Chomętowska. Początki

Kobieta, w której żyłach płynęła arystokratyczna krew. Pełna werwy i niezależna artystka. Aktywna pani fotograf z uporem i wytrwale torująca sobie ścieżki w pozornie męskim świecie dwudziestolecia międzywojennego. Kreatorka. Choć nie cieszy się takim uznaniem i popularnością, jak wiele innych wielkich Polek, niewątpliwie zasługuje na pamięć i pielęgnowanie jej dokonań, dzięki którym nawet teraz możemy spoglądać tryptykowo na dwudziestowieczną stolicę.
Zofia Chomętowska, z domu Drucka-Lubecka, po pierwszym mężu Czechowicz-Lachowicka, bo to o niej mowa, była jedną z najaktywniejszych dokumentalistek świata polskiej fotografii pierwszej połowy XX wieku.
Bohaterka nowej i zachwycającej elegancją pozycji, jaką jest książka Kreatorki. Kobiety, które zmieniły polski styl życia autostwa Lidii i Julii Pańków, doskonale wpisuje się w pojęcie kreatorka, bowiem jej zaskakująca i bogata biografia stanowi doskonały scenariusz filmowy, a sama postać Chomętowskiej to synonim niezależności, wytrwałości, artyzmu i ponadprzeciętnej klasy. Choć odrobinę zapomniana, warto spojrzeć na jej, już lekko „przykurzony”, życiorys i przyjrzeć się jej losom przez pryzmat czasów, w jakich przyszło jej żyć.
ARYSTOKRATKA Z POROCHOŃSKA
Jedna z najwybitniejszych dokumentalistek pierwszej połowy XX wieku urodziła się 8 grudnia 1902 roku w Porochońsku, poleskim majątku książąt Druckich-Lubeckich; jej ojciec, Feliks Drucki-Lubecki był prawnukiem samego Franciszka Ksawerego – ministra skarbu Królestwa Polskiego, posła i marszałka, założyciela Banku Polskiego, który zasłynął jako reformator finansów.
Matka Chomętowskiej, Bronisława z Buchowieckich Kraszewska była drugą żoną Feliksa Druckiego-Lubeckiego, a sama Zofia miała dwie przyrodnie siostry, Marię i Ludwikę, z którymi początkowo trudno było utrzymać jej uprzejme relację – dopiero koszmar II Wojny Światowej zbliży do siebie dziewczęta i pozwoli na ocieplenie stosunków. Poleska ziemia stanie się dla Chomętowskiej darem, dzięki któremu nabędzie cenną umiejętność adaptowania się w niekorzystnych warunkach i nie tracenia pogody ducha nawet w najbardziej ekstremalnych sytuacjach. Wychowywana w dzikości słabo zaludnionego Polesia, pamiętająca okres po wojnie polsko-bolszewickiej kiedy z jej rodzinnego domu pozostały zgliszcza, a rodzina zamieszkała w pawilonie kuchennym, bez trudu wyrzeknie się magnackich przywilejów podczas organizowanej naprędce ewakuacji w 1939 roku, podczas której nocowanie w stodołach i pod gołym niebem na wozach nie będą stanowić dla niej problemu.

Zofia Chomętowska z ukochanymi psami, źródło: bialystok.wyborcza.pl
Choć cała rodzina prowadzi dynamiczne i pełne podróży życie, centrum ich świata i wieczną ostoją zawsze pozostaje majątek w Porochońsku. To tutaj Chomętowska sięga po aparat, aby portretować członków swojej rodziny, beztrosko spędzających czas na świeżym powietrzu, oddających się rozrywce i trwaniu w dostatku. Z zapałem będzie fotografować rodzinę i przyjaciół podczas różnego rodzaju czynności, dzięki czemu uda jej się stworzyć unikatowy obraz polskiej klasy magnackiej i ziemiańskiej pierwszej połowy XX wieku. Naturalność i ogromna doza spontaniczności uwieczniona na zdjęciach młodej artystki do dziś stanowi cenny cykl inspirujący swoją dynamiką i brakiem upozowania; dość wspomnieć urocze i pełne niewymuszonego wdzięku zdjęcie przyjaciółki Chomętowskiej, Antoniny Grabowskiej, zrobione podczas energicznej zabawy ze słusznych rozmiarów psem, Gorim w 1930 roku, kiedy fotografka miała 28 lat.
