Mastodon | Przegląd muzyczny KNCD

Nowe brzmienia można znaleźć wszędzie – serwisy muzyczne co chwilę podrzucają nam coś podobnego do tego, czego słuchamy, znajomi rekomendują swoich ulubieńców, a czasem sami zgłębiamy internetowe katalogi w poszukiwaniu nowych pozycji na naszej liście. Jeśli lubicie ciężkie brzmienia i potrzebujecie powiewu świeżości w muzycznej bibliotece, koniecznie rzućcie okiem na ten metalowy zespół prosto z Ameryki!
Mastodon rozpoczął swoją działalność prawie 20 lat temu, bowiem w roku 2000. W skład grupy wchodzą: wokalista i basista – Troy Sanders, wokalista i gitarzysta – Brent Hinds, gitarzysta – Bill Kelliher oraz wokalista i perkusista – Brann Dailor. Panowie poznali się podczas koncertu w Atlancie, po którym okazało się, że mają ze sobą wiele wspólnego, co zaowocowało rozpoczęciem współpracy. Do tej pory wydali 7 albumów studyjnych i 2 EP-ki, których w całości możecie posłuchać na Spotify.
Grupa łączy w sobie całe mnóstwo odmian zarówno muzyki metalowej, jak i rockowej. Z biegiem lat ich brzmienie stawało się lżejsze, jednak nigdy na niekorzyść. Mastodon wciąż ewoluuje i zaskakuje, każdy album to powrót do korzeni i wprowadzanie nowych rozwiązań jednocześnie. Zobaczcie sami:
Pierwszy album – Remission, nagrali w 2002 roku i trzeba przyznać, że znacznie różni się on od późniejszych krążków, bowiem jest zdecydowanie najcięższą pozycją w dorobku zespołu. Drugą wyróżniającą go cechą jest to, że nie jest to album koncepcyjny. Owszem, jego główny motyw stanowi ogień, natomiast nie mamy do czynienia z kompletną, ciągłą historią. Płyta ma duże znaczenie dla perkusisty, Branna Dailora, ponieważ, jak powiedział w jednym z wywiadów, miała wpływ na to, jak radził sobie ze śmiercią swojej siostry, Skye, która jeszcze jako nastolatka odebrała sobie życie. Stąd też tytuł Remission, oznaczający przebaczenie i uleczenie – odpuszczenie.
Poniżej moje propozycje z tego krążka:
W 2004 roku pojawił się drugi studyjny album Mastodona, tym razem koncepcyjny, luźno oparty na noweli Hermana Melville’a Moby-dick – Leviathan. Został przyjęty lepiej, niż można by to sobie wyobrażać, bowiem za płytę roku uznały go aż dwa znaczące magazyny – Kerrang! i Terrorizer. Za wspaniałą oprawę graficzną odpowiada Paul Romano, czerpiąc z olbrzymiego dorobku sztuki i kultury. Zresztą, to nie ostatnia wspaniała okładka, jaką zobaczymy u tego zespołu – jednak o tym dalej. Na razie wsłuchajcie się w to fantastyczne połączenie muzycznego szaleństwa z klasycznymi metalowymi partiami Leviathana i zwróćcie uwagę na wprost wspaniałą gitarę od drugiej minuty w utworze Island!
Trzeci krążek, Blood Mountain, przypada na rok 2006 i jest pierwszym po zakończeniu współpracy z wytwórnią Relapse Records, a rozpoczęciu z Warner Bros. Mastodon ruszył z nim w trasę po Europie i Australii, gdzie grał jako support odpowiednio przed genialnymi Tool’em i Slayer’em. Główny bohater tego albumu koncepcyjnego poszukuje kryształowej czaszki, którą ma nadzieję umieścić na szczycie tytułowej Krwawej Góry. Singlem promującym płytę jest Colony of Birchmen, jednak ja polecam Wam utwór nr 3, czyli Sleeping Giant.
Przechodzimy do albumu czwartego, czyli bezkonkurencyjnego Crack the Skye, który obchodzi w tym roku okrągłą (dziesiątą) rocznicę wydania. Jest to zdecydowanie lżejsze brzmienie w porównaniu do wcześniejszych płyt, ale jego tematyka wcale do lekkich nie należy, mowa o doświadczeniach duchowych, poza ciałem.
