„Motyl, czyli publiczna egzekucja z muzyką na żywo”

Oparty na szkolnej ławce chłopak w dresie – taką scenę zobaczyli widzowie wchodzący na salę Białołęckiego Ośrodka Kultury w Warszawie. Ten widok przywiódł mi w pamięci obraz z nudnych szkolnych zajęć. Sztuka w reżyserii Magdy Drab zweryfikowała jednak, że nie był to jedynie znudzony uczeń, ale również aktor, kowboj, przedstawiciel handlowy (a na tym lista jego wcieleń wcale się nie kończy).

http://www.warszawa.pl/kultura/motyl-czyli-publiczna-egzekucja-z-muzyka-na-zywo/
Albert Pyśk – odtwórca tych wszystkich ról w monodramie przeniósł widzów w różne okresy historyczne i rozliczne sytuacje, których punktem wyjścia było dantejskie piekło. Spektakl Motyl, czyli publiczna egzekucja z muzyką na żywo Teatru Zamiast zaproponował widzom oryginalną interpretację wierszy Dantego. Dziewięć piekielnych kręgów to przedstawienie dziewięciu różnych historii.
Spektakl mieszał w sobie groteskę, ironię, często także hiperbolizację i gorzki realizm. To nie jedyny zestaw opozycji obecny w przedstawieniu. Średniowieczny kontekst zestawiono ze współczesnymi historiami, zabawne fragmenty kontrastowały z tymi przykrymi. Angażowanie widowni w rozwijanie się akcji spektaklu uwypukliło jeszcze przesłanie, że historie dziejące się na scenie mogą dotyczyć każdego z nas. Sztuka balansowała na granicy dramatu i stand-upu, wykorzystując nowoczesne rozwiązania, takie jak wyświetlany w tle film czy wykonywanie muzyki przy użyciu syntezatorów analogowych. To wszystko sprawiło, że widz doświadczał całej gamy emocji i stał się uczestnikiem estetycznej uczty.
Diagnoza współczesnego społeczeństwa w wykonaniu Teatru Zamiast okazała się ciekawa, wręcz zaskakująca. Przeszkadzało mi jednak nachalne nakłanianie publiczności do interakcji, które przyprawiało o zakłopotanie, a może nawet zażenowanie. Niektóre z propozycji zaangażowania widza były bezzasadne, jak na przykład ta z odśpiewywaniem jak największej ilości nazwisk wyświetlanych na ekranie. Sprawiło to, że czasami nie czułam się zbyt komfortowo. Odniosłam również wrażenie, iż przez dążenie do tego, aby koniecznie zaskoczyć i zaszokować widza, niestety nie skupiono się na wydobyciu z tych opowieści czegoś ze sfery meta.
Sama koncepcja przedstawienia dzieł Dantego w ten sposób jest innowacyjna i bardzo intrygująca, ale zabrakło dbałości o szczegóły. Niektóre z interpretacji wierszy zostały niestety uproszczone, inne zaś wzbogaciły je o dodatkowe sensy i uaktualniły Boską komedię. Na pewno jednak przedstawione historie były pretekstem do zadania sobie pytań o empatię, status jednostki we współczesnym świecie i ukazały trud związany z poszukiwaniem własnej tożsamości.