„Czy to długo, czy krótko?”

Kto ma styczność z dziećmi ten wie, że pojęcie czasu jest dla nich czymś tak abstrakcyjnym, jak dla większości dorosłych teorie dotyczące jego względności i nieoczywistości, opisywane przez Stevena Hawkinga w jego książkach naukowych.
Po pierwsze: dopiero w szkole dzieci uczą się posługiwać zegarkiem. I dopiero w szkole muszą odnaleźć się w ramach wyznaczonych przez czterdzieści pięć minut lekcji i dziesięć lub piętnaście minut przerwy. Nadal jednak kwestia upływu czasu, jego niepodzielnych rządów nad naszym życiem i presji, jakiej poddają nas zegary, jest im zupełnie obca.
Łatwiej jest im zauważyć, że dzień jest wtedy, kiedy jest jasno, a wieczór – kiedy ciemno. Że obiad jest wtedy, kiedy mama wraca z pracy, a spacer będzie po obiedzie. Podczas zabawy lub kąpieli – jeśli, jak większość dzieci, uwielbiają się kąpać – czas po prostu dla nich nie istnieje. Pewne rzeczy mogłyby trwać w nieskończoność, z radością to zaakceptują.
Dzieci zaczynają rozumieć upływ czasu dopiero pomiędzy 7 a 11 rokiem życia. Przedtem w ogóle nie zaprzątają sobie tym głowy. W czwartym roku życia nauczyły się rozróżniać dzień od nocy, a dopiero pomiędzy czwartym i szóstym – dni tygodnia i pory roku.
Dlatego rozmowa z dziećmi o czasie nie jest czymś prostym i nie ma sensu ani potrzeby się tym irytować. Czas jest dla dzieci pojęciem abstrakcyjnym – nie mogą go zobaczyć czy dotknąć (czy jako dorośli też nie miewamy z tym czasami problemu?).
Mówienie, że coś zdarzy się za chwilę, dla dziecka kompletnie nic nie oznacza.
Badania pokazują, że małe dzieci nie rozumieją zbyt dobrze słów odnoszących się do czasu i nie wiedzą o tym, że różne odcinki czasu odczuwa się w inny sposób. Nie potrafią pojąć różnicy pomiędzy znaczeniem określenia godziny i minuty i nie rozumieją, która z nich i dlaczego trwa dłużej.
Jak najprościej przemówić do wyobraźni dziecka? Oczywiście za pomocą skojarzeń. Tych dobrych ale i tych, które nie są miłe dla nikogo. Książka pt. „Czy to długo czy krótko”, autorstwa Izabeli Zięby i Urszuli Palusińskiej, wydana przez Wydawnictwo Dwie Siostry, to wspaniały dowód na to, że autorki dobrze o tym wszystkim wiedzą. I postanowiły „złapać” czas jak trzepocącego skrzydłami nieuchwytnego motyla w siatkę, żeby mu się przyjrzeć z bliska.
Czy 15 minut to długo czy krótko? A pół godziny? Godzina? Co tu mówić o roku! Na oko można niby ocenić, że rok to długo, ale trzeba mieć za sobą już naprawdę niemało lat, żeby ocenić to dobrze.
W książce znajdujemy odpowiedzi, które trafiają do wyobraźni dziecka.
Zabawne ilustracje – nieskomplikowane grafiki w dwóch, trzech kolorach – obrazują sytuacje miłe i te, które kojarzą się gorzej, i w których czas płynie… no właśnie: szybko czy wolno? To zależy. Bo jeśli jest miło, to wtedy mija bardzo szybko. A jeśli dzieje się coś, na co nie mamy ochoty – wtedy wlecze się jak ślimak.
Książeczka nie jest długa i jej założenia są naprawdę proste, a jednak potrafi zdziałać pewne czary. Po pierwsze – stać się początkiem świetnej zabawy. Bo można przecież wspólnie wymyślić jeszcze całą masę przykładów sytuacji, kiedy czas pędzi jak szalony i kiedy dłuży się straszliwie. To naprawdę dobra zabawa i wystarczy do niej pomysłowa głowa, nic więcej. Pomimo, że ze względu na objętość i formę jest to książeczka na jeden wieczór, można do niej wracać bardzo wiele razy, dopisując w głowie kolejne stronice podczas wspólnej zabawy. Po drugie – jest ważnym przekazem dla rodziców w kwestii zrozumienia dla małych ludzi i ich widzenia świata. Nie jest złośliwością z ich strony to, że nie zważają na upływający czas. Żyją po prostu jeszcze w zupełnie innym wymiarze, chociaż tuż obok nas. Ilu z nas chciałoby być na ich miejscu!
Można też przy okazji razem odkryć, że dla dorosłych i dla dzieci „długo” i „krótko” trwają bardzo często dokładnie te same rzeczy. No bo czy stanie w kolejce nie dłuży się każdemu? A czy lodów nie zjada się zawsze za szybko? Skoro już to sobie dzięki tej książeczce uświadomiliśmy, o ile łatwiej nam rozmawiać z dziećmi i znaleźć klucz do wzajemnego zrozumienia.
Na kilku stronicach książki autorki w taki sposób opisały przykłady, że przy okazji umieściły w tych pojedynczych zdaniach całą zabawną historyjkę. Jest w niej i spotkanie z bliskim kolegą, który opowiada świetne dowcipy i lubi karuzelę, i jest cała rodzina – wujek, który lubi mundial i ciocia, która za piłką nożną nie przepada, jest i babcia, która nie bardzo lubi już obchodzić urodziny i rodzice, którzy mają swoje ważne i ulubione rzeczy w życiu. Możemy więc dowiedzieć się, co dla kogoś jest miłe, a co zupełnie nie. Co i dla czego komuś się dłuży, a co trwa zbyt krótko.
Czyta się to naprawdę dobrze i z radością odkrywa prawdy zawarte w kilku prostych słowach. A na sam koniec – nawet ma mokre oczy, kiedy czyta się o tym, zwłaszcza będąc rodzicem, że dorastanie dla dzieci trwa tak bardzo długo, że aż nie mogą się doczekać! A dla rodziców, którzy patrzą jak rosną, poznają świat, coraz więcej rozumieją i w końcu stają się dorosłe, to jest zawsze, ale to zawsze – i zawsze będzie – zbyt szybko.
____________________