Psy w życiu Zofii (i całej jej rodziny) zajmują szczególne miejsce jako uprzywilejowani członkowie rodziny, są częstymi bohaterami fotografii artystki, od Goriego poczynając na uroczych jamnikach kończąc.
Druccy-Lubeccy to ludzie rodzinni. Chomętowskiej nieobce były gromadne rozrywki i aktywności na świeżym powietrzu, z rodziną pozostaje zżyta do końca swoich dni, a po swojej matce, Bronisławie, prawdopodobnie odziedzicza towarzyskość, otwartość i ostry dowcip.
Fotografując widoki poleskie, Zofia wiele uwagi poświęca modnej w dwudziestoleciu międzywojennym ludowości, wodnym charakterze całej okolicy i kobietom, które, cytując jeden z wielu jej artykułów prasowych, uznawała za dźwignię wszystkiego na Polesiu, przejawiając tym samym swoje upodobania feministyczne.
Jednym z najlepiej udokumentowanych w dorobku Chomętowskiej tematów pozostają polowania. Myślistwo jako nieodłączny element życia i przywilej ziemiaństwa, artystka przedstawia często pokazując wychodzenie na polowania, powroty ze zwierzyną czy odpoczynek w kureniach, a także trofea. Na polowaniu uwiecznia również Stefana Krzywoszewskiego, wydawcę warszawskiego tygodnika ilustrowanego „Świat”, w którego konkursie Zofia zdobędzie pierwszą nagrodę w 1928 roku.
Słabość ma także do poleskiej zimy, srogiej, dzikiej i nieokiełznanej, która, dzięki swojej kontrastowości, staje się atrakcyjnym motywem zdjęć – zimowy pejzaż stanowi tło jednej z ulubionych fotografii Zofii, którą zatytułowała Pies i kot i wielokrotnie powiększała je i wywoływała różnie kadrowane odbitki przedstawiające psa wyczekującego pod słupem na będącego w bojowym nastroju kota.
Chomętowska, tak przecież związana z Polesiem, fotografuje nie tylko rodzinny Porochońsk, ale oddalony o około 30 kilometrów Pińsk, ostatnie miasto na drodze do posiadłości. W latach 30. XX wieku Pińsk liczy ponad 33 tysiące mieszkańców, a Zofia dostrzegając wartość tego miejsca jako swoistego centrum Polesia, intensywnie fotografowała architekturę miejską i codzienność ludności zamieszkującej miasto.
EUROPEJKA

Zofia Chomętowska na polowaniu, źródło: https://www.ipsb.nina.gov.pl
Chomętowska podróżowała od najmłodszych lat. Wraz z rodziną poznawała największe stolice europejskie i prawdopodobnie te doświadczenia zrodziły w niej wielkie przywiązanie do kultury europejskiej,a Stary Kontynent stał się dla niej środowiskiem, w którym czuła się jak przysłowiowa ryba w wodzie (choć kilka dekad spędziła w Argentynie).
Corocznym niemal rytuałem rodziny artystki były wyjazdy na Riwierę Francuską – do Juan-les-Pins, kurort popularny w latach 20. XX wieku, w którym znajdowała się willa La Parisienne należąca do ojca Zofii. Nie dziwi zatem fakt, iż artystka biegle władała językiem francuskim.
Pierwszym jej aparat to skrzynkowy Kodak, który prawdopodobnie otrzymuje od ojca jako prezent utrzymany w duchu obyczajów bogatego ziemiaństwa – rolą młodych kobiet miało być dokumentowanie codzienności w kręgach rodzinnych i towarzyskich.
Kontakt z zagranicznymi ośrodkami Chomętowska miała od zawsze – jako dziewczynka zostaje wysłana na pensję do Petersburga, a w Paryżu zapisuje się na malarstwo i rysunek, co spotyka się ze sprzeciwem rodziny ze strony matki kobiety uznającej karierę artystyczną za niegodną sfery, z której Zofia pochodzi.
