Jak boli porzucenie? ,,Wrócę, gdy będziesz spała” Patrycji Dołowy jako opowieść o samotności emocjonalnej

Miało być zupełnie inaczej – chyba nieco łatwiej.
Książka Patrycji Dołowy opowiada o porzuceniu dla ocalenia. Jakkolwiek heroicznie to brzmi, kryją się za tym dramaty porzucających i porzucanych. „Wrócę, gdy będziesz spała” to historie żydowskich dzieci ocalonych z Holocaustu. To ,,ocalenie” bardzo często nie było przemyślaną i brawurowo przeprowadzoną akcją – nierzadko działo się wręcz odwrotnie, był to desperacki czyn zrozpaczonej matki, która wypchnęła swoje dziecko przez dziurę w murze i tracąc je na zawsze, uratowała mu życie. Czasami to ,,ocalanie” miało się wcale nie wydarzyć – jedna z matek, która dysponowała tylko jedną dawką cyjanku, postanowiła, że wyrzuci swoją córkę przez okno kamienicy. Tymczasem, sukienka dziewczynki zahaczyła się o stojącą nieopodal lampę uliczną. Zamiast kałuży krwi – ocalone życie, którym ktoś się zajął.
Wydaje się, że Patrycja Dołowy, która w swojej twórczości niejednokrotnie podejmowała tematykę żydowską, tym razem zmierza ku artystycznej klamrze, dopełnieniu tego, co wcześniej robiła (artykuły, rozmowy, spektakle). Zebranie i ocalenie na nowo historii dzieci, które urodziły się Żydami a niejednokrotnie przez wiele lat nie miały o tym pojęcia, stanowi artystyczną klamrę – chciałoby się powiedzieć, że zadziałał w tym przypadku schemat: myśl wypowiedziana, myśl zapisana, myśl przekazana. A może się mylę, może zapisanie to jedynie kolejny etap, artystyczny rozbieg przed podjęciem tematu na nowo przy użyciu innych narzędzi przekazu, takich, które dotrą do kolejnych warstw ludzkiej wrażliwości? Bo wrażliwość to ta struna osobowości człowieka, na której potrafi zagrać Partycja Dołowy. Pisarka nie działa tak, by czytelnika wcisnąć do ziemi, żeby go zaszokować i wzruszyć do tego stopnia, by nie mógł sięgnąć do tej książki raz jeszcze i raz jeszcze. W podejmowaniu tak trudnej tematyki nie chodzi tylko o to, by ,,wybebeszyć”czytelnika ze wszystkich emocji! Ważne, by historię pokazać, jaką ona była naprawdę, ale z drugiej strony przepuścić te wspomnienia przez artystyczny filtr.
W książce Patrycji Dołowy znajdziemy wiele wariantów ocalenia i opuszczenia – są w niej opowieści, które powinny wręcz (wszystko na to wskazywało) mieć swoje szczęśliwe zakończenie. A ono nie nadeszło. Innym razem, gdy łzy same cisną się do oczu i nam, czytającym, wydaje się, że życie nie może być tak przewrotne, okazuje się, że owszem, może, czasami porządnie zaskoczy i wbrew wszystkiemu przywraca nadzieję. Kilkanaście historii, które w swojej książce zamieściła Dołowy łączy co najmniej tak dużo, jak dzieli. To pokazuje tylko, że absolutnie każdy przypadek porzucenia i ocalenia żydowskiego dziecka trzeba rozpatrywać osobno, z uwzględnieniem wszystkich okoliczności społecznych, historycznych, materialnych i emocjonalnych. Właśnie te emocjonalne zależności nie dają się w żaden sposób zakwalifikować ani okiełznać. Nie można przecież dorosłej kobiety, która w wieku pięćdziesięciu lat dowiaduje się, że jest Żydówką, potępić za to, co czuje. Nie wiem, czy jest sens wydawać osąd na mężczyźnie, który poznając prawdę o pochodzeniu, porzuca wszystko, co ma i wyjeżdża, żeby poznać rodzinę, która jakimś cudem przetrwała wojnę, likwidację getta, czy wywózkę do obozu. Właściwie nie do przewidzenia są emocjonalne konsekwencje odnalezienia swojej tożsamości i to pokazuje w swojej książce Patrycja Dołowy. Czy autorka poświęciła dużo czasu by tak mocno zróżnicować opowiedziane i spisane przez nią historie? Nie wiem. Jeśli nie, fascynujące i przerażające jest to, jak różne, złożone i niejednoznaczne są rodzaje miłości, odrzucenia, akceptacji i zagubienia, oraz jak mocno te emocje, często długo nieuświadomione, istniejące w sferze ,,zawsze czułam, że coś jest nie tak” albo „gdy pytałam o to, mama płakała”, potrafią zdominować ludzkie życie.
Co dalej?
Opowieści bohaterek „Wrócę, gdy będziesz spała” o tym, co stało się z nimi po ocaleniu, przekraczają czasami możliwości percepcyjne czytelnika. Najbardziej dotkliwym brakiem dla ludzi, z którymi rozmawiała Patrycja Dołowy, jest dogłębne odczuwanie braku matki. Autorka uwypukla niejednoznaczność tej kwestii, ponieważ w jej książce można wyróżnić kilka typów tej relacji:
- Matka odnajduje swoje dziecko zaraz po wojnie i zabiera je ze sobą;
- Matka odnajduje swoje dziecko po wojnie, przy czym trauma odebrania go rodzicom przybranym (wojennym) pozostawia w nim trwały ślad;
- Matka ginie, dziecko wychowuje się bez wiedzy o swojej podwójnej tożsamości, przy czym stosunkowo wcześnie dociera do prawdy;
- Matka ginie i dziecko wychowuje się bez świadomości, że jest Żydem. Poznaje prawdę jako dorosły człowiek;
- Matka ginie, dziecko posiada wiedzę o swojej tożsamości, kilkakrotnie zmieniają się jego opiekunowie, po latach dociera do informacji o swojej biologicznej rodzinie;
albo…dziecko wie tylko tyle, że prawdopodobnie jego matka wyrzuciła je z pociągu.
Najbardziej bolesnym doświadczeniem, o czym mówi kilka bohaterek książki, jest emocjonalne opuszczenie przez matkę, która się odnalazła. Czy były to emocje dziecka, które potrzebowało zdecydowanie więcej czułości niż mógł mu dać rodzic? Czy na taki stan rzeczy wpłynęła trauma, którą już na zawsze nosiła w sobie matka, i podarowała swojemu dziecku takie emocje, na jakie było ją stać po wszystkim, co przeżyła? Jak pomieścić w sobie emocje związane z przeżyciem, porzuceniem i odnalezieniem. Pytanie, czy odkrycie własnych korzeni przynosi wreszcie ukojenie? Nie zawsze, bywa różnie. Jak to w życiu. I o tym opowiada Patrycja Dołowy.
Agnieszka Winiarska