“Zginiesz marnie, jak marnie żyłeś.”

- “Zginiesz marnie, jak marnie żyłeś” – Giovanniego Baglione
Słowa te położyły się cieniem na życiu jednego z największych barokowym malarzy – awanturnika znanego od Rzymu po Sycylię.
Caravaggio, czy raczej Michelangelo Merisi da Caravaggio, włoski artysta, który dał początek barokowemu malarstwie. Urodzony 29 września 1571 roku w Mediolanie, już w wieku sześciu lat musiał uciekać śmierci, ponieważ w tamtejszych rejonach i samym mieście szalała dżuma. Zaraza oszczędziła go, zabierając ze sobą połowę jego rodziny, w tym i ojca – Ferma Merisiego, byłego zarządcę i architekta-dekoratora domu Francesca Sforzy, ówczesnego księcia Mediolanu. W poszukiwaniu bezpiecznego miejsca, rodzina z Michelangelo powróciła do dawnego miejsca zamieszkania, do miasteczka, od którego malarz otrzymał swój przydomek – Caravaggio.
Do rodzimego miasta – Mediolanu – powrócił, by uczyć się pod okiem Simona Peterzana, ucznia Tycjana. Spędził tam cztery lata i to właśnie w tej pracowni nauczył się podstaw malowania: rysowania, mieszania farb, przygotowywania płócien oraz malowania fresków, choć to ostatnie nie przypadło mu do gustu.
Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu
Przez następne trzy lata jego losy stają pod znakiem zapytania. Niektórzy biografowie piszą, że z Mediolanu wybrał się do Wenecji.
Aż wreszcie nastaje rok 1592 i przybywa on do Rzymu, gdzie jest znany… z niczego. Malarz dociera do ostoi wiary i kultury nie mając nic. Do tego stopnia, że na co dzień żywi się sałatą u swojego tymczasowego gospodarza – Pandolfo Pucci’ego, którego przezywa Panem Sałatą (Monsignior Insalata).
Pracuje w kilku różnych pracowniach, aż wreszcie decyduje się na niezależną twórczość. Maluje rzeczy codzienne, co w tych latach jest uważane za zbyt niskie, by umieszczać na płótnie. Właśnie dlatego, po stworzeniu „Chłopca gryzionego przez jaszczurkę”, wzbudza zainteresowanie mecenasów. Dzięki temu trafia pod opiekę kardynała Francesco Maria del Monte i markiza Vincenzo Giustiniano. Jednakże nie jest to zwrot w jego karierze, a poprawa warunków życia.
Prawdziwą sławę zdobywa ozdabiając kaplicę Contarellich w kościele Francuzów San Luigi dei Francesi. Tam pojawiają się płótna przedstawiające życie św. Mateusza. Należy podkreślić, że są to obrazy, a nie freski, jakimi wtedy przyozdabiano kościoły i kaplice. Caravaggio nie zdecydował się na ten typowy styl, co wynikało z jego niepewności oraz tego, że łatwiej mu było nanieść poprawki, których zdarzało mu się potrzebować.
Artyści z całego świata zjeżdżali do Rzymu nie tylko po to, by oglądać sztukę antyku, ale i wywołujące sensację dzieła nieznanego dotąd malarza z Caravaggio.
Jak to możliwe, że ktoś tak utalentowany i czuły na sztukę, wyróżniający się na tle innych malarzy, był jednocześnie takim awanturnikiem? Można powiedzieć, że stało się to za sprawą sławy, jaką zdobył odkąd stworzył kaplicę Contarellich. Zaczął być rozchwytywany, napływały do niego zlecenia od tak wysoko postawionych osób jak bracia Mattei, najbogatszych rzymskich bankierów, dla których później stworzył „Wieczerzę w Emmaus”. Za sławą szły pieniądze oraz mecenasi, którzy chronili artystę, więc Merisi mógł czuć się bezkarny. Jego akta od roku 1600 do 1606 obfitują w pozwy, skargi i procesy sądowe.
W 1603 zostaje oskarżony przez Giovanniego Baglione o napisanie kilku nieprzyzwoitych strof pod jego adresem i rozwieszenie ich po całym Rzymie. Oprócz tego cały czas jest przyłapywany na chodzeniu z mieczem bez licencji.
W 1604 w Taverna del Moro, po zamówieniu czterech karczochów, dwóch gotowanych na maśle i dwóch gotowanych na oleju, zapytał sługę o wskazanie, które były gotowane na czym. Odpowiedź „czemu ich nie powąchasz?” rozzłościła Caravaggio do tego stopnia, że ranił on służącego talerzem i zaczął grozić mu mieczem.
W 1605 gospodyni pozywa go o niepłacenie czynszu – po tym jak zranił notariusza, zbiegł na kilka miesięcy z Rzymu. Po powrocie dowiaduje się, że wszystkie jego rzeczy zostały przez nią zajęte, a ona nie ma zamiaru go wpuszczać do domu. W odwecie zaczął rzucać kamieniami w jej okna, co znowu skończyło się w sądzie. Jednakże Michelangelo nie był osamotniony we wszystkich tych wybrykach. Towarzyszyli mu przy tym inni mniej znani malarze i zawadiacy. Sam Rzym natomiast w latach 1600-1610 był bardzo niebezpiecznym miejscem.
Apogeum awanturniczych wybryków malarza przypada na rok 1606, gdy wdaje się w bójkę z Ranuccio Tomassonim i śmiertelnie go rani. Nawet patronat kardynała Maria del Mone nie jest w stanie uchronić artysty przed karą za morderstwo.
Neapol, Malta i kolejne problemy
Merisi ucieka do Neapolu. Dostaje się pod opiekę rodziny Colonnów i z najsłynniejszego artysty Rzymu, staje się najsławniejszym artystą w Neapolu. Jednakże dla niego to za mało. Nie wiadomo, czy znowu nie popada w konflikt z prawem, bo po sześciu miesiącach wyrusza na Maltę. Tam zostaje zaprzysiężony na rycerza Zakonu Szpitalników św. Jana (również Zakonu Maltańskiego). To na Malcie w 1608 roku maluje „Ścięcie św. Jana Chrzciciela” oraz serię portretów braci zakonnych, w tym i samego Alofa de Wignacourta, ówczesnego wielkiego mistrza. Fenomenem dotyczącym obrazu „Ścięcie św. Jana Chrzciciela” jest fakt, że to jedyne dzieło, które Caravaggio podpisał.
Wydawać by się mogło, że malarz darował sobie hulaszcze nawyki, ale niestety… Trafia do więzienia za pobicie jednego z rycerzy, a w kilka miesięcy później zostaje wydalony z Zakonu. Merisi nie miał zamiaru odsiadywać wyroku i uciekł z pomocą przyjaciela z Rzymu, Mario Minniti’ego, którego poznał w okresie tworzenia „Chłopca z koszem owoców”. Obaj podróżują do Syrakuz, gdzie Mario mieszkał wraz żoną, ale był to jedynie przystanek. Ruszyli dalej przez Mesynę i do Palermo, gdzie Minniti cały czas znajdował Merisiemu nowe zlecenia. I tak powstały „Pogrzeb św. Lucyny”, „Wskrzeszenie Łazarza” i „Pokłon Pasterzy”. Po tych obrazach widać, że styl malarza uległ zmianie – umieszczone na wielkich pustych tłach postacie tylko częściowo wychodzą z cienia. Bohaterowie obrazów wydają się być przytłoczeni, pokornie mali, jakby uosabiali to, co Caravaggio zaczyna odczuwać. Strach i słabość.
Powraca do Neapolu po dziewięciu miesiącach, by czekać na ułaskawienie od papieża Pawła V. Nieznany sprawca przeprowadza na niego zamach – pierwsze wiadomości które trafiają do Rzymu mówią o jego śmierci; drugie, że przeżył, lecz ma zdeformowaną twarz. Nie wiadomo czy z poczucia winy, czy żeby zaprzeczyć tym pogłoskom, umieszcza on swój autoportret w takich obrazach jak „Salome z głową Jana Chrzciciela” czy „Dawid z głową Goliata”. „Salome” wysyła do mistrza zakonu joannitów, Wignacourta. Natomiast „Dawida” – do kardynała Scipione Borghese, papieskiego kuzyna, konesera sztuki i persony decydującej o ułaskawieniach.
Nieudany powrót
Latem 1610 roku nadchodzi długo wyczekiwana przez malarza wieść. Uniewinnienie. Caravaggio natychmiast wyrusza do Rzymu, ale nigdy tam nie dociera. Przez nieporozumienie zostaje aresztowany w Porto Erocole i po kilku dniach wypuszczony. Jednakże jego łódź wraz z całym dobytkiem dawno odpłynęła. W desperacji rusza do stolicy papieskiej na piechotę, lecz w trakcie choruje na gorączkę, która zabiera go do grobu w wieku 39 lat. Czy na pewno była to gorączka, a nie kolejny zamach? Jego śmierć owiana jest tajemnicą i otoczona szeregiem teorii różnych biografów.
Caravaggio całkowicie odróżniał się od Tycjana, Rembrandta czy Rubensa, którym było dane malować do późnych lat życia. Ich pracownie wypuściły na świat wielu wspaniałych malarzy. Historia usłyszała tylko o dwóch uczniach artysty-awanturnika.
Chociaż zmarł młodo i nie wyszkolił zbyt wielu malarzy, był i nadal jest rozpoznawany jako jeden z ojców nowego nurtu w malarstwie. Z jego obrazów czerpali artyści z całego świata. Przyjeżdżając do Rzymu, by poznać podstawy malarstwa, podziwiali też ówczesne dzieła. Inspirację Caravaggiem widać w pracach holenderskich, flamandzkich, francuskich, a nawet hiszpańskich artystów. Jego sława rozchodziła się z Rzymu na cały świat. Honthorst, ter Brugghen, Baburen, to tylko kilka nazwisk, które zafascynowane Caravaggiem, przyjęły jego styl, wymieszały ze swoim i stworzyły coś całkowicie nowego.
Wpływ Caravaggio w Europie był tak duży, że w XX wieku wydzielono prace o stylistyce podobnej do jego, dzięki czemu w malarstwie barokowym pojawiła się nowa formuła – caravaggioizm.