Brzmi zaskakująco? Zapewniam, ze ta książka jest zaskakująca a spotkanie z nią może być niezłą przygodą. O to chyba chodzi w gotowaniu, prawda?
Krystyna Gucewicz, Serce na smyczy. Wiersze nieprzytomnie miłosne, wydawnictwo Muza (Agnieszka Winiarska)

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/89629/serce-na-smyczy-wiersze-nieprzytomnie-milosne
Zabawa była całkiem prosta. Losowało się stronę, na której był wiersz – czasami długi, najczęściej jednak bardzo krótki. Wylosowany wiersz trzeba było przeczytać, przytulić i chodzić z nim cały dzień. Przemyśleć, pogłaskać a może… odrzucić. Jedno jest pewne – wiersz był cały czas, tłukł się gdzieś po sercu i po głowie. Po kilku godzinach znało się go na pamięć.
Takie są wiersze Krystyny Gucewicz, krakowskiej pisarki i poetki, kobiety, która o miłości potrafi mówić ,,po prostu”, bez ozdobników i zawiłości, za to z nutą nostalgii i tęsknoty.
Tomik Serce na smyczy to zbiór kilkudziesięciu lirycznych drobiazgów, które traktują o różnych odcieniach tego samego uczucia. Miłość opisywana przez Krystynę Gucewicz mocno związana jest z tęsknotą, pragnieniem, zachwytem, upojeniem a także samotnością, strachem przed samotnością, rozczarowaniem i rozgoryczeniem. Bycie ,,w miłości” to ciągłe zmaganie się z całą paletą trudnych emocji, z których wcale nie chce się rezygnować. Poetka pokazuje, że nie tyle trzeba, co warto je przeżyć – to one nadają miłości jedyny i niepowtarzalny smak.
W tomie Serce na smyczy poetka trochę z przymrużeniem oka opowiada o tym, co w miłości jej przeszkadza, czego się boi albo dlaczego czasami tak trudno jest zdecydować się na to, żeby pokochać. U Gucewicz nie znajdziemy smętów i lamentów, nie przeczytamy o rozdzierających serce emocjach – podmiot liryczny (kobieta) prędzej krzyknie do swego ukochanego ,,Kocham Ciebie, idioto!” aniżeli wypłacze swój żal w poduszkę. I nie będą to krzyki, które mają zniechęcić mężczyznę. Wręcz przeciwnie – wszystkie wiersze Krystyny Gucewicz to przekorne niekiedy wołanie o miłość i akceptację.
Krystyna Gucewicz w wierszu O co chodzi zdradza nam tajemnicę, co tak naprawdę zabija miłość, wolność i kreatywność. Chodzi o ,,siwienie” serca, które może stanąć na przeszkodzie by cieszyć się życiem.
Jak do tego nie dopuścić?
Możecie zgrać w grę…
Trzeba wylosować wiersz i opiekować się nim na cały dzień…
Anna Brzezińska, Córki Wawelu. Opowieść o jagiellońskich królewnach, Wydawnictwo Literackie (Agnieszka Winiarska)

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4801260/corki-wawelu-opowiesc-o-jagiellonskich-krolewnach
Karlica Dosia, główna bohaterka książki Anny Brzezińskiej pt. ,,Córki Wawelu”, to, zapewniam, niezły gagatek. Tyleż uparta, co błyskotliwa z niezwykłą zwinnością przemierza wawelskie (i nie tylko) korytarze i tym samym staje się dla czytelnika przewodnikiem po obyczajach panujących w szesnastowiecznej Polsce. Obyczaje, o których pisze Brzezińska dotyczą w dużej mierze kobiet, ich funkcjonowania w społeczeństwie, w związkach małżeńskim; ich dostępu do edukacji, kodeksu moralnego oraz niemal wszystkich aspektów życia, w których funkcjonowały i chcąc nie chcąc, musiały się odnaleźć.
W dedykacji swojej książki Brzezińska dziękuje swojej rodzinie, która dzielnie znosiła fakt, że pisarka ,,zamieszkała na Wawelu”. Analizując warstwę merytoryczną książki, zwracając uwagę na mnogość szczegółów, przytaczanych anegdot czy dygresji można stwierdzić, że autorka chyba faktycznie… zamieszkała na Wawelu. Mówiąc jednak poważnie, książka Brzezińskiej to solidna dawka historii. Znajdziemy w niej nie tylko informacje dotyczące tego jak i czym żył polski dwór, co działo się w zakamarkach Wawelskiego zamku, razem z Dosią zajrzymy do komnaty zamieszkiwanej przez zamkową wiedźmę albo sypialni, w której pierwsza żona Zygmunta Starego, Barbara Zapolya urodziła swoją córeczkę i w której później przez nieco ponad trzy miesiące umierała na ,,chorobę duszy”. Odpowiedzi na pytanie, czy w swoich wawelskich wojażach Dosia zapędziła się także do podglądania królewskiej alkowy, musicie w książce poszukać sami. Powiem tylko tyle, że Anna Brzezińska nie ominęła tego tematu – wszak miłość, także ta cielesna, była ważnym aspektem życia ówczesnych mieszkańców grodu Kraka.
Lektura ,,Córek Wawelu” dostarcza wiele satysfakcji. To rzecz o obyczajach, literaturze, sztuce, ówczesnej modzie, sposobach podróżowania, higienie, wyszywaniu i wielu, wielu innych aspektach codziennego życia, o których nie mięliście pojęcia a jeszcze nie wiecie, że chcecie je mieć.
Polecam, smakowita książka.