Przełomowym momentem w życiu młodej kobiety, stanowiącym niejako jedne z jej symbolicznych „narodzin” jako fotografki była samotna wyprawa własnym autem i małoobrazkową leicą po południowej części Europy, którą Chomętowska odbyła w 1929 roku jako 27-latka. Będąc już po rozwodzie z pierwszym mężem, Władysławem Czechowiczem-Lachowickim, artystka wsiadła w auto (które było jej ulubionym środkiem komunikacji) i wyruszyła na podbój południa kontynentu poczynając od austriackiego Wiednia, a kończąc w Tunezji.
Tam też dostrzegalny staje się reportażowy charakter zdjęć Zofii, bliski nowoczesnej fotografii reportażowej, rozwijającej się silnie w Stanach Zjednoczonych, odległej od piktorializmu, w którym, można powiedzieć, wzrastała.
Chomętowska uwielbia motyw kwiaciarek, a w czasie podróży po Europie często na pierwszym planie umieszcza…agawy.
Warto w tym momencie zaznaczyć, że jeszcze przed wyjazdem do Paryża, Chomętowska, wraz z Aurorą Beniamino rozpoczęła naukę w warszawskiej pracowni artystycznej Hanny Nałkowskiej-Bickowej, cenionej w tamtych czasach rzeźbiarki, siostry Zofii Nałkowskiej, która uczyła dziewczęta prawdopodobnie ze względów towarzyskich z uwagi na swoją świetną sytuację majątkową wynikającą z zarobków męża, Maksymiliana Bicka.
Wspomniane symboliczne „narodziny” Chomętowskiej jako fotografki w 1929 wiązały się nie tylko z samotną eskapadą po Europie, ale z pokazem filmu myśliwskiego przedstawionego na Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu (sama Zofia uznaje rok 1929 za początek swojej kariery, gdyż w 1939 roku w Salonie Sztuki Czesława Garlińskiego świętuje swoje dziesięciolecie). Chomętowska przy pomocy amatorskiej kamery Pathe Baby, jak sama mawia, kinuje, dla własnej rozrywki dokumentując oddawanie się jej rodziny i znajomym różnym przyjemnościom i aktywnościom.
Po powrocie na Polesie, Zofia wykorzystuje wszystkie nabyte podczas europejskiej podróży umiejętności, a nagrodzone na Międzynarodowej wystawie fotograficznej w Warszawie zdjęcie jeziora Cholcza zatytułowane Solitude [Samotność] otworzyło ją na elitarne grono „fotografików” skupione wokół Jana Bułhaka, ocenianego dzisiaj nad wyraz krytycznie za swój ekskluzywny, salonowy charakter, co było możliwe również dzięki jej rodzinno-towarzyskim koneksjom i upowszechnieniu technik nieszlachetnych (odbitek bromowo-srebrowych), które stosowała.
Zofia, jak przystało na światową arystokratkę, wiernie podąża za najnowszymi krzykami mody, jest zawsze nowoczesna, modnie ubrana i uczesana, na co dzień wybiera sportowe fasony.
SERCE NIE SŁUGA
Chomętowska po raz pierwszy staje przed ołtarzem jako siedemnastolatka. Władysław Czechowicz-Lachowicki h. Ostoja od początku nie spełniał oczekiwań młodej kobiety jako małżonka. Pobrawszy się w kościele św. Aleksandra w Warszawie, od początku nie dogadywali najlepiej. Mężczyzna „słynący” z opinii „pustego salonowca, łasego na znajomości z elitą”, który masowo spraszał swoich wpływowych znajomych na Polesie, gdzie zabawiali się polowaniami. K. Puchała-Rojek w Zofia Chomętowska. Albumy fotografki – Entuzjastka pisze, że nieudolnie też zarządzał pieniędzmi, przez co Druccy-Lubeccy ponieśli straty w majątku.

Zofia Chomętowska, źródło: fotomuzeum.faf.org.pl/
Feralne małżeństwo zostanie kościelnie unieważnione w 1930 (co najmniej 5 lat po rozpadzie małżeństwa), jak się okazuje z powodu niechęci Czechowicza-Lachowickiego do posiadania rodziny, a Zofia w 25 września 1929 roku wychodzi za Jakuba Chomętowskiego h. Lis, który był już człowiekiem innej klasy – rodzinnym, przywiązanym do tradycji i majątku w poleskiej Dobrosławce, który wprowadził do życia żony jeszcze więcej ciepła i bliskości. Pierwszy ślub pary odbywa się w obrządku prawosławnym (w tej wierze wychowano Jakuba) w Łodzi z uwagi na oczekiwania na oficjalne unieważnienie aktu małżeństwa Zofii i Czechowicza-Lachowickiego. Katolicki ślub ma miejsce 30 maja 1930 roku w katedrze w Pińsku.
