
fot. Anushka Wojtecka
Serdecznie zapraszam na kolejny wywiad z performerką burleski. Tajemniczą, zmysłową, feministyczną, kreatywną i jedyną w swoim rodzaju Harpy Queen.
1. Czym dla Ciebie jest burleska? Co skłoniło Cię do występów na scenie?
Burleska jest formą wyrazu. Narzędziem pozwalającym na zabranie głosu w każdym, dowolnie wybranym przez siebie temacie. Jako pozawerbalny język daje możliwość przekazu emocji, których nie wyrazisz w pełni ani słowami, ani samą mimiką twarzy. Burleska stała się dzisiaj rodzajem performance’u łączącego w sobie najprzeróżniejsze style i pomysły, rozbudowała wyraz emocji do ciekawych i nietypowych form. I to jest dla mnie niezwykle piękne, ponieważ niezależnie od tego, czy wychodzisz na scenę z ważnym tematem numeru, czy też pokazujesz siebie i swoje ciało, takim, jakie jest, przyozdobionym jedynie w pióra i kryształy – przebijasz pewną bańkę zwyczajnego życia, sztucznych social mediów czy przypisanych do płci i wieku ról społecznych. Właśnie ta niezależność i możliwość swobody, a także pomoc ukochanej osoby skłoniły mnie do powrotu na scenę, po latach przerwy od występowania.

fot. Anushka Wojtecka
2. Skąd taki pseudonim?
Harpie są symbolem siły kobiecości, której możemy doświadczać bez względu na naszą płeć. Były postaciami mitologicznymi sprawującymi władzę nad rozrodczością – podobnie jak np. samice wilków decydowały o tym ile dzieci może się narodzić, a ilu nie da się wykarmić i w związku z czym – ilu należy odebrać życie. Historia harpii, jako elementu kultury mówionej, daje nam genialny przykład na to, jak na przestrzeni starożytnych czasów, poprzez wzrost znaczenia patriarchatu, zaczęto bać się i w konsekwencji ograniczać kobiecą seksualność – siłę między innymi odpowiadającą za decydowanie o dawaniu i odbieraniu życia. Jest więc wyczuwalna pewna uniwersalność i potęga, gdy zamykając oczy próbuję sobie wyobrazić jak mogły kiedyś wyglądać kobiece, skrzydlate bóstwa. To inspirujące i szczególnie osobiste dla mnie ze względu na to, że jestem w tych stworach zakochana od dziecka.

fot. Emilia Lyon
3. Burleska jest coraz popularniejsza, jak sądzisz czemu tak się dzieje? Jak widzisz jej przyszłość?
Ludzie są znudzeni kinem – te same filmy akcji i komedie oparte na jednym schemacie lub bardzo ciężkie produkcje, nie przynoszące atrakcji a raczej smutek i zadumę. Teatr stał się natomiast bardzo alternatywny jako, że i u nich klasyka stała się nudna i oklepana. Nie każdemu taka alternatywa dzisiaj pasuje. Ludzie chcąc wyjść gdzieś z bliskimi szukają czegoś innego, zabawnego, a równocześnie erotycznego, dającego pewien dreszczyk robienia czegoś niewłaściwego, łamania ustalonego tabu. To na pewno działa na korzyść obecnej burleski. Mamy też więcej osób występujących – regularnie prowadzone kursy i zachęcanie do aktywnego wyjścia na scenę robi swoje (za co bardzo dziękuję). Myślę też, że w ciągu najbliższych lat burleska będzie utrzymywała to zainteresowanie publiczności – jest już postrzegana jako sztuka i wyrafinowana forma rozrywki, a to się nie zmieni. To, co może jej zaszkodzić to przesycenie tematem, na co na razie się na szczęście nie zanosi.
4. Jakie masz plany na przyszłość jako artystka?
W głowie mam już kilka nowych numerów. Ostatnio też coraz mocniej uświadamiam sobie jaką postacią pragnę być na scenie, jaką część siebie chcę pokazywać i jak wykorzystać to, by przekazać swoje uczucia i poglądy. To bardzo ważne w pracy artystycznej, bo dzięki temu możemy odpowiednio kierować naszą energią i być spójni dla naszych widzów. Na pewno będę chciała wyprowadzić na scenę kolejne feministyczne przesłania, skłaniając publiczność do ponownej oceny własnych zasad moralnych. Jeśli chodzi o plany grupowe to chcę zbudować coś nowego, czego jeszcze nie było w polskiej burlesce, a czego mi bardzo brakuje. Nie chcę zbyt wiele zdradzać, ale szykuje się coś przepięknego. Jest wiele wspaniałych, bardzo inspirujących osób, z którymi pragnę stworzyć nową definicję swoich występów.

fot. Emilia Lyon
5. Jeśli to nie tajemnica, skąd czerpiesz inspiracje?
Inspiracją jest całe życie. Neoburleska daje nam wspaniałą możliwość powiedzenia głośno tematów, które zazwyczaj trzeba trzymać za zębami. Wyrażam więc to, co czuję i zawsze staram się robić to w sposób zaskakujący i w jakiś sposób jeszcze nie znany, przynajmniej na polskiej scenie. Najcudowniejsza wena wpada mi natomiast, gdy porzucam samoocenę i bariery tego co wolno, a czego nie, co polecam gorąco każdemu, w każdej dziedzinie w jakiej się rozwija. Inspiracją może być podmuch wiatru, malutki robaczek biegnący w kącie parapetu, czy odczucie zimna na bosych stopach. Wystarczy jedynie przyjąć te doświadczenia do siebie jako właśnie pomysł na tworzenie czegoś innego.