„Cudowny chłopak” | cykl VOD – filmy warte uwagi #9

Zafascynowany od zawsze fizyką i kosmosem Auggie od narodzin borykał się z przeciwnościami losu. Rzadka, genetyczna wada nie tylko zdeformowała mu twarz i zmusiła do spędzania dzieciństwa w kolejnych szpitalach i między operacjami, ale też sprawiła, że chłopcu zabrakło pewności siebie, a prawdziwym wyzwaniem stała się dla niego decyzja o pójściu do szkoły. Takiej normalnej, z innymi dziećmi. Odbywający dotychczas naukę w domu, okaleczony Auggie szybko musiał skonfrontować się z prawdziwym światem zewnętrznym i wyjść poza cztery ściany swojej bezpiecznej przystani. W filmie reżysera Charliego (2012) i scenarzysty RENT (2005), Stephena Chbosky’ego, Cudowny chłopak (oryg. Wonder) otrzymujemy więc typowy, amerykański obrazek oprawiony hasłami o tolerancji, przyjaźni, uprzedzeniach, samotności i udowadnianiu światu własnej wartości. Czy historia chłopca o zdeformowanej twarzy stawiającego czoła rzeczywistości mogła udać się bez cienia kiczu i cukierkowatości? Niestety nie. Czy to czyni z Cudownego chłopaka kolejny, pretensjonalny film umoralniający? I tak, i nie. Czy to źle? Ani trochę.
Scenariusz filmu powstał w oparciu o książkę R. J. Palacio, amerykańskiej pisarki książek dla dzieci, jej Cudowny chłopak sprzedał się w imponującej ilości 5 milionów egzemplarzy, a według „New York Timesa” pozycja ta zapoczątkowała trend edukowania najmłodszych w zakresie życzliwości (tutaj więcej o tym temacie). I tego z całą pewnością nie można odmówić filmowi, który powstał na kanwie tej powieści. Historia Auggiego to bowiem najważniejsze w życiu wartości w pigułce. Losy chłopca o oszpeconej chorobą twarzy to wprost idealny pretekst do opowiedzenia o wrażliwości, różnorodności, akceptacji, walki z uprzedzeniami i o samego siebie. Bądźmy jednak szczery – Cudowny chłopak to obraz-laurka, ckliwy, tendencyjny, od pewnego momentu przegadany bez wyraźnego celu. Trudno nie odnosić wrażenia, że świat rodziny Pullmanów to alternatywna, wyidealizowana rzeczywistość, w której nawet dziecięce złośliwości i wewnętrzne dramaty poszczególnych bohaterów są wygładzone, odrealnione, spłaszczone do granic możliwości. Film niejednokrotnie w swojej narracji przekracza cienką granicę tandety i kiczu, ociera się o cukierkowatość, która sprawia, że przestaje się wierzyć w historią oglądaną na ekranie. Jednakże, jeśli potraktować Cudownego chłopaka jako pewnego rodzaju przypowieść, całość zyskuje i wszystkie te nad wyraz przesadzone, ckliwe i banalne zabiegi można spokojnie wybaczyć i zrzucić na karb intencji nakierowanych na kwestie wychowawcze i umoralniające.
Auggie to swoisty symbol, który można streścić w słynnych słowach z Małego księcia: Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Bo choć jego oblicze jest oszpecone i brzydkie sprawiając, że traktuje się go jako dziwadło i odmieńca, w środku pozostaje normalnym dzieciakiem rozkochanym w Gwiezdnych wojnach, marzącym o podróży na księżyc, obdarzonym poczuciem humoru i jak każdy pragnącym towarzystwa i prawdziwych przyjaciół.
Choć Cudowny chłopak nie jest filmem najwyższych lotów głównie przez spłycony scenariusz i portrety relacji międzyludzkich, trudno jest nie dać się oczarować świetnie zagranym, na miarę możliwości scenariusza, rolom zarówno na pierwszym, drugim, jak i na trzecim planie. Największe uznanie należy się oczywiście dla Jacoba Tremblaya. Ten rezolutny 12-latek dał się już poznać w poruszającej kreacji w słynnym już Pokoju (2015) u boku Brie Larson, także w roli dotkniętego kalectwem chłopca wypadł maksymalnie wiarygodnie i przeszywająco prawdziwie. Jego Auggie to bohater z krwi i kości pokazujący całe spectrum emocji, od histerii przez gniew po dziecięcą radość. Partnerujący mu Owen Wilson i Julia Roberts jako rodzice to świetny, choć schematyczny, duet oparty na kontraście, on – typowy lekkoduch z trzymającym się wiecznie żartem, ona – przejęta i wiecznie zmartwiona. Do kompletu dorzucono Vię, siostrę Auggiego – typową nastolatkę buntującą się wewnętrznie przeciwko bratu w centrum rodzinnego wszechświata, ale rozumiejącą wszystko i pokornie usuwającą się w cień. Nie sposób nie wspomnieć o znakomitych pozostałych rolach dziecięcych, jak chociażby świetny Noah Lupe w roli Jacka Willa, przyjaciela Auggiego.
Niezwykłym atutem filmu są nieprawdopodobnie plastyczne i wizualnie przepiękne zdjęcia, za które odpowiada Don Burgess (ten sam od Forresta Gumpa). Cudowny chłopak to przede wszystkim przyjemne dla oka obrazy, historię w ogromnej części opowiadają poszczególne kadry, a sam Nowy Jork w tle został przedstawiony nieziemsko. Dobrym pomysłem było również przyjmowanie perspektyw poszczególnych bohaterów poprzez podzielenie filmu na części tytułowane kolejno ich imionami, co w pełniejszy sposób wyeksponowało Auggiego w oczach nie tylko jego samego, ale też innych osób z jego otoczenia.
Filmowi niestety nie udaje się uciec od banalności, nadmiernej ckliwości i rażącej momentami górnolotnością tandety, pozostaje dziełem wartościowym, bo zabiera głos w kwestii wrażliwości, wartości każdego człowieka i mylności pozorów. Jawi się jako zrealizowany na wysokim poziomie, ale jednak niesatysfakcjonujący wymagającego widza oczekującego jakiegokolwiek głębszego spojrzenia. Mimo że finalnie wywiera pozytywne wrażenie i stanowi przykład porządnego kina wychowawczego, jest filmem nieprzystającym nadmiernie do rzeczywistości, lekko przerysowanym i zrealizowanym pod określoną tezę, a przez to trudno jest w pełni uwierzyć w tę opowieść.
Niemniej jednak warto zwrócić na Cudownego chłopaka uwagę, bo to film, przy którym można po prostu przyjemnie spędzić czas nie mając wygórowanych oczekiwań. Niejedną osobę z pewnością poruszy i rozbawi, a najmłodszym da cenną lekcję.
Cudownego chłopaka obejrzycie w serwisie Cineman.
Ocena: 6/10
UwU
gfedacvfbgfyjhtrgEVCs