Chomętowski postarał się, aby jego Zofia miała przyjacielskie relacje z teściem Teodorem i szwagierkami Nadią oraz Murą, a sam u jej boku rozwijał swoje własne zainteresowania fotograficzne.
Postać Chomętowskiego, którego bliscy nazywają Jaszą, zaczyna na zdjęciach Zofii pojawiać się pod koniec lat 20. XX wieku i pozostaje na wiele lat jednym z jej ulubionych „motywów” (sam też chętnie fotografuje kobietę). Jakub jest rok starszy od Zofii, uczęszcza ze starszym bratem do najbardziej prestiżowej szkoły wojskowej ówczesnego Imperium Rosyjskiego, Korpusu Paziów Jego Imperatorowskiej Mości.
W przeciwieństwie do żony, Jakub nie zna się na samochodach i nie lubi prowadzić.
Relacje między Chomętowskimi możemy spokojnie nazwać kwitnącymi i pełnymi spontaniczności. Lata 30. należą do nich – intensywnie podróżują krążąc równocześnie między Porochońskiem a oddalonymi o około 50 kilometrów Dobrosławką i Bogdanówką, co skrupulatnie portretuje Zofia tworząc unikalny cykl portretów męża.
Małżeństwo nieustannie przyjmuje gości, których wizyty wypełniają ich codzienność. Zagląda do nich teść z żonami braci Jakuba, brat cioteczny ze strony ojca Stanisław Załęski, państwo Grabowscy czy Tadeusz Malicki, a także przyjaciele z zagranicy, jak Włoszka Aurora Beniamino czy wojskowy i zapalony myśliwy, Adrian Carton de Wiart mieszkający na Wyspach Brytyjskich.
Z Aurorą Beniamino, którą Zofia poznaje jeszcze przed ślubem z Czeczowiczem-Lachowickim w czasie jednej ze swoich włoskich eskapad, połączy ją wieloletnia i silna przyjaźń. Sfotografowana raz w Ogrodzie Saskim Beniamino to tłumaczka i dziennikarka (przełożyła m.in. Chłopów Reymonta), z którą Chomętowska utrzymywać będzie znajomość jeszcze w latach 70.
Choć małżeństwo z Chomętowskim trwa dziewięć lat, małżonkowie rozstają się w przyjaznej atmosferze, a w spisanych przez Zofię wspomnieniach nie ma cienia goryczy i żalu. O Jakubie wypowiadać się będzie ciepło, a para pozostanie w przyjaźni do końca życia mimo rozwodu, o czym świadczy fakt, iż Jasza po latach starań wyjeżdża z Polski w 1957 roku i dołącza do byłej żony i mieszkających z nią dzieci, gdzie również umiera.
CHOMĘTOWSKA PIKTORIALISTKA
Na początkowym etapie swojej ścieżki zawodowej, Chomętowska prawdopodobnie nie miała panteonu fotograficznych mentorów, a pierwszym stylem, z jakim w jakikolwiek sposób zetknęła się artystka był piktorializm, nurt fotografii artystycznej z przełomu XIX/XX wieku, w Polsce w dwudziestoleciu międzywojennym oficjalny, a polegał na dążeniu do swoistego rozmycia, impresjonistycznego sznytu w odbitkach, artystycznym ingerowaniu w uwieczniony obrazek.
Modny w kręgach europejskich, szybko wsiąka w młodą amatorkę fotografii, która, mieszkając na malowniczym Polesiu, pierwsze kroki z aparatem stawia właśnie w estetyce piktorializmu, z którym prawdopodobnie styka się czytając warszawskiego „Fotografa polskiego” czy lwowski „Miesięcznik Fotograficzny”. Być może widziała też odbywającą się w Warszawie w 1925 roku Ogólnopolską wystawę fotografii czy Międzynarodowy Salon Fotografii z 1927 roku.