W rozmowie z magazynem Billboard Brann Dailor opisał historię przedstawioną w albumie następująco:
To historia o młodym, kalekim mężczyźnie, który eksperymentuje z podróżami do świata astralnego. Dociera do zewnętrznej przestrzeni, zbyt blisko słońca, spala swój złoty przewód – połączenie z wyjściem, wlatując w tunel czasoprzestrzenny, gdzie odbywa rozmowy z duchami na temat tego, że tak naprawdę nie jest martwy. Zostaje wysłuchany, duchy decydują się mu pomóc, umieszczając jego duszę w ciele Rasputina, który ma zostać zamordowany za próbę zagarnięcia tronu carskiego. Chłopak i Rasputin wylatują z ciała Rasputina przez szczelinę w niebie, sprowadzając dusze tego pierwszego bezpiecznie do jego ciała.
Powiedział również, że:
Jest to również hołd składany mojej siostrze, która odeszła w wieku 14 lat. Było jej na imię Skye, a więc tytuł ma wiele różnych znaczeń, a dla mnie oznacza to moment, w którym musiałem pożegnać się z ukochaną osobą, chwilę wystarczającą, by roztrzaskać niebo.
Trudno dokonać wyboru najlepszego utworu; jeśli mam być szczera, nie ma na Crack the Skye słabego numeru, a sam album uważam za najlepszy spośród siedmiu dotychczas wydanych przez zespół. Na uwagę z pewnością zasługuje mistrzowski Oblivion, gdzie muzycy wprost zaczarowują swoje instrumenty i tworzą dzieło kompletne, od warstwy tekstowej po muzyczną. Podobnie The Czar i tytułowe Crack the Skye.
Piąty album z 2011 roku, zatytułowany The Hunter to kolejny sukces na koncie Mastodon. Obwołany najlepszym albumem roku przez Metal Hammer, Classic Rock i Rock Sound krążek jest absolutnie wyjątkowy. Pierwszy po zmianie wytwórni na Reprise Records i drugi niekoncepcyjny album grupy. Będący do tej pory w „wokalnym” cieniu kolegów Dailor zabrał się główne partie wokalne w większej ilości piosenek. To mieszanka czystego wokalu i porządnego krzyku, która przypadnie do gustu niejednemu fanowi metalu. Tak jak poprzednia płyta hołdowała siostrze Dailora, tak ta hołduje zmarłemu w tamtym czasie w wyniku wypadku podczas polowania bratu gitarzysty, Brenta Hindsa. O ile wszystkie dotychczasowe okładki wykonał dla Mastodona Paul Romano, za tę jest odpowiedzialny AJ Fosik, ponieważ to jego rzeźba została użyta do jej stworzenia.
w 2014 roku Mastodon wydał Once More 'Round the Sun – długo zapowiadane i zdecydowanie zahaczające o mainstream. Zahaczające, bowiem zespół kontynuował to, co rozpoczął na The Hunter – wyszedł poza sztywne granice metalu i poszerzył swoje horyzonty. W przeciwieństwie do swoich poprzedników nie spotkał się z jednogłośnym, dobrym odbiorem przez krytyków, jednakże nie oznacza to, że poszedł w złym kierunku. Owszem, nie można porównywać go do Crack the Skye, jest to inne brzmienie, ale warto obserwować taką ewolucję, w której artyści nie porzucają swoich korzeni. Sami muzycy przyznali, że zawsze starają się stworzyć coś nowego i świeżego, dlatego też poza elementami z poprzednich albumów, wprowadzili też dużą dawkę rocka.
Okładką zajął się tym razem artysta z Oakland, Skinner. Opisuje on swoje obrazy jako psychodeliczne i koszmarne. Basista, Troy Sanders stwierdził, że to dzieło sztuki, które otwiera oczy i miał rację. Nie wiem jak Wy, ale ja czuję się zahipnotyzowana, gdy patrzę na tę feerię barw i rozmaitość kierunków – zupełnie jakby ktoś wdzierał się do środka. To przekrój ludzkich emocji, od fascynacji, po przerażenie.
Najnowszy krążek Mastodona, Emparor of Sand z 2017 roku, opowiada o tułaczce pustelnika skazanego na śmierć. Teksty dotyczą śmierci i przetrwania, co po raz kolejny miało osobiste podłoże, ponieważ u członków rodzin i przyjaciół muzyków zdiagnozowano nowotwory. To zastanowienie się nad śmiertelnością.
Na końcu człowiek ten umiera i zostaje ocalony jednocześnie. Jak powiedział Dailor – to podróż przez cierpienie chorego, przez proces leczenia, jednak nie mówimy o tym wprost, a między wierszami.