Konflikt w Jemenie oczami Jemeńczyka

Nakładem wydawnictwa Czarna Owca ukazała się niezwykła książka – Polowanie na lisy. Prawdziwa historia uciekiniera z Jemenu Mohammeda al-Samawiego. Jest ona zapisem działalności autora na rzecz pokoju, która doprowadziła do ucieczki z jego rodzinnego państwa.
Na południu Półwyspu Arabskiego i archipelagu Sokotra tworzonym przez cztery bajeczne wyspy, leży miejsce całkowicie nieznane Europejczykom. Jemen, bo o nim mowa, był kiedyś potężnym państwem, podejmującym kontakty nawet z Rzymianami, którzy nazywali te ziemie Arabia Felix. To właśnie tam znajdowało się Królestwo Saby, którego władczyni złożyła wizytę biblijnemu królowi Salomonowi. Prawie od samego początku Jemen znajdował się w granicach kalifatu muzułmańskiego, jednak ze względu na górzyste ukształtowanie terenu żył trochę swoim życiem. Cały czas krajem rządziły, niezależnie od władzy kalifów czy później władzy osmańskiej, lokalne dynastie. Dzięki izolacji w Jemenie mogły rozwijać się różne grupy religijne – sunnici i szyici (głównie zajdyci, czyli szyici uznający pięciu imamów), a przed powstaniem państwa Izrael również żydzi. Stało się to w konsekwencji jednym z czynników wojny domowej, która wybuchła w 2015 roku.
Sytuację w Jemenie próbuje w swojej książce Polowanie na lisy. Prawdziwa historia uciekiniera z Jemenu przybliżyć czytelnikom Mohammed al-Samawi. Autor urodził się w zajdyckiej rodzinie. W szkole uczono go niechęci do innych religii. Jego życie odmieniło się, kiedy uczący go angielskiego zdecydował się wyjechać z Sany. Będąc pobożnym muzułmaninem i martwiąc się o życie pośmiertne przyjaciela, Mohammed podarował mu Koran w języku angielskim na pamiątkę ich znajomości. Przyjaciel pomyślał o tym samym i podarował mu Biblię. Al-Samawi zdziwił się, ale obiecał, że przeczyta otrzymaną książkę. Na początku, z lekką niechęcią, czytał ją w ukryciu i od razu zauważył podobieństwo do podobieństwa ze świętej księgi muzułmanów. Największym szokiem okazało się to, że gdy studiował Stary Testament, przeczytał również Torę, świętą księgę żydów, których tak bardzo nienawidzono w Jemenie. Po lekturze całości Pisma Świętego zdał sobie sprawę, że wszystkie trzy, monoteistyczne religie niosą to samo przesłanie, choć wyrażone trochę innymi słowami. Mohammed kompletnie nie mógł zrozumieć niechęci do innych religii i wyznań. Od razu zaangażował się w pracę w licznych organizacjach działających na rzecz dialogu międzyreligijnego, jeździł na konferencje, spotykał się z chrześcijanami i żydami, którzy stali się jego przyjaciółmi. Jednak w rodzinnym Jemenie dostawał pogróżki, głuche telefony i groźby od wielu osób, rosły nastroje ekstremistyczne.
Pewnego dnia Mohammed wyjechał z Sany do portowego miasta Aden zamieszkałego głównie przez sunnitów, aby rozpocząć tam pracę. Od adeńczyków wyróżniało go w zasadzie wszystko – miał jaśniejszą skórę i akcent z północy. Różnice te nabrały istotnego znaczenia po wybuchu wojny domowej. Szyiccy bojownicy Huti wspierani przez Iran zajęli Sanę, a Arabia Saudyjska, walcząca o zwierzchnictwo nad światem islamu z Iranem, nie chcąc na to pozwolić, zaczęła bombardowania Jemenu, który stał się areną walki pomiędzy dwoma mocarstwami. W Adenie zaczęli rządzić terroryści z Al-Kaidy zabijający ludzi tylko dlatego, że nie byli oni sunnitami lub mieli inny kolor skóry. Mohammedowi groziło śmiertelne niebezpieczeństwo, nie tylko z powodu wyznania czy pochodzenia. Bał się, że bojownicy odkryją jego działalność. Musiał uciekać.
Drogi lądowe były zablokowane i niebezpieczne, lotniska zostały zniszczone w nalotach, w portach również przebywali terroryści. Jedzenia i picia miał w swoim mieszkaniu na kilka dni, a nie mógł z niego wychodzić ze względów bezpieczeństwa. Miał dwa wyjścia z tej sytuacji – śmierć albo ucieczka. Skontaktował się ze swoimi przyjaciółmi, których znał z konferencji o dialogu międzyreligijnym. Pomogli mu zatem chrześcijanie i żydzi, jednak okazało się to niełatwe. Uruchamiali oni swoje znajomości w wielu organizacjach, ambasadach , a nawet w rządzie USA. Niestety, wszystko to pokazało, jak niewiele warte jest życie jednostki w okrucieństwie wojny, w której liczą się tylko pieniądze. Bardzo trudno jest opisać, co wtedy czuł autor książki. Nieraz ocierał się o śmierć. Pomimo wielu przeciwieństw Mohammed uciekł z Jemenu, a wszystkie swoje problemy i przeciwieństwa losu następnie opisał.
Jestem bardzo wdzięczny autorowi, że zdecydował się spisać i opublikować swoje dramatyczne wspomnienia. Myślę, że udało mu się przelać i odtworzyć emocje, które towarzyszyły mu w trudnych i niebezpiecznych chwilach. Uświadamia nas też, że ofiarami terroryzmu i fundamentalizmu religijnego są również, jeżeli nie przede wszystkim, muzułmanie. A co najważniejsze, że zdecydowana większość z nich nie zgadza się z ekstremizmem i nie chce, żeby islam kojarzono z atakami i przemocą. Niestety, raczej nie mówi się tego w zachodnich mediach.
Bardzo polecam książkę Polowanie na lisy. Prawdziwa historia uciekiniera z Jemenu. Jest ona niezwykłą opowieścią o koszmarze wojny, ale też o tolerancji i sile przyjaźni. Pokazuje, jak ważne są edukacja w życiu każdego człowieka, która może uformować go w miłości bądź nienawiści do drugiego człowieka oraz wiedza, dzięki której możemy zrozumieć drugą osobę. Muhammad al-Samawi napisał niezwykłą książkę; jedną z niewielu, jeżeli nie jedyną książką o Jemenie, która w tak prosty i przystępny sposób opisuje ten kraj. Pozwala również spojrzeć na problemy, nie tylko jemeńskie, ale globalne, takie jak terroryzm i radykalizm religijny, z perspektywy muzułmanina.