Pogrążone w bagnistych mokradłach, rodzinne Kresy Chomętowskiej przyciągały ją swoją tajemniczością i obecnym mitem dzikiej krainy odciętej od świata i postępu. Piękno słabo zaludnionej rodzinnej ziemi i trudna rzeczywistość warstwy chłopskiej niezmieniona upływem czasu to dla raczkującej w fotografii artystki motywy idealne. Choć i tu mamy do czynienia ze zjawiskiem osobliwym, ciekawym. Wychowana w Porochońsku i zadurzona w swojej małej, poleskiej ojczyźnie, Chomętowska na ludność chłopską patrzy niejako z zewnątrz, jak pięknie określiła to w Kreatorkach Lidia Pańków – jak „turystka albo podróżnik w obcej krainie”. Chomętowska to księżna, pochodzi „z dworu”, chłopi, choć żyjący obok odkąd pamięta, są dla niej „obcy”. Jej portrety dokumentują świat, jaki zna, ale go nie interpretuje. Chomętowska patrzy na proste kobiety z zawiązanymi pod szyją chustami, ludzi pochłoniętych codziennymi czynnościami i tworzy niepowtarzalny portret klasy chłopskiej, prosty, jak oni, a jednak czarujący i stanowiący cenne źródło wiedzy o życiu tamtych ludzi.
Chomętowska zanurzona wciąż w piktorializmie, czerpie garściami z poleskich krajobrazów, uwiecznia pełne romantyzmu rozlewiska, poganiane wiatrem fale jeziora, urokliwe pejzaże, wypoczynek w kureniu (chata dymna lub lepianka na dawnej Ukrainie, źródło: https://sjp.pwn.pl/slowniki/kure%C5%84.html). Typowe dla nurtu rozmarzenie i impresjonizm nikną jednak, kiedy Chomętowska-kosmopolitka udaje się w przełomową podróż po Europie.
Jedyne, co można powiedzieć, nie zostanie przez Chomętowską jako piktorialistkę z założeń nurtu spełnione to używanie technik szlachetnych zakładających wielogodzinną pracę nad odbitkami w ciemni.
Najważniejszym zdjęciem (albo może – jednym z wielu) w karierze Zofii są uchwycone w Wenecji w 1929 latarnie, które, wpisując się przez doskonale uchwycone światło w nurt piktorializmu zafundowały fotografce liczne nagrody. Zdjęcie rozsyłać będzie jeszcze na konkursy w połowie lat 30. Za to zdjęcie otrzymuje dyplom uznania na X Międzynarodowym Salonie Fotografiki w Polsce w 1937 roku i II nagrodę na wystawie w Budapeszcie w 1938 roku.
Wczesny okres twórczości Chomętowskiej zamyka, można powiedzieć, wizyta na Polesiu samego Jana Bułhaka, zwanego mistrzem polskiej fotografii, otwierając tym samym karierę fotografki-artystki i profesjonalistki. W 1938 roku Zofia wspólnie z nim wystawia serię złożoną z, jak to określa jeden z dziennikarzy, artystycznych widoczków Polesia, przy okazji słynnych Jarmarków Poleskich promujących rozwój tego tajemniczego regionu.
_______________________________________________________________________________________________________
Artykuł stanowi pierwszą część cyklu poświęconego Zofii Chomętowskiej. Kolejny poświęcony będzie „okresowi warszawskiemu”, na który przypadł największy rozkwit jej kariery, a także czasom wojny, w szczególności 1939 i 1940, kiedy to fotografka prowadziła dziennik zatytułowany „Na wozie i pod wozem”.
BIBLIOGRAFIA:
- Lidia Pańków, Eksplorerka. Zofia Chomętowska, w: Kreatorki. Kobiety, które zmieniły polski styl życia, Wydawnictwo MUZA, Warszawa, 2018, s. 74-119;
- Karolina Puchła-Rorek, Entuzjastka. 1912-1935, w: Zofia Chomętowska. Albumy Fotografki, Muzeum Warszawy Fundacja Archeologia Fotografii, Warszawa 2016;
- https://pl.wikipedia.org/wiki/Zofia_Chomętowska [dostęp 20.04.2019]
- https://culture.pl/pl/tworca/zofia-chometowska [dostęp 20.04.2019]
- http://faf.org.pl/pl/zofiachometowska [dostęp 20.04